Veronica Lake: Tragiczne losy hollywoodzkiej femme fatale
"Nigdy nie chciałam zostać gwiazdą filmową. Nie traktowałam tego poważnie" - przyznała w jednym z wywiadów. Stało się jednak inaczej i blond piękność w latach 40. zawładnęła Fabryką Snów. Chociaż Veronica Lake odcisnęła piętno w historii Hollywood, to dzisiaj niewielu o niej pamięta. Aktorka zmarła mając zaledwie 50 lat.
"Veronica Lake to hollywoodzka kreacja. Hollywood jest dobre w robieniu takich rzeczy. Jego biegłość w przekształcaniu małej Connie Ockleman z Brooklynu w zmysłową Veronicę Lake została udowodniona przez sukces tego przedsięwzięcia. A obiekt, ja, był chętny i w pewnym sensie zdolny" - powiedziała sama o sobie hollywoodzka gwiazda.
Constance "Connie" Frances Marie Ockleman urodziła się w 1922 roku, ale niektóre źródła podają, że przyszła na świat trzy lata wcześniej. Ojciec przyszłej aktorki był marynarzem. Z racji swojego zawodu dłużej przebywał na morzu niż z rodziną. Harry Ockelman zginął w eksplozji na tankowcu, gdy Constance miała zaledwie 10 lat. Constance Charlotta Trimble, matka gwiazdy, nie czekała zbyt długo z ponownym zamążpójściem. Już po roku była po ślubie z przyjacielem rodziny, Anthonym Keane'em.
Mała Constance została wysłana do kanadyjskiej szkoły z internatem, z której została wydalona. Później twierdziła, że uczyła się na Uniwersytecie McGilla w Montrealu. Miała zostać chirurgiem. Po latach przyznała, że było to kłamstwo. Co więcej przeprosiła ówczesnego włodarza uniwersytetu. Ten miał nie kryć rozbawienia, gdy aktorka bez wstydu powiedziała, że czasami lubi naciągać fakty ze swojego życia i dramatyzować.
Przyszła aktorka nie miała głowy do nauki, ale robiła na wszystkich ogromne wrażenie dzięki swojej wyjątkowej urodzie. O tym, że wygląd zapewni jej sukces była przekonana matka Connie. Najpierw wysyłała córkę na konkursy piękności. Później za jej decyzją cała rodzina przeniosła się do Beverly Hills. Tam piękna nastolatka zaczęła chodzić na pierwsze castingi. Aktorstwo miało być dla dziewczyny... terapią. Zdiagnozowano u niej schizofrenię. Tak przynajmniej twierdziła jej matka.
Nastolatka uczęszczała na lekcje tańca i aktorstwa. Na ekranie zadebiutowała niewielką rolą w 1939 roku. Miała niecałe 18 lat, gdy dołączyła do wytwórni Paramount. Lake nie wspominała zbyt dobrze pierwszych lat swojej kariery. Młoda aktorka nie potrafiła odnaleźć się w świecie filmu, miała problemy z nawiązywaniem nowych znajomości. Nie miała jednak nic do powiedzenia, ponieważ jej matka widziała w niej gwiazdę i to właśnie na srebrnym ekranie miała błyszczeć najjaśniej. Relacja matki i córki nie zdecydowanie na należała do najlepszych.
"Mój wiek działał na moją niekorzyść w tych pierwszych dniach kariery. Byłam taka pomiędzy, taka nie ta i nie tamta - siedemnastka. Byłam za stara, by otrzymać zrozumienie, jakie otrzymywały dziecięce gwiazdy, kiedy popełniały błędy lub wpadały w złość. I byłam zbyt młoda, by sprawnie funkcjonować w dorosłym świecie Hollywood. Nie potrafiłam zaakceptować tak wielu ewentualności i prostych faktów z życia filmowców. Albo samego życia, jeśli o to chodzi. Próbowałam udawać trzydziestolatkę, a zwykle kończyłam jako piętnastolatka" - przywołuje słowa aktorki portal "Aenigma".
Aleksandra Śląska: Nie tylko Królowa Bona
Chociaż w pierwszych produkcjach nie dane było jej się odezwać, to jej uroda zrobiła wrażenie na odpowiednich osobach. Została zauważona przez producenta Arthura Hornblowa. To on doradził jej, żeby przybrała pseudonim. Zaproponował nazwisko "Lake" (pol. jezioro) od koloru oczu młodej dziewczyny. "Connie, oto jak wybrałem twoje nowe imię. Wierzę, że kiedy ludzie spojrzą w te twoje granatowe oczy, zobaczą spokojny chłód - spokojny chłód jeziora. A twoje rysy, Connie, to klasyczne rysy. A kiedy myślę o klasycznych cechach, myślę o Veronice" - miał powiedzieć producent.
Przyszłej gwieździe imię Veronica nie kojarzyło się zbyt dobrze. Było to bowiem prawdziwe imię jej matki. Według relacji aktorki, gdy usłyszała o wyborze Hornblowa opadła z sił i zaczęła płakać. Kolejny raz nie miała nic do powiedzenia. Jej sceniczny pseudonim do końca życia przypominał jej o osobach, które kontrolowały jej życie. Hornblow przyczynił się również do popularyzacji znaku rozpoznawczego aktorki, czyli opadających na twarz włosów. "Włosy ciągle opadały mi na oko i ciągle je odgarniałam. Byłam przekonana, że zrujnowałam swoje szanse na rolę. Ale Hornblow był zachwycony. Wiedział, że o tej fryzurze ludzie będą rozmawiali" - mówiła po latach Lake. Tak oto narodziła się fryzura w stylu "peekaboo", którą pokochały Amerykanki.
Rola w filmie "I Wanted Wings" niemal z dnia na dzień zrobiła z niej międzynarodową gwiazdę. Veronica Lake stała się symbolem kobiecej zmysłowości i rozpoczęła karierę ekranowej femme fatale. Opisywano ją jako "uwodzicielską, złośliwą, z rozkosznym głosem i usposobieniem". Stała się seksbombą złotej ery Hollywood, a nie miała jeszcze dwudziestu lat. "Nie byłam symbolem seksu. Byłam seksualnym zombie" - przyznała pod koniec swojego życia. Wizerunek blondwłosej piękności się przedawał, w ciągu czterech lat jej pensja wzrosła z 75 dolarów tygodniowo do ponad 4 tysięcy.
Pierwsza połowa lat 40. należała do niej. Widzowie uwielbiali ją za rolę w komediodramacie Prestona Sturgesa "Podróże Sullivana". Razem z Alanem Laddem stworzyła niezapomniany aktorski duet. Spełniło się marzenie matki Lake. Jej córka olśniewała na ekranie. Chociaż sama aktorka nie marzyła o sławie, to chętnie wykorzystywała swój gwiazdorski status. Filmy z jej udziałem przyciągały rzeszę fanów, co cieszyło producentów. Jednak na planach filmowych atmosfera była daleka od dobrej. Veronica dość szybko zaczęła zachowywać się niczym diva.
Francoise Dorléac szła po sławę. Siostra Catherine Deneuve zginęła tragicznie
Młodziutka aktorka często wdawała się w konflikty z aktorami bardziej doświadczonymi od niej. Już na planie "Podróży Sullivana" dała się poznać jako osoba trudna we współpracy. Warto dodać, że na plan filmowy nastolatka przyszła w... widocznej ciąży. Ojcem dziecka był o 14-lat starszy scenarzysta John S. Detlie. Ekipa filmowa nie miała pojęcia o stanie młodej gwiazdy. Gdy dowiedział się o tym reżyser filmu, Preston Sturges, wpadł w szał. Podobno kilku mężczyzn musiało powstrzymać reżysera przed zaatakowaniem gwiazdy. Ostatecznie stan aktorki na różne sposoby starano się ukryć przed widzami.
Ciąża Lake nie była jedynym problemem podczas pracy nad filmem. Nastoletnia aktorka była wręcz nieznośna na planie. Niektórzy próbowali usprawiedliwiać jej zachowanie ciążowymi hormonami. Nie dało się jednak ukryć, że współpraca z nią była koszmarem. Jej filmowy partner Joel McCrea, zapowiedział, że już nigdy więcej z nią nie zagra. "Życie jest za krótkie na dwa filmy z Veroniką Lake" - cytuje słowa aktora portal Factinate.com. McCrea spełnił swoją obietnicę odmawiając udziału w filmie "Ożeniłem się z czarownicą".
