Reklama

Sydney Sweeney: Piękna sylwetka, śmiałe sceny. Gwiazda "Euforii" kończy 25 lat

Sydney Sweeney jest obecnie jednym z najgorętszych nazwisk w Hollywood. Młoda aktorka z pokaźnym biustem z roli na rolę udowadnia, że uroda nie jest jej jedynym atutem. W ostatniej produkcji, w jakiej wystąpiła, musiała zmierzyć się z wieloma odważnymi scenami, ale traktuje to jako część zawodu. W poniedziałek gwiazda kończy 25 lat.

Sydney Sweeney jest obecnie jednym z najgorętszych nazwisk w Hollywood. Młoda aktorka z pokaźnym biustem z roli na rolę udowadnia, że uroda nie jest jej jedynym atutem. W ostatniej produkcji, w jakiej wystąpiła, musiała zmierzyć się z wieloma odważnymi scenami, ale traktuje to jako część zawodu. W poniedziałek gwiazda kończy 25 lat.
Sydney Sweeney /Stephane Cardinale - Corbis/Corbis /Getty Images

Sydney Sweeney ma już w dorobku kilka znaczących ról. Choć popularność przyniósł jej występ w serialu "Euforia", pojawiła się również w innych, dobrze przyjętych produkcjach. Zagrała m.in. Olivię Mossbacher w "Białym Lotosie", Eden Spencer w "Opowieści podręcznej" oraz Alice w "Ostrych przedmiotach"

Reklama

W 2019 roku wcieliła się w podopieczną Charlesa Mansona w filmie Quentina Tarantino "Pewnego razu... w Hollywood". Z kolei w musicalu Machine Gun Kelly'ego "Downfalls High" zagrała Scarlett, ukochaną Fenixa (Chase'a Hudsona), powściągliwego i samotnego nastolatka.  

Sydney Sweeney o odważnych scenach

W "Euforii", która pokazuje życie nastolatków bez cenzury, Sydney Sweeney musiała oswoić się z występowaniem bez ubrań przed kamerą.

W programie "Actors on Actors" w rozmowie z Christiną Ricci, Sweeney zagłębiła się w psychikę swojej postaci z serialu HBO. "Ona nie wie, jak się komunikować bez pokazywania swojego ciała" - powiedział Sweeney o swojej bohaterce Cassie. "To dla niej forma komunikacji i nigdy jej nie nauczono jak funkcjonować inaczej".

Z kolei w wywiadzie udzielonym brytyjskiemu dziennikowi "The Independent" aktorka zdradziła, że nie zawsze czuła się komfortowo z nagością. Zdarzało się, że prosiła reżysera Sama Levinsona o zmianę koncepcji danej sceny. 

"Są momenty, kiedy Cassie miała być toples, a ja mówiłam Samowi: 'Nie sądzę, żeby było to tutaj potrzebne'. On wtedy odpowiadał, że w porządku, nie musimy tego robić" - wspominała. "Nigdy nie miałam wrażenia, że Sam na mnie napierał albo koniecznie chciał nakręcić nagą scenę do serialu. Gdy nie chciałam tego robić, nie zmuszał mnie" - podkreśliła aktorka.

"Plan 'Euforii' to bardzo bezpieczne środowisko. Cieszę się, że mam okazję pracować w takich warunkach, a teraz dodatkowo mamy koordynatorów ds. intymności. Mogę powiedzieć, że stałam się pewna siebie dzięki Cassie" - dodała.

Sweeney wyznała jednak, że nie zawsze odgrywanie tego typu scen przychodziło jej z łatwością. Wspominała o pracy przy innych projektach. "Miałam takie sytuacje, że chciałam tylko wrócić do domu i cała się wyszorować, bo czułam się obrzydliwie" - powiedziała. "Nie czułam się komfortowo z moim filmowym partnerem albo z ekipą (...). To sprawiło, że byłam jeszcze bardziej skrępowana" - podkreśliła.

Gwiazda zdradziła ponadto, że pierwsze przykre doświadczenia z odbiorem jej występów miała tuż po ukazaniu się pierwszego sezonu serialu "Euforia". Wtedy jej nagie zdjęcia zaczęły krążyć w sieci. W jednym z postów, który zawierał taką fotografię, oznaczono jej brata, co bardzo ją dotknęło. "To, co robię, oddzielam od mojej rodziny. Moja postać jest kompletnie oddzielona ode mnie. To było lekceważące i przygnębiające" - przyznała. 

Sydney Sweeney: Za mało ładna i zdolna?

Występ w bijącym rekordy popularności serialu "Euforia", był dla Sweeney przełomowym momentem w karierze i przyniósł jej sławę i uznanie widzów. Sławę, na którą zdaniem wielu osób z branży nie miała szans. W rozmowie z magazynem "GQ" gwiazda ujawniła, że gdy ubiegała się o kolejne role, wiele razy spotkała się z odmową. Na przesłuchaniach słyszała, że brakuje jej talentu i urody.

