Reklama

Tomasz Bajer: Co dziś robi "Laska" z kultowego filmu Olafa Lubaszenki?

Tomaszowi Bajerowi popularność przyniosła rola w filmie "Chłopaki nie płaczą" Olafa Lubaszenki. W kultowej produkcji wcielił się w będącego ciągle na haju, "Laskę". Kreacja ta, choć niewielka, otworzyła mu drzwi do kariery. On sam szansy jednak nie wykorzystał i po jakimś czasie zniknął z ekranów. Jak potoczyły się jego losy?

Tomasz Bajer: Nigdy nie myślał o aktorstwie

Syn króla sedesów, wielbiciel Tony'ego Halika i używek - oto słynny "Laska" z "Chłopaków nie płaczą". Za tą kreacją stoi Tomasz Bajer, który nigdy wcześniej nie miał nic wspólnego ani z kinem, ani teatrem.

"Nie spodobało im się, że był to chłopak specyficzny. Nawet mówił dość niestandardowo jak na przyzwyczajenia polskich filmowców. Akcentował po swojemu. Po pierwszych projekcjach współproducenci namawiali mnie, bym tę decyzję obsadową przemyślał - inny słowy, sugerowali, by zmienić aktora" - wspomina Lubaszenko w książce "Chłopaki niech płaczą".

Reklama

Tomasz Bajer, gdy dołączył do obsady filmu miał 21 lat i jak przyznawał w wywiadach rola wcale nie była spełnieniem jego marzeń, chciał po prostu dorobić sobie na "balety". Co prawda po sukcesie produkcji przyjął jeszcze role w "Kojocie" i dwóch serialach, ale wiedział, że aktorstwo to nie jest ścieżka dla niego. 

- Mieszkałem w Poznaniu, gdzie studiowałem filozofię. Tam miałem swoje życie, dziewczynę. A wszystkie castingi odbywały się w Warszawie. Po tragicznej śmierci Marcina Kołodyńskiego, z którym się mocno zakolegowałem na planie "Chłopaków...", nie za bardzo już nawet miałem gdzie się w stolicy zatrzymywać - mówił w rozmowie z Onetem.

Jak potoczyły się losy Tomasza Bajera?

Tomasz Bajer, zamiast chodzenia na castingi, wybrał podróżowanie po świecie i zdobywanie ekscytujących doświadczeń. Podczas studiów podróżował m.in. do Stanów Zjednoczonych, gdzie pracował w kasynie w Atlantic City (odpowiednik Las Vegas na Wschodnim Wybrzeżu) jako cashier i main bankier... Kiedy rozpadł się jego trwający blisko 10 lat związek i nie powiodło mu się w kilku biznesach, postanowił odwiedzić kolegę w Sydney. W Australii został na kolejne 4 lata, gdzie zahaczył się w budowlance. Trafił do firmy, w której nauczył się od zera renowacji drewna i stali. 

Choć ciągnęło go do Polski, wiedział, że nie będzie mógł sobie pozwolić na życie na tak wysokim poziomie jak za granicą. Po powrocie z Australii i krótkim pobycie w domu, przeprowadził się do Norwegii. 

Do Polski wrócił na stałe w 2016 roku. Jak przyznaje, do kraju sprowadziła go... miłość. W ubiegłym roku 42-latek ożenił się z Białorusinką Julią, o czym poinformował na Facebooku. 

Dziś zawodowo zajmuje się bezlakierowym usuwaniem wgnieceń z karoserii aut. Razem z kolegą z Leszna prowadzi też szkolenia PDR (jest współwłaścicielem firmy SzkoleniaPDR.pl).

W jednym z ostatnich wywiadów przyznał, że gdyby ktoś teraz zaproponował mu rolę w filmie bądź serialu, pewnie by się zdecydował. Nie ma czasu jednak na zabieganie o pracę i jeżdżenie na castingi, dlatego pewnie powrót do aktorstwa będzie niemożliwy. 

Zobacz również:

Krzysztof Kiersznowski: Minął rok od śmierci uwielbianego aktora

Marcin Dorociński: Zagraniczne sukcesy. Zaczynał od erotyku

Mirosław Baka: Zapracowany aktor i... dziadek  



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chłopaki nie płaczą
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy