Reklama

Teresa Tuszyńska i Adam Pawlikowski: Wyniszczająca miłość

Ona była wielką nadzieją kina, on inteligentem i erudytą w świecie polskiego filmu. Połączyła ich wielka miłość, która szybko stała się wyniszczającym żywiołem. Związek Teresy Tuszyńskiej i Adama Pawlikowskiego był niezwykle burzliwy. Chociaż nie mogli bez siebie żyć, to nie potrafili stworzyć udanej i zdrowej relacji. Ich historia nie miała szczęśliwego zakończenia. Wiele lat po rozstaniu aktor popełnił samobójstwo. Jego ukochana zmarła przedwcześnie w biedzie i zapomnieniu.

Nastoletnia amatorka, która podbiła kino

"Dziewczyna nieprzeciętnej urody, bajecznie zbudowana, o nogach długich jak samej Marleny Dietrich. Do tego bajeczna cera, wspaniałe ciemne oczy i uśmiech, który zjednywał rzesze wielbicieli" - napisała  niej Wiesława Czapińska. Od Teresy Tuszyńskiej rzeczywiście trudno było oderwać wzrok. Kamera ją kochała. Sama Tuszyńska mimo braku aktorskiego wykształcenia doskonale wiedziała, jak się ustawić, by pokazać się od najlepszej strony. 

Urodziła się 5 września 1942 roku w Warszawie. Tuż po powstaniu warszawskim wraz z matką i starszym bratem cudem uciekli z transportu do Oświęcimia. Po wojnie cała rodzina wróciła do Warszawy, odnalazł się także jej ojciec, zesłany do obozu pracy w Niemczech. Jednak Tuszyńska nie potrafiła się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Matka wysłała ją do szkoły z internatem prowadzonej przez zakonnice. Wytrzymała tam zaledwie trzy semestry. Siostry zakonne nie potrafiły zapanować nad żywiołową, pełną energii nastolatką. Mówiono o niej, że miała w sobie "to coś". 

Reklama

Zamiast nauki wolała imprezy w popularnych klubach. Tam spotykała śmietankę towarzyską artystycznego świata. "Kiedy zobaczyłem Tereskę po raz pierwszy, byłem jak rażony piorunem. To był płomień. To było coś, co się od razu rzuciło w oczy" - wspominał po latach fotograf Andrzej Wiernicki. To właśnie jemu zawdzięcza pierwsze kroki na dużym ekranie. Fotograf w tajemnicy przez dziewczyną wysłał jej zdjęcia do konkursu "Przekroju" "Film szuka młodych aktorek". Miała wtedy zaledwie 16 lat i zrobiła na jurorach wielkie wrażenie. Za ten sukces zapłaciła wyrzuceniem ze szkoły. 

Teresa Tuszyńska: Jej życie potoczyło się tragicznie

Mogła podbić Zachód, ale zabrakło chęci

Pierwszy raz na ekranie pojawiła się w filmie "Ostatni strzał" Jana Rybkowskiego. Prawdziwą gwiazdę zrobił z niej film "Do widzenia, do jutra" z 1960 roku, w którym zagrała u boku Zbigniewa Cybulskiego. Nie miała jeszcze wtedy ukończonych osiemnastu lat, więc o zgodę na udział aktorki w filmie musiała wydać jej matka. Filigranowa Tuszyńska wpasowała się w rolę córki francuskiego ambasadora. Przez jej urok i piękne stylizacje porównywano ją do legendarnej Audrey Hepburn. Operator Jan Laskowski powiedział, że gdyby urodziła się na Zachodzie i zagrała po takim debiucie w takim filmie, to zostałaby milionerką. 

"Młoda, wspaniała, śliczna dziewczyna. Nie miała większych problemów na planie. Mimo że nie miała doświadczenia, zachowywała się jak prawdziwa profesjonalistka. Intuicyjnie wyczuwała, jak należy ustawić się do ujęcia. Problemy, jeśli były, wynikały u niej z pewnego braku techniki aktorskiej" - wspominał legendarny operator. Po latach przyznał również, że kultowy film zaszkodził młodziutkiej aktorce. Po premierze była traktowana jak gwiazda, co jednak nie przekładało się na wynagrodzenie. Producenci uważali ją za amatorkę, więc opłacono ją jak statystkę. "Potem po filmie, który przyniósł jej ogromną popularność, Tuszyńska musiała wrócić do szarej rzeczywistości, w której nie za bardzo potrafiła się odnaleźć". 

