"Sponsoring": Wnikliwy portret kobiecej seksualności
W czwartek mija dokładnie dziesięć lat od premiery filmu "Sponsoring" w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej. Opowieść o prostytucji wśród francuskich studentek okazała się "wnikliwym portretem kobiecej seksualności".
Główna bohaterka "Sponsoringu", Anna (Juliette Binoche), dobrze sytuowana dziennikarka, przygotowuje artykuł na temat prostytucji wśród studentek. W trakcie pracy nad materiałem poznaje dwie sprzedające swoje ciała dziewczyny, Charlotte (Anais Demoustier) i Alicję (w tej roli Joanna Kulig). Te wprowadzają ją w świat płatnej miłości. Świat odstręczający, ale też - ku zaskoczeniu Anny - sprawiający wrażenie na swój sposób pociągającego.
"Jest faktem, że dla niektórych młodych studentek prostytucja stała się źródłem finansowania edukacji we Francji. W mediach ten temat obarczony jest z jednej strony moralnym potępieniem, z drugiej voyerystyczną ciekawością. Seks sprzedaje się w każdej formie. W gazetach można znaleźć reklamy spełniające konsumenckie fantazje, ich żądze dotyczące posiadania. Najczęściej pożądana jest kobieta, kobieta jako obiekt seksualny. My chcieliśmy potraktować prostytucję wśród studentek, przede wszystkim przez pryzmat emocjonalności, seksualności kobiet" - wyjaśniała reżyserka Małgorzata Szumowska.
O spektrum tematów, jakie podejmuje 'Sponsoring", wypowiedziała się też francuska gwiazda filmu - Juliette Binoche.
"Kim jest współczesna kobieta? Jaka jest jej seksualność, co ją określa? Co to jest miłość? Co to jest strach? Czego boją się dziś kobiety? Jakie mają kryteria ocen, rozróżniania dobra i zła? Prostytucja? Przyjemność? Młodość? Co podnieca kobiety? Co to znaczy być żoną? Czego się wstydzimy? I przed kim? Dlaczego dzisiaj często kobiety czują się zablokowane? Co sprawia, że coś je szokuje? Jak to jest być matką, dziennikarką?" - wyliczała gwiazda.
Małgorzata Szumowska podkreślała w prasowych wywiadach, że chciała w swoim filmie uniknąć moralizatorstwa.
"Anne przychodzi na początku do swoich rozmówczyń z poczuciem, że sama jest kimś lepszym. Ale bardzo szybko kończą się jej te emocje i wchodzi w skórę tych dziewczyn. Przez rozmowę z nimi odkrywa swoje własne pragnienia, samotność, rodzaj niespełnienia" - opowiadała reżyserka.
"Myślę, że obie [prostytutki - bohaterki filmu - przyp. red.] robią to, bo chcą to robić. Jest to dla nich jakaś droga do tego, żeby mieć pieniądze. Nie oceniam tego, bo jest to jest ich wybór" - zaznaczyła reżyserka.
Wyjaśniła też, że film obnaża także obłudę mężczyzn, którzy są klientami prostytutek, ale "większość z nich uparcie temu zaprzecza". Według twórczyni, "Sponsoring" "bije po równi w hipokryzję męską, jak i kobiecą".
Kluczową rolę w filmie Szumowskiej zagrała Joanna Kulig.
"Sponsoring jest czymś innym niż prostytucja. (...) Te dziewczyny same sobie wybierają mężczyzn i czerpią z seksu satysfakcję." - mówi Kulig, która w "Sponsoringu" zagrała Alicję - uwodzicielską call girl, która odkrywa przed dziennikarką luksusowego magazynu fascynujący świat płatnej miłości. "Moja bohaterka też lubi seks i czyni z niego pewien artyzm. Jeśli ktoś jej się nie spodoba, to mówi mu 'wynocha'. Ona traktuje to jak randki, tyle że za pieniądze" - żartowała polska aktorka.
Kulig dodała, że "w aktorstwie nie można przekraczać granic intymności".
"W pracy nad rolą nie odsłaniam się jako człowiek. Buduję rolę w oparciu o prawdę psychologiczną postaci. Musiałam bardzo dobrze zrozumieć Alicję, by móc się w nią wcielić, zrozumieć jej motywacje. Uważam, że w aktorstwie nie można przekraczać granic intymności, bo wtedy aktor się nakręca i traci kontrolę nad rolą. Przestaje panować nad swoim instrumentem jakim jest ciało. A ten instrument musi być pięknie nastrojony i wolny, aby czuć to, co postać, którą gra" - mówiła Kulig.
W postać klienta jednej z dziewczyn wcielił się Andrzej Chyra. "Można ten film traktować jako oskarżenie mężczyzn, wykorzystujących dziewczyny. Ale w tym świecie, w pewnym sensie, te dziewczyny są na swoim miejscu" - stwierdził polski aktor.
Chyra zagrał kilka wyjątkowo śmiałych scen z Anais Demoustier. "Wiem, że był moment, kiedy się przestraszyła, że posunę się w naszym graniu o krok za daleko. Ale myślę, że nie dałem jej powodu, by tak myślała na koniec" - zapewniał aktor. "Byłem klientem jednorazowym. Takim do którego ta dziewczyna już by nie wróciła" - spuentował Chyra.
Światowa premiera "Sponsoringu" odbyła się na festiwalu w Toronto. Juliette Binoche oraz Małgorzata Szumowska zostały owacyjnie przyjęte na pokazie, który odbył się w ramach w jednej z trzech najważniejszych sekcji - "Special Presentations". Obraz zyskał nie tylko uznanie krytyków i widowni, która po brzegi wypełniła salę prestiżowego Princess of Wales Theatre, ale także został sprzedany do szerokiej dystrybucji w ponad 30 krajach na całym świecie.
Dyrektor festiwalu Piers Handling napisał: "Wnikliwy portret kobiecej seksualności we wszystkich jej aspektach jest najlepszym dowodem na to, że właśnie w 'Sponsoringu' wielki talent Szumowskiej w pełni rozkwitł". Pokaz filmu w Toronto wywarł także spore wrażenie na recenzencie ekskluzywnego magazynu Studio. Komplementował on efekt współpracy Szumowskiej z aktorkami występującymi w "Sponsoringu", zwracając szczególną uwagę na "imponującą talentem" Joannę Kulig oraz Anais Demoustier, którą uznał za "najbardziej wyjątkową francuską aktorkę swojego pokolenia". Podkreślił również, że młode aktorki, wspierane przez ikonę światowego kina Juliette Binoche, stworzyły sceny: "które po wyjściu z kina na długo zostają w pamięci".
Amerykańscy dziennikarze nie byli już tak jednomyślni w ocenie dzieła Szumowskiej.
Recenzent "Los Angeles Times" chwalił film za sprowokowanie widzów do refleksji nad wieloznacznością najstarszego zawodu świata. "Jako esej na temat roli kobiet w społeczeństwie i ponadpokoleniowych kobiecych pragnieniach, film stawia pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi" - pisał autor recenzji.
"New York Times" sugerował, że feministyczne przesłanie filmu - że kobiety są sfrustrowane w kulturze zdominowanej przez mężczyzn - brzmi nieco anachronicznie.
Zdecydowanie źle ocenił "Sponsoring" recenzent "Washington Post" Michael O'Sullivan. "Seks, argumentują twórcy filmu, jest towarem, który posiadają kobiety, poszukują mężczyźni, i który kobiety sprzedadzą za to, czego naprawdę chcą, tj. łazienkę z oknem albo drogie buty. Nie jest to myśl szczególnie postępowa, ani oryginalna" - pisał autor. Określił on to przesłanie jako "plakatowe", a film jako "dwuwymiarowy". Chwalił tylko grę Juliette Binoche, odtwarzającą postać głównej bohaterki Anne.
Zobacz również:
Młoda polska aktorka nago. Starszy partner zawstydzony
Zbyt realistyczne sceny erotyczne? Mówił o niej cały świat
Rozwiódł się dla niej z żoną. Dlaczego porzucił ją i ich córkę?
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.