Szybko okazało się, że to nie stan błogosławiony odpowiada za zachowanie gwiazdy. Veronica Lake zniechęciła do siebie nie tylko McCrea. Fredric March, który przejął po nim rolę, jeszcze zanim rozpoczęły się prace na planie miał powiedziecie Veronice w twarz, że jest "bezmózgą, małą blond seksbombą, pozbawioną jakichkolwiek zdolności aktorskich". Młoda aktorka nie pozostała mu dłużna i nazwała m.in. "nadętym pozerem". A był to dopiero początek prac nad filmem. Lake robiła wszystko, by jej ekranowy partner wspominał ich współpracę jako koszmar. Miała wkładać sobie kamienie do kieszeni w scenach, w których aktor nosił ją na rękach. Raz ze złości mocno kopnęła Marcha w krocze przez co w kolejnych kręconych scenach aktor nagrywany był od pasa w górę.
Za aktorką nie przepadał również wspomniany już Alan Ladd. Inni współpracownicy nie szczędzili ostrych słów na jej temat. Lake zyskała kilka przykrych, wręcz obraźliwych przydomków. Eddie Bracken w jednym z wywiadów powiedział, że Lake zasłużyła na każdy z nich. Do problemów na planie z pewnością przyczynił się alkohol, od którego młoda aktorka szybko się uzależniła. Chociaż w domu czekała na nią mała córeczka, blond piękność zamiast do domu z planów filmowych wychodziła do klubów. Nocne życie Hollywood pochłonęło ją do tego stopnia, że do pracy przychodziła niemal niezdolna do grania.
Teresa Tuszyńska i Adam Pawlikowski: Wyniszczająca miłość
W drugiej połowie lat 40. jej kariera zaczęła chylić się ku końcowi. Wszystko rozpoczął film "The Hour Before the Dawn" z 1944 roku. Lake został obsadzona w roli Dory Bruckmann, która była sympatyczną nazistów. Aktorka nie mogła poradzić sobie z austriackim akcentem, ale to był jej najmniejszy problem. Widzowie nie przyjęli zbyt dobrze tego wizerunku aktorki. Film był kinową klapą, a sama Lake zaczęła tracić sympatię fanów oraz producentów.
Sama winę zrzucała na... wymuszoną zmianę fryzury. Moda na styl "peekaboo" okazała się być tragiczna w skutkach. Młode pracownice fabryk upinały swoje włosy na wzór Lake nie zważając na to, że długie pukle zaczepiały się o maszyny, co doprowadziło do kilku poważnych wypadków. O zmianę fryzury aktorki apelował rząd USA. Ta pokornie się zgodziła i zaczęła promować styl bardziej "przyjazny" do pracy w fabrykach. Tym samym straciła swój znak rozpoznawczy.
Włodarze Paramount nie wiedzieli jak poradzić sobie z nowymi wyzwaniami. Zamknęli Veronicę w wizerunku seksownej blondynki i nie chcieli wyjść poza jego ramy. Aktorka zaczęła więc grać drugoplanowe role, w który jej głównym zadaniem było ładnie wyglądać. "Formuła dyktowała mi, że miałam być obsadzana w rolach, w których pojawiały się nisko wycięte suknie i rozpuszczone włosy" - pisała Lake w swojej autobiografii.
Jej zawodową sytuację chwilowo poprawiła dobrze przyjęta "Błękitna Dalia" z 1946 roku w reżyserii George'a Marshalla. Na planie Lake po raz ostatni spotkała się z Alanem Laddem. Raymond Chandler za scenariusz do filmu otrzymał nominację do Oscara. Aktorka nie byłaby sobą, gdyby na planie nie weszła z kimś w konflikt. Tym razem padło na cenionego pisarza. Oboje znani byli z zamiłowania do alkoholu oraz trudnych charakterów.
25-letnia aktorka, w przeciwieństwie do reszty ekipy, nie odnosiła się do scenarzysty z szacunkiem, za to chętnie komentowała w wywiadach twórczość Chandlera nie znając ani jednej z jego powieści. Powiedzieć, że ignorancja gwiazdy nie została przez artystę dobrze odebrana, to nie powiedzieć nic. Chandler odwdzięczył się złośliwymi uwagami na temat jej aktorstwa i osobowości. "Jest dobra tylko wtedy, gdy trzyma gębę na kłódkę i wygląda tajemniczo" - rzucił do przyjaciela. "Błękitna dalia" odniosła sukces, ale konflikt ze scenarzystą nie wyszedł Lake na dobre. Podczas promocji filmu Chandler nazwał ją "Moronicą Lake" ("moron" w języku angielskim znaczy "kretyn").
Kolejne filmy aktorki nie cieszyły się sympatią ani widzów, ani krytyków. W 1948 roku studio Paramount zakończyło z nią współpracę. Lake próbowała swoich sił jako aktorka niezależna. Razem z mężem reżyserem Andre DeToth, pracowali nad kilkoma produkcjami, które nie ujrzały jednak światła dziennego. Na początku lat 50. porzuciła kino na rzecz telewizji, ale i tu nie zagrzała miejsca. "Powiedzieli: 'Ona wróci za kilka miesięcy'. Cóż, nigdy nie wróciłam. Dość było już tego. Czy chciałam być jednym z chodzących trupów, czy prawdziwą osobą?" - wspominała Lake.
Była na ustach całego świata. Co stało się z Sheryl Lee?
Życie prywatne aktorki było równie burzliwe, co jej zachowanie na planie. Jej pierwszą wielką miłością był John S. Detlie. Starszego o 14 lat scenografa poślubiła w 1940 roku. Miała wtedy zaledwie 18 lat i szybko zaszła w pierwszą ciążę. Córka pary, Elaine, przyszła na świat w sierpniu 1941 roku. To właśnie za czasów pierwszego małżeństwa Lake stała się ulubienicą Ameryki. Detlie wspierał młodą żonę w karierze, ale jej sukces zawodowy odbił się i na nim.
"John nigdy nie wyraził niezadowolenia z powodu mojej sławy. Ale to było tam, głęboko zakorzenione w nim i pogłębiające się z każdym dniem. Mężczyźni pisali do mnie listy, w większości proste, ale niektóre lubieżne i szokujące. A moja siła zarobkowa, choć jeszcze nie zrealizowana, była teraz znacznie większa niż jego. [To] podkopało ego Johna jako męża i żywiciela rodziny. Oto on, wykształcony w college'u z wyróżnieniem i niezmiernie utalentowany, ożenił się z dzieciakiem z Brooklynu, który ledwo skończył szkołę średnią i był ulubieńcem ekranu tylko dlatego, że Freddiemu Wilcoxowi podobały się jej piersi, sposób chodzenia lub coś, co nazywano 'posiadaniem tego'" - pisała aktorka w swojej autobiografii.
Ich małżeństwo przetrwało trzy lata. Do jego zakończenia przyczyniły się m.in. zdrady aktorki oraz jej coraz większy problem z alkoholem. Gwoździem do trumny związku artystów była tragedia, do której doszło na planie "The Hour Before the Dawn". Podczas zdjęć ciężarna Lake potknęła się o kabel i upadła, w wyniku czego doszło do przedwczesnego porodu. Chłopiec, Anthony, żył tylko przez kilka dni. Po tym małżonkowie nieodwracalnie oddalili się od siebie. Lake i Detlie rozwiedli się pod koniec 1943 roku.
Krótko po rozwodzie Veronica Lake znowu była mężatką. Mężem nr 2 został reżyser Andre DeToth. Mężczyzna znany był z porywczego charakteru. Lake przekonała się o tym już podczas wesela. Na weselny obiad udali się do ulubionej restauracji reżysera. Speszona widokiem hollywoodzkiej gwiazda kelnerka przywitała parę słowami: "Dobry wieczór, panno Lake... i panie Lake... to znaczy...". Urażony DeToth wściekł się i obrażony wyszedł z restauracji zostawiając Lake samą.
Mimo problemów para doczekała się syna i córki. Macierzyństwo nie było na liście priorytetów aktorki. Z pierwszą córką praktycznie nie utrzymywała kontaktów, a młodsze dzieci widywała w przerwach między pracą a imprezowaniem. Końcówka lat 40. była początkiem końca jej kariery. Małżonkowie próbowali na własną rękę wyprodukować kilka filmów. Z ich planów nic nie wyszło. Co więcej, Andre DeToth ogłosił bankructwo. W 1952 roku posiadłość aktorki została zajęta przez komornika.
W tym czasie Lake przeszła załamanie nerwowe. Kilka lat wcześniej zrobiła licencję pilota. Chcąc oderwać się od problemów porzuciła rodzinę i udała się w samotny lot. W następnych latach coraz głośniej było o dziwnych zrachowaniach gwiazdy. W 1955 roku poślubiła tekściarza Josepha McCarthy. Jak sama wspominała, pierwsze miesiące małżeństwa spędzili na nieustannym imprezowaniu. "Joe i ja prowadziliśmy szalone życie w pubach na Manhattanie".