Jednak tylko filmowcy dostrzegli w niej coś więcej. Równie dobrze radziła sobie w świecie mody. Pozowała przed obiektywem największych polskich fotografów. Jej zdjęcia wielokrotnie ukazywały się na okładkach "Ekranu", "Filmu", "Kina", "Przekroju", "Kobiety i życia", "Filipinki", "Urody" czy "Zwierciadła". Pracowała jako modelka dla Mody Polskiej, o czym marzyło większość polskich dziewcząt. W 1963 roku jej zdjęcie autorstwa francuskiego artysty, Marca Riboud, trafiło na okładkę amerykańskiego magazynu "Show".

"Teresa Tuszyńska, lat 21: najbardziej zachodnia i najbardziej utalentowana z polskich gwiazd filmowych" napisano o niej w "Show". W podboju Hollywood chciał jej pomóc Roman Polański. Brakowało jej jednak... chęci. Podobno nie miała dość samozaparcia, by nauczyć się języków obcych. Nie chciała również rezygnować z imprezowego trybu życia. "Na niczym jej nie zależało naprawdę. Miała lekki stosunek do życia. Wszystko traktowała lekceważąco, niepoważnie wręcz. Pewnie trochę dlatego, że wewnątrz wciąż była niedojrzałym dzieckiem. Ale też nie było nikogo, kto mógłby ją zdecydowanie pchnąć w kierunku prawdziwej kariery, kto zaopiekowałby się zawodowo" - opowiedział Krzysztof Trojanowski.

Miała talent i nieziemską urodę. Zmarła w zapomnieniu

Filmowy amant bez doświadczenia

Na planie swojego drugiego filmu, "Biały niedźwiedź", poznała o prawie dwadzieścia lat starszego aktora Adama Pawlikowskiego. Zafascynowany aktor polecił później młodziutką dziewczynę Cybulskiemu. Pawlikowski był już artystą uznanym w środowisku. Na swoim koncie miał współprace z największymi nazwiskami kina. PNie był zawodowym aktorem, ale na przełomie lat 50. i 60. XX wieku zagrał w najważniejszych polskich filmach. Najbardziej pamiętną filmową kreacją Adama Pawlikowskiego jest rola porucznika Andrzeja Kosseckiego w "Popiele i diamencie" Andrzeja Wajdy. To jego bohater razem z postacią Zbigniewa Cybulskiego w słynnej scenie zapalają szklaneczki wódki na cześć nieżyjących już kolegów.

Do filmu trafił przypadkiem. Scenarzysta "Kanału" Jerzy Stefan Stawiński stworzył postać oszalałego kompozytora, a autor filmowej muzyki Jan Krenz chciał, by grał on na okarynie. Jedynym znanym produkcji filmu wirtuozem tego instrumentu okazał się recenzent filmowy i muzyczny "Przeglądu Kulturalnego" Adam Pawlikowski. Tak zaczęła się jego przygoda z filmem. 

Przez lata utrzymywał dobre kontakty z artystyczną śmietanką towarzyską, co bardzo korzystnie wpływało na jego rozpoznawalność. "We wszystkich niemal opowieściach o PRL-u pada jego nazwisko. Wszędzie bywa, wszyscy go znają" - napisała o nim Aleksandra Szarłat w książce "Celebryci z tamtych lat". 

Duża sława, jaką przyniosły mu występy w ponad 50 polskich produkcjach, sprawiła, że Adam Pawlikowski stał się bożyszczem kobiet. Te lgnęły do niego, ale on rzadko darzył je zainteresowaniem. "Był pięknym mężczyzną. Ciemne, duże oczy lśniły diabolicznie pod jaśniepańskim czołem. Zapytałam go kiedyś: 'Dlaczego nie pracujesz?' A on: 'Ja? Ja jestem księciem. Czy widziałaś, żeby książę pracował?'. Był z pewnością jedynym mężczyzną, do którego nikt nigdy nie ważył się powiedzieć "misiu". Otaczały go stale roje panien i pań, a on sprzyjał im, że tak powiem, dla eksperymentu. Drwił z nich bez cienia litości" - wspominała Agnieszka Osiecka. 

Stracił szansę na wielką karierę. Wpadł w obłęd i popełnił samobójstwo!

Tragiczny romans gwiazd PRL-u

Gorące uczucie połączyło go z młodziutką Tuszyńską. Niestety, ich związek był skazany na porażkę. On miał 34 lata, ona dopiero czekała na swoje osiemnaste urodziny. Aktorka zapałała do przystojnego amanta gorącym uczuciem. Bawili się ze sobą w kotka i myszkę. To dzięki jego poleceniu dostała rolę w "Do widzenia, do jutra" i została gwiazdą. Z kolei ona trochę przez niego odrzucała nowe propozycje. Chciała spędzać z nim każdą chwilę. Nie wyobrażała sobie, by przeżyć kilka tygodni albo miesięcy na planie filmowym bez ukochanego. "Jej wieloletni dramat polegał na tym, że Pawlikowski ją uwiódł. Ona się śmiertelnie zakochała. A potem robiła wszystko, by Pawlikowski się w niej zakochał. Wtedy mogła go rzucić, tak jak kiedyś on ją" - wyznał kiedyś reżyser Kazimierz Kutz. 

Bratowa aktorki wspominała, że Pawlikowski również był w niej szaleńczo zakochany. Jednak gdy tylko aktorka się do niego zbliżyła, ten się od niej oddalał. Bał się, że pozna jego tajemnice. Jedną z nich był jego biseksualizm, drugą - choroba. Adam Pawlikowski cierpiał bowiem na cyklofrenię, czyli afektywną chorobę dwubiegunową. O swoich problemach psychicznych nie mówił nikomu. Gdy przeczuwał, że zbliża się faza maniakalna, wyjeżdżał i unikał towarzystwa innych. Nigdy nie mieszkał ze swoimi partnerkami i partnerami, nie chciał, by dowiedzieli się o chorobie. 

Być może właśnie dlatego nie związał się z Teresą Tuszyńską na stałe. Chociaż nie ukrywał, że młodsza aktorka była miłością jego życia. Ona nie rozumiała, dlaczego ukochany się od niej oddala i ją odpycha od siebie. Aktor nie był skłonny dać jej tyle, ile od niego żądała. Zakochani rozchodzili się i schodzili. W końcu powiedziała: "dość!" i znalazła sobie innego narzeczonego. Padło na przyjaciela aktora - hrabiego Jana Zamoyskiego. W towarzystwie plotkowano, że wyszła za niego na złość Pawlikowskiemu. Para pobrała się w 1962 roku. 

"Wyszła za hrabiego na złość Pawlikowskiemu. Wzięła z ulicy jakiegoś taksówkarza na świadka i udali się z Zamoyskim do Urzędu Stanu Cywilnego. Chciała, by przed kolejnym obiadem z Adamem byli już małżeństwem. Pobrali się i przyszli na ten obiad razem. Adam już siedzi przy stoliku, a Teresa z miejsca przechodzi do rzeczy: 'Pozwól, że przedstawię ci mojego męża...'. Adam bez słowa wstał i poszedł do łazienki. Z emocji rzygał i rzygał. Dopięła swego: zakochał się w niej straszliwie" - wspominał Kutz. 

Adam Pawlikowski: Sam przeciw wszystkim

On popełnił samobójstwo, ona zmarła w zapomnieniu

Mimo ślubnej obrączki na palcu, nie potrafiła zapomnieć o swojej największej miłości. Nikogo nie zdziwił rozpad małżeństwa, do którego przyczyniło się nie tylko uczucie do Pawlikowskiego. "Powodem naszego rozejścia był alkohol. Bywała w bardzo dziwnych miejscach, gdzie normalnie ludzie nie chodzili. Jeździła tam na picie" - wspominał Zamoyski. Mówił także o próbie samobójczej żony. Teresa Tuszyńska uwielbiała imprezować, a alkohol stał się jej nierozłącznym partnerem. Przez uzależnienie rozpadło się jej drugie małżeństwo z Włodzimierzem Kozłowskim. 

Również jej ukochany zmagał się z coraz większymi problemami. I to nie tylko zdrowotnymi. W 1968 aktor został niesłusznie oskarżony o współpracę z UB i skazany na aktorski ostracyzm. Pogłębiające się problemy psychiczne spowodowały, że trafił do zakładu zamkniętego. Przyjaciele, zwłaszcza Andrzej Wajda, próbowali mu pomóc, ale bezskutecznie. Na pomoc aktorowi rzuciła się również Teresa Tuszyńska, która razem z bratem zapożyczała się, by wspomóc byłego partnera. W ramach solidarności aktorka odrzucała nieliczne propozycje filmowe.

17 stycznia 1976 roku Pawlikowski popełnił samobójstwo - wyskoczył z ósmego piętra swego mieszkania na tyłach Alei Jerozolimskich. Dla Tuszyńskiej był to ogromny cios. Praktycznie nie odstawiała butelki. Kilka lat później ponownie wyszła za mąż. Tym razem za robotnika i kompana od kieliszka, Jana Perzynę. Pod koniec nic nie zostało ze ślicznej, pełnej energii dziewczyny. Teresa Tuszyńska zmarła w 1997 roku. Pogrzebem musiał zająć się brat aktorki, mąż nie miał na to pieniędzy. Rodzina aktorki nie poznała przyczyny śmierci. Mąż odebrał akt zgonu i zniknął. Po Tuszyńskiej pozostały doskonałe role oraz uśmiechnięte oczy na czarno-białych fotografiach.

INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: Teresa Tuszyńska | Adam Pawlikowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy