"Thor: Miłość i grom" bije rekordy kasowe
Superprodukcja "Thor: Miłość i grom" zarobiła już w ciągu 10 dni wyświetlania ponad 700 mln dolarów. Choć niektórzy krytycy i część widzów jest nieco zawiedziona, producenci mogą się cieszyć!
Pomimo przeciętnych recenzji, czwarta solowa odsłona przygód Thora podbija box-office. Na wejściu film "Thor: Miłość i grom" zarobił 143 mln dolarów i był to trzeci wynik kasowy 2022 roku w Ameryce Północnej. Lepiej w tym roku w weekend otwarcia poradziły sobie jedynie: "Doktor Strange w multiwersum obłędu" (187 mln dolarów) oraz "Jurassic World: Dominion" (145 mln dolarów).
Podczas drugiego weekendu wyświetlania "Thor: Miłość i grom" zarobił w Stanach 46 mln dolarów, co daje łączną sumę 233,3 mln dolarów.
Jednak licząc globalne wpływy z całego świata, w ciągu 10 dni od premiery tytuł ma już na swym koncie ponad 700 mln dolarów.
Kiedy będzie można obejrzeć film na platformie streamingowej Disney+ jeszcze nie wiadomo. Zazwyczaj platforma udostępnia swoje produkcje 45 dni od premiery w kinach.
Gdy weźmiemy za przykład poprzednią produkcję Marvela, czyli "Doktor Strange w multiwersum obłędu" zauważymy, że jej premiera na platformie (22 czerwiec) odbyła się 47 dni po premierze kinowej (6 maj). Gdyby z nowym "Thorem" było podobnie, wówczas na Disney+ trafiłby w okolicach końca sierpnia.
"Thor: Miłość i grom" to kolejna część przygód tytułowego superbohatera, w której wreszcie powróci jego ukochana, Jane Foster. Bohaterka ma stać się Potężną Thor. Wiadomo, że w filmie pojawi się plejada gwiazd. Swoje role z poprzednich produkcji o Thorze powtórzą: Chris Hemsworth, Natalie Portman, Tessa Thompson i Jeff Goldblum.
Rolę filmowego złoczyńcy zagra Christian Bale. W obrazie zobaczymy też aktorów ze "Strażników Galaktyki": Chrisa Pratta, Dave'a Bautistę, Pom Klementieff i Karen Gillan. W epizodycznych rolach występują: Russell Crowe, Matt Damon, Sam Neill oraz Melissa McCarthy.
O produkcji głośno jest już od wielu miesięcy. Jednym z powodów jest scena, w której oglądamy nagiego głównego bohatera. Grany przez Crowe'a Zeus zrzuca z Thora ubranie i syn Odyna pokazuje wszystkie uroki swojego ciała. Sekwencja wywołała duże poruszenie wśród internautów.
"Wiedzieliśmy od samego początku, że chcemy to zrobić. Znalazło się to w pierwszym szkicu scenariusza, a Chris też się na to zgodził. Wiesz, myślę, że mając takie ciało jak Chris, to on nawet to rozumie. Byłoby marnotrawstwem się nim nie popisywać" - powiedział reżyser Taika Waititi.