"Vicky Cristina Barcelona": On, ona, jej koleżanka i jego żona
Dwie przyjaciółki przyjeżdżają na wakacje do Hiszpanii. Tam obie wikłają się w burzliwą relację z miejscowym artystą. Jakby sytuacja nie była już skomplikowana, wkrótce pojawia się ta trzecia: była żona malarza, niestabilna emocjonalnie Maria Elena. Historia ta została opowiedziana przez Woody'ego Allena w jednym z najlepszych filmów w jego karierze. 17 maja mija piętnaście lat od premiery obrazu "Vicky Cristina Barcelona".
"Vicky Cristina Barcelona" to trzeci film Woody'ego Allena, w którym obsadził Scarlett Johansson. Po raz pierwszy spotkali się na planie "Wszystko gra" z 2005 roku. Aktorka miała wówczas 19 lat. Wcieliła się w dojrzałą kobietę, która wikła się w tragiczny romans z narzeczonym siostry swego chłopaka. Rola została napisana z myślą o Kate Winslet. Na tydzień przed rozpoczęciem zdjęć ta zrezygnowała - tłumaczyła to przepracowaniem i potrzebą spędzenia czasu ze swoimi dziećmi. Postawiony pod ścianą reżyser zdecydował się wówczas na dostępną i, według niego, o wiele za młodą Johansson. Ku jego zaskoczeniu aktorka go oczarowała. W wywiadzie dla serwisu Collider porównywał ją do swoich wcześniejszych muz - Diane Keaton i Mii Farrow. W swej autobiografii "À propos niczego" z 2020 roku Allen określił ją jako "nie tylko utalentowaną i piękną, ale też obdarzoną wręcz radioaktywną seksualnością".
Po głowie reżysera od jakiegoś czasu chodził pomysł o dwóch przyjaciółkach, które redefiniują swe wartości i przyjaźń podczas zagranicznej wycieczki. Pewnego dnia odebrał telefon z Barcelony z propozycją nakręcenia filmu w mieście i obietnicą sfinansowania go. Allen zaczął rozważać tę propozycję, gdy zaledwie dwa tygodnie później otrzymał prośbę o spotkanie od Penelope Cruz. Reżyser nie był zaznajomiony z jej filmografią - widział ją tylko w "Volver" Pedro Almodovara. Niemniej uważał ją za bardzo utalentowaną. Cruz dała znać, że wie o propozycji z Hiszpanii i byłaby jak najbardziej zainteresowana nawet najmniejszą rolą.
Z Barceloną i Cruz historia w głowie Allena zaczęła nabierać kształtu, a miejsce dla Johansson znalazło się w niej bardzo szybko. Wkrótce zainteresowanie wyraził także Javier Bardem. Allen miał więc wyzwoloną Cristinę (Johansson), malarza Juana Antonio (Bardem) i jego histeryczną żonę Marię Elenę (Cruz). Do obsadzenia pozostała tylko Vicky. Juliet Taylor, reżyserka castingu, zwróciła uwagę twórcy "Wnętrz" na szerzej nieznaną wówczas Rebeccę Hall. Allen zachwycił się nią. Mając całą obsadę, ukończył scenariusz z myślą o czwórce aktorów.
Pierwszy dzień zdjęć zapisał się szczególnie w pamięci Hall. W wywiadzie dla serwisu Indiewire wspominała, że na początku kręcili sceny do sekwencji montażowej, w której Vicky i Cristina są w restauracji. Podczas realizacji ujęć w kuchni, Hall zwróciła uwagę na garnek, w którym gotowały się żywe homary. Od razu przypomniała jej się sławna scena z "Annie Hall". Chwilę później zauważyła Allena. Reżyser wpatrywał się w garnek i homary pustym, smutnym spojrzeniem. Przez kilka minut nie reagował na innych członków ekipy.
Hall przyznała także, że praca z gwiazdami formatu Cruz i Johansson nieco ją przytłaczała. "To był mój trzeci film czy jakoś tak. Bałam się, że zauważą, że nie wiem, co robię" - śmiała się. Zaraz dodała, że wszyscy zachowali się profesjonalnie i nikt nie żył swoimi wcześniejszymi sukcesami. "Gdy zaczynasz kręcić, wszystko to ląduje za oknem, a każdy skupia się, by jak najlepiej wykonać swoją robotę. [...] Także szybko przestali być straszni i stali się ludźmi... I, prawdę mówiąc, bardzo dobrymi przyjaciółmi" - mówiła Hall dla Indiewire.
Dużym zaskoczeniem był dla niej także sposób reżyserii Allena. Twórca "Hanny i jej sióstr" nie udzielał jej zbyt wielu wskazówek. Według niej oczekiwał, że każdy z aktorów pojawi się na planie przygotowany i z własną wizją postaci, a jego rolą jest mówić "stop", gdy zacznie iść w złym kierunku. "Nie robił nic, co kojarzy mi się z konwencjonalną reżyserią... Muszę powiedzieć, że to bardzo wyzwalające i wzmagające pewność siebie, gdy ktoś tak utalentowany i wręcz legendarny jak Woody Allen ufa temu, co robisz".
Neurozy i nerwice reżysera szczególnie bawiły Cruz. W dniu, w którym kręcono scenę jej pocałunku z Johansson, Allen przesunął rozpoczęcie zdjęć. Rano zauważył na swojej skórze małą plamkę i postanowił jak najszybciej udać się do dermatologa. Zdziwiona aktorka spytała, dlaczego nie zrobi tego wieczorem, gdy wszyscy skończą pracę. "Wtedy może być już za późno" - odpowiedział jej z powagą twórca "Annie Hall". Z kolei Bardem stanął przed problemem, który pojawiał się przy wielu produkcjach z jego udziałem. Aktor nie potrafił prowadzić samochodu i nigdy nie miał prawa jazdy. Na potrzeby krótkiej sceny, w której Juan Antonio siedzi za kierownicą, musiał poświęcić kilkanaście godzin ćwiczeń. Po zakończeniu zdjęć nie zdecydował się na kontynuowanie nauki.
Allen wydawał się zadowolony z dwójki hiszpańskich aktorów. Pozwolił im nawet - co u niego wyjątkowe - improwizować kwestie ich postaci po hiszpańsku. "Penelope i Javier, cały czas zachęcałem ich do improwizacji" - mówił reżyser w wywiadzie dla serwisu Collider. - "Nie miałem pojęcia, co oni mówią. Żadnego. Mogłem jednak odczytać z języka ich ciała, że jest to w jakiś sposób scena, którą napisałem".
Premiera filmu odbyła się 17 maja 2008 roku podczas festiwalu w Cannes. Produkcja spotkał się z dobrym przyjęciem krytyków, a Cruz otrzymała za swą rolę największe pochwały. Gdy nadszedł sezon nagród, hiszpańska aktorka była jedną z głównych kandydatek do Oscara za drugi plan. Jej największą rywalką była... Kate Winslet, która otrzymała w tej kategorii Złoty Glob i nagrodę Gildii Aktorów za "Lektora" Stephena Daldry'ego. Gdy ogłoszono nominacje do Oscarów, jej rola znalazła się w kategorii pierwszoplanowej (w której zresztą zwyciężyła). W tej sytuacji Cruz nie miała żadnej konkurencji.
22 lutego 2009 roku odebrała z rąk Tildy Swinton Oscara za najlepszą kreację drugoplanową. "Czy ktoś kiedykolwiek zemdlał na tej scenie? Bo chyba będę pierwsza" - żartowała poruszona aktorka. W swej przemowie podziękowała pozostałym członkom obsady filmu, a także Allenowi za zaufanie i napisanie wielu wspaniałych postaci kobiecych na przestrzeni lat.
W 2018 roku powróciły oskarżenia o molestowanie seksualne przez Allena Dylan Farrow - przybranej córki Mii Farrow, jego dawnej partnerki. Do zdarzenia miało dojść w 1992 roku, gdy kobieta miała siedem lat. Od reżysera odcięło się wówczas wiele gwiazd, które występowały w jego filmach, między innymi Michael Caine, Greta Gerwig, Elliot Page i Timothée Chalamet. Przyłączyła się do nich Rebecca Hall.
Aktorka skończyła w tamtym czasie zdjęcia do "W deszczowy dzień w Nowym Jorku", kolejnego filmu Allena. We wpisie udostępnionym na Instagramie Hall przyznała, że rola w "Vicky Cristina Barcelona" była przełomowa w jej karierze i zawsze będzie za nią wdzięczna. Zdaje sobie jednak sprawę, że jej "działania mogły sprawić, że inna kobieta czuła się uciszana i odrzucona". "Nie jest to coś, z czym czułabym się dobrze w tym lub którymkolwiek innym momencie i głęboko za to przepraszam" - pisała Hall. Zapewniła także, że całą swoją gażę z "Deszczowego dnia..." przekaże na fundusz związany z ruchem Time’s Up.
Inaczej zareagowała Scarlett Johansson. We wrześniu 2019 roku udzieliła wywiadu The Hollywood Reporter. Była wówczas po ogromnym sukcesie komiksowej megaprodukcji "Avengers: Koniec gry" i rozpoczynała promocję "Historii małżeńskiej" oraz "Jojo Rabbit", które za kilka miesięcy miały jej przynieść dwie nominacje do Oscara. "Kocham Woody'ego. Wierzę mu i zawsze jestem gotowa, by pracować z nim ponownie" - powiedziała w wywiadzie. "Spotykam się z Woodym przy każdej możliwej okazji i często rozmawiałam z nim [o oskarżeniach Farrow]. Byłam wobec niego bezpośrednia, a on był bezpośredni wobec mnie. Utrzymuje, że jest niewinny, a ja mu wierzę" - kontynuowała.
Z kolei Penelope Cruz nie zajęła jednoznacznego stanowiska. "Pojawiają się kolejne nagłówki, że jeden aktor zagrałby u niego ponownie, a inny nie zagrałby. To niczego nie zmienia. W żaden sposób nie rozjaśnia to sytuacji" - mówiła aktorka dla Vanity Fair. - "Powinniśmy ufać sprawiedliwości, ale sprawa była rozpatrywana lata temu i dziś nie jest oczywista. Powinni się nad nią pochylić jeszcze raz, a wtedy będę mogła udzielić wam odpowiedzi". Tymczasem Bardem swoje zdanie wyraził jasno. "Gdyby istniały dowody na winę Woody'ego Allena, wtedy jak najbardziej przestałbym z nim pracować. Mam jednak wątpliwości" - mówił Bardem w wywiadzie dla Paris Match. - "Sądy stanów Nowy Jork i Connecticut uznały go za niewinnego. Dzisiejsza sytuacja prawna jest tożsama z tą z 2007 roku".
Z czwórki aktorów tylko Cruz współpracowała ponownie z Allenem. W 2012 roku wystąpiła w nowelowym filmie "Zakochani w Rzymie".