Robert Downey Jr. bije się w pierś. To był jego najgorszy film
Robert Downey Jr. jest w trakcie promocji widowiska "Oppenheimer" Christophera Nolana, w którym wcielił się w jedną z drugoplanowych ról. W wywiadzie dla The New York Magazine aktor opowiedział o "Doktorze Dolittle" - swoim filmie z 2020 roku, który został zmiażdżony przez krytykę.
"Skończyłem kontrakt z Marvelem i pospiesznie wszedłem w projekt, w którym widziałem kolejny potencjał na dobrze zrealizowaną franczyzę, przy której będę się świetnie bawił" - wyjawił Robert Downey Jr. w wywiadzie.
"Razem ze swoimi współpracownikami za bardzo ekscytowaliśmy się umową, zamiast martwić się o sens realizacji tego filmu. Niestety, w tamtym momencie nic do mnie nie trafiało. Byłem przecież guru kina gatunkowego" - wyznał szczerze aktor, który w tamtym czasie był świeżo po zakończeniu jedenastoletniej przygody z postacią Iron Mana.
Downey Jr. widzi w "Doktorze Dolittle" jeden z dwóch najważniejszych filmów, jakie zrealizował w ciągu ostatnich 25 lat. Do dziś uważa go za otwartą raną z powodu jego niewykorzystanego potencjału. Realizacja wiązała się z ogromnym stresem nie tylko dla niego, ale też jego żony Susan, która była jedną z producentek filmu.
"Doktor Dolittle" kosztował ponad 250 milionów dolarów. Zarobił zaledwie 175 milionów, co czyni z niego ogromną porażkę finansową. Recenzje były natomiast fatalne. Produkcję nominowano do sześciu Złotych Malin, w tym za główną rolę męską.
Na szczęście Aktor nie załamał się po porażce filmu. Wspólnie z żoną ustalił priorytety swej kariery, a następnie skupił się na produkcji "Sr.", dokumentu o swoim ojcu, który powstał dla Netfliksa.
"Oppenheimer" jest pierwszym filmem Downeya Jr. od czasu porażki "Doktora Dolittle". Aktor wcielił się w Lewisa Straussa, przewodniczącego Amerykańskiej Komisji ds. Energii Atomowej. Film wejdzie do kin 21 lipca 2023 roku.