Reklama

Russell Crowe przyznał, że dzięki roli w „Gladiatorze” polubił... noszenie spódnic

Rola Maximusa w słynnym filmie Ridleya Scotta przyniosła Russellowi Crowe’owi sławę i jedynego w karierze Oscara. Teraz słynny hollywoodzki aktor zdradził, że na planie tej produkcji odkrył zalety noszenia spódnic. Co ciekawe, to właśnie możliwość ponownego przywdziania tego elementu garderoby była jednym z powodów, dla których Crowe zgodził się zagrać Zeusa w filmie „Thor: Miłość i grom”. „Odnosiłem spore sukcesy, nosząc spódnice” – wyznał aktor w najnowszym wywiadzie.

Występ w "Gladiatorze" wciąż pozostaje jedną z najbardziej znaczących pozycji w aktorskim portfolio Russella Crowe’a. Nowozelandzki gwiazdor sportretował generała Maximusa, wybitnego dowódcę rzymskiej armii, którego cesarz Marek Aureliusz na łożu śmierci wyznaczył na swojego następcę. Prawowity dziedzic Kommodus (w tej roli Joaquin Phoenix) nie akceptuje jednak decyzji ojca i skazuje na śmierć Maximusa i całą jego rodzinę. Generał wymyka się jednak oprawcom nasłanym przez Kommodusa, a w końcu trafia do niewoli, gdzie zostaje wyszkolony na gladiatora. Życiowym celem Maximusa staje się dokonanie zemsty na mordercy bliskich. Za swoją kreację Crowe otrzymał nagrodę Critics’ Choice i jedynego w karierze Oscara.

Reklama

Russell Crowe: Odkrył zalety noszenia spódnic

Goszcząc w podcaście "Empire" hollywoodzki aktor przyznał, że sława i nagrody nie były jedyną korzyścią z występu w "Gladiatorze". Na planie tego dramatu Ridleya Scotta gwiazdor odkrył bowiem zalety noszenia spódnic. 

Mowa o stworzonej pod koniec XIX wieku grze zespołowej uznawanej za prekursora koszykówki. W Australii i Nowej Zelandii jest ona szczególnie popularna wśród kobiet i dziewcząt, które na boisku noszą charakterystyczne plisowane spódniczki. Gwiazdor dodał, że jednym z powodów, dla których zgodził się zagrać Zeusa w ubiegłorocznym filmie "Thor: Miłość i grom" była możliwość ponownego przywdziania tego elementu garderoby. 

"Latem, gdy panują upały, spódnica to naprawdę niezły wybór" - zaznaczył.

"Gladiator": Kontynuacja

Na początku lutego media ujawniły, że po przeszło dwóch dekadach "Gladiator" doczeka się kontynuacji. Główną rolę w drugiej części ma zagrać Paul Mescal, gwiazdor serialu "Normalni ludzie" i komediodramatu "Aftersun", za występ w którym otrzymał w tym roku nominację do Oscara. Goszcząc niedawno w programie radiowym "The Ryan Turbidy Show" Crowe zdradził, że nie jest zaangażowany w ten projekt. 

"Paul to dobry gość i życzę mu powodzenia. Nie chcę się nad tym zbytnio rozwodzić, ponieważ przenosi mnie to z powrotem do okresu, kiedy oczywiście byłem znacznie młodszy. Uwielbiałem każdą minutę spędzoną na planie. Widząc, jak inni ludzie mają przed sobą szansę na to wspaniałe doświadczenie, czuję lekką zazdrość" - wyjawił aktor. Kontynuacja "Gladiatora" ma trafić do kin jesienią 2024 roku. 

Zobacz też:

"Piotruś Pan i Wendy": Nowy zwiastun trafił do sieci. Kiedy premiera?

Russell Crowe na tropie spisku w Watykanie! Kim był ojciec Gabriel Amorth?

Timothée Chalamet zagra Boba Dylana. Sam zaśpiewa piosenki

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Russell Crowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy