Strajk aktorów mocno w nich uderzył. Hollywoodzkie gwiazdy chciały pomóc
Trwający strajk scenarzystów doprowadził do paraliżu amerykańskiego przemysłu rozrywkowego. Z tego powodu wstrzymano realizację wielu produkcji filmowych i telewizyjnych, m.in. nadawanych na żywo wieczornych talk-show, takich jak "Jimmy Kimmel Live!". Gospodarz programu ujawnił właśnie, że pomocną dłoń wyciągnęli do niego hollywoodzcy aktorzy Ben Affleck i Matt Damon. "Przez dwa tygodnie chcieli opłacać naszych pracowników z własnej kieszeni" - zdradził.
2 maja rozpoczął się zakrojony na szeroką skalę protest twórców zrzeszonych w Gildii Amerykańskich Scenarzystów. 13 lipca do strajku dołączyli aktorzy. Wspólnie domagają się podniesienia wynagrodzeń, większego udziału w zyskach platform streamingowych oraz ograniczenia wykorzystania sztucznej inteligencji w procesie powstawania filmów i seriali. W obliczu strajku wstrzymano realizację wielu produkcji - w tym nadawanych na żywo wieczornych talk-show.
Gospodarze pięciu najpopularniejszych tego typu programów telewizyjnych - "The Late Show with Stephen Colbert", "The Tonight Show Starring Jimmy Fallon", "Jimmy Kimmel Live!", "Late Night with Seth Meyers" oraz "Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem" - niedawno połączyli siły i stworzyli wspólny projekt.
30 sierpnia w serwisie Spotify wystartował 12-odcinkowy podcast "Strike Force Five", który prowadzą razem Stephen Colbert, Jimmy Fallon, Jimmy Kimmel, Seth Meyers i John Oliver. Otrzymane wynagrodzenie gwiazdorzy obiecali przekazać członkom ekip telewizyjnych realizujących ich programy, którzy ze względu na trwający strajk zostali tymczasowo pozbawieni źródła dochodów.
W nowym odcinku podcastu Kimmel ujawnił, że w trakcie protestu scenarzystów pomocną dłoń wyciągnęli do niego hollywoodzcy aktorzy Ben Affleck i Matt Damon. Zaoferowali oni, że pokryją dwutygodniowe wynagrodzenie osób pracujących na planie programu "Jimmy Kimmel Live!". "Przez dwa tygodnie chcieli opłacać naszych pracowników z własnej kieszeni" - zdradził prezenter.
Kimmel, który po wybuchu strajku sam przez dwa tygodnie łożył na pensje zatrudnionych przez stację ABC członków swojego zespołu, nie skorzystał jednak z propozycji laureatów Oscara. Uznał bowiem, że aktorzy nie powinni opłacać ekip telewizyjnych.
W jednym z ostatnich wywiadów Damon podkreślił, że trwające protesty scenarzystów i aktorów nie dotyczą zarabiających miliony gwiazd, takich jak on. "Dla tych ludzi to niesamowicie trudna sytuacja. Nikt nie chce przestoju w pracy, ale jeśli kierownictwo naszego związku zawodowego twierdzi, że warunki zatrudnienia są niesprawiedliwe, musimy się trzymać razem. W przypadku wielu aktorów chodzi o uzyskanie dostępu do opieki zdrowotnej. To nie ćwiczenie akademickie, to są sprawy życia i śmierci. Musimy dojść do uczciwego porozumienia" - zaznaczył gwiazdor w rozmowie z "Variety".