Romy Schneider i Alain Delon: Kochali się na zabój, ale nie mogli być razem
Para rozwiodła się po czterech latach, a aktorka całkowicie odcięła sie od show-biznesu. Kilka razy trafiała do aresztu za niewłaściwe zachowanie. Jeszcze kilka lat temu brylowała na czerwonych dywanach, teraz żyła w ubóstwie i zapomnieniu. W 1962 roku dziennikarz "New York Post" odnalazł ją w jednym z nowojorskich hoteli. Była gwiazda filmowa pracowała jako kelnerka pod imieniem Connie de Toth. "To dobra dziewczyna. Ale nie było jej łatwo. [Pan] wie, że ma trójkę dzieci? Najstarsza córka ma już 20 lat. Cały czas o nich opowiada" - przypomina słowa jej pracodawczyni portal Onet.pl.
Publikacja reportażu o gwieździe ponownie wzbudziła zainteresowanie jej osobą. Fani wysyłali aktorce pieniądze, by miała się z czego utrzymać. Nie zostało to przez nią dobrze odebrane i odsyłała przekazane jej czeki. Nie chciała żyć na łasce innych. "To tak, jakby ludzie robili ze mnie osobę, która jest na dnie. Nie byłam". Przyznała również, że zaczęła pracować jako kelnerka, ponieważ chciała mieć kontakt z innymi ludźmi.
Wśród osób, które wyciągnęły do niej pomocną dłoń był... Marlon Brando. Aktorów łączył kiedyś przelotny romans. "Nasz romans był krótki, ale słodki. On był na początku swojej genialnej kariery, ja u kresu swojej. Choć, oczywiście, nigdy nie mogłabym porównać swoich osiągnięć z jego" - napisała w autobiografii. Czek od aktora jako jedyny zostawiła dla siebie. Nie spiemiężyła go jednak. Była dla niej symbolem lat, gdy jeszcze cieszyła się sławą.
Veronica Lake postanowiła wykorzystać chwilową sławę, jaką dał jej reportaż "New York Post". Po wielu latach przerwy zagrała w kilku produkcjach i rozpoczęła pracę nad książką "Veronica: The Autobiography of Veronica Lake". Niestety, powrót nie został dobrze przyjęty. Plotkarskie media rozpisywały się nad utraconą urodą gwiazdy. Lata nadużywania alkoholu odbiły się na jej wyglądzie. Mając 40 lat wyglądała o co najmniej 10 więcej. Jeden z wyjątkowo złośliwych dziennikarzy porównał niegdysiejszą seksbombę do sprzątaczki.
Największe upokorzenie spotkało ją w 1969 roku. Veronica Lake otrzymała wtedy gwiazdę w sławnej Alei Sław. Gdy przybyła na miejsce spodziewała się, że zostanie przywitana przez fanów oraz media. Zamiast tego zobaczyła zaledwie kilka osób. Nie pojawił się nikt z jej rodziny, z dziećmi od dawna nie miała kontaktu. To wydarzenie załamało aktorkę. Ostatni raz na ekranie pojawiła się w horrorze "Flesh Feast" z 1970 roku.
Magda Konopka: Mogła być dziewczyną Bonda, skończyła zapomniana
W ostatnich latach życia aktorki jej stan psychiczny pogarszał się z tygodnia na tydzień. Mimo złego stanu zdrowia w 1973 roku zdecydowała się wyruszyć w trasę promującą jej autobiografię. W Vermont jej stan się pogorszył i trafiła do szpitala. Tam lekarze zdiagnozowali u niej zaawansowaną marskość wątroby. Przekazali również mrożącą krew w żyłach wiadomość - zostało jej tylko kilka tygodni życia.
Veronica Lake zmarła 7 lipca 1973. Za przyczynę śmierci uznano zapalenie wątroby połączone z niewydolnością nerek. Przy umierającej aktorce nie było nikogo z rodziny, jedynie pracownicy szpitala. Po jej śmierci ciało odebrał syn Michael. Zgodnie z wolą Lake została skremowana. Po jej odejściu powstała plotka według której ciało aktorki nie zostały odebrane przez nikogo z rodziny, a pogrzeb trzy lata po śmierci urządził Donald Bain, autor-widmo jej autobiografii.