"Latami słyszałam 'nie' na castingach. Mówiono mi, że nie jestem ani wystarczająco uzdolniona, ani dość atrakcyjna. Pewien dyrektor castingu powiedział mi kiedyś, że nie mam odpowiedniego wyglądu, by zrobić karierę w telewizji. Teraz mogę się co najwyżej śmiać z tego komentarza, bo tak się składa, że gram w jednym z najsłynniejszych seriali telewizyjnych na świecie" - wyjawiła serialowa Cassie.

Nie był to zresztą pierwszy krytyczny komentarz Sweeney na temat branży filmowej. W udzielonym magazynowi "Cosmopolitan" wywiadzie aktorka żaliła się na panujące w Hollywood standardy kręcenia nagich scen z udziałem kobiet i mężczyzn. Zdaniem Sweeney panowie są pod tym względem na dużo bardziej uprzywilejowanej pozycji.

 "W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, czy nie kręciłam zbyt wielu rozbieranych scen. Aby poprawić sobie nieco samopoczucie, sprawdziłam w sieci, którzy najbardziej znani aktorzy również w takowych grywali. Szybko zauważyłam, że mężczyźni, którzy występują w intymnych scenach albo pokazują ciało, nadal zdobywają Oscary i są chwaleni za swoją pracę. A gdy kobiety to robią, w oczach opinii publicznej są zdegradowane" - ubolewała aktorka.

Sydney Sweeney kupiła swój pierwszy dom

Sweeney nie ukrywa, że dzięki pieniądzom zarabianych w przemyśle filmowym zaczęła realizować swoje materialne marzenia. Pierwszym był zakup samochodu Ford Bronco z 1969 roku. Obecnie aktorka bawi się tuningowaniem go, co dokumentuje na swoim profilu TikTok: syds_garage.

Teraz kupiła dom, który, jak podaje serwis Dirt, znajduje się w Westwood, "tętniącej życiem dzielnicy Los Angeles, prawdopodobnie najbardziej znanej z tego, że mieści się tam rozległy kampus UCLA (Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles - red.)".

Młoda aktorka ma ewidentnie słabość do staroci. Piętrowy dom, którego stała się właścicielką zbudowano 90 lat temu na szczycie wysokiego i stromego wzgórza, u stóp którego biegnie droga miejska. Urządzony jest w rustykalnym stylu.

Poprzedni właściciele nabyli tę posiadłość w 1972 r. za 85 500 dolarów (ok. 343 tys. zł). Gdy ponownie trafiła na rynek, od razu znalazło się wielu chętnych. Według serwisu Dirt, Sweeney przelicytowała konkurentów kwotą 3 mln dol. (ok. 12 mln zł), o 305 tys. dol. wyższą od ceny wyjściowej.

Wprowadzi się tu ze swoim pitbullem, Tankiem. Psem, którego pokochała pracując charytatywnie w schronisku dla zwierząt.

Sydney Sweeney: Co dalej?

Kariera Sydney Sweeney rozwija się dobrze do tego stopnia, że już niebawem zobaczymy ją w uniwersum Marvela. Aktorka dołączyła do obsady produkcji "Madame Web"?

Za reżyserię filmu odpowiada S.J. Clarkson, która tworzyła między innymi odcinki seriali "Dr House" i "Sukcesja".

Fabuła produkcji trzymana jest w tajemnicy. Wiemy jednak, że koncept produkcji opiera się o komiksową serię Marvela, w której tytułowa bohaterka jest mutantką, cierpiącą na zaburzenie, przez które wymaga ciągłego podłączenia do maszynerii podtrzymującej życie.

W głównej roli w "Madame Webb" wystąpi Dakota Johnson. Gwieździe "Pięćdziesięciu twarzy Greya" i Sweeney na planie partnerować będą również m.in. Emma Roberts, Adam Scott, Zosia Mamet, Tahar Rahim i Isabela Merced.

Sweeney wzięła również udział w castingu do roli Madonny. Biograficzną produkcję poświęconą jej życiu zamierza wyreżyserować sama artystka. "Musi być w stanie zrobić dosłownie wszystko" - mówiła o przyszłej zwyciężczyni castingu znajoma artystki.

"Będzie to opowieść o mojej drodze z nowojorskich slumsów do największych światowych scen oraz o tym, jak udało mi się przetrwać w męskim świecie. Pojawi się szerokie spektrum emocji. Chcę pokazać niesamowitą podróż, w jaką zabrało mnie życie" - wyjaśniła Madonna w zamieszczonym w mediach społecznościowych poście. Filmową autobiografię piosenkarka i reżyserka nakręci w oparciu o scenariusz, który napisała wraz z dramatopisarką Erin Cressidą Wilson.

Konkurentkami Sweeney w wyścigu o główną rolę były inne gwiazdy młodego pokolenia: Florence Pugh i Julia Garner. I to właśnie ta ostatnia, znana z serialu "Ozark", okazała się najlepsza i najbardziej przypadła do gustu Madonnie. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sydney Sweeney
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama