Nowa "Bridget Jones" opowie o żałobie. To osobista historia
"Bridget Jones: Szalejąc za facetem", czwarta odsłona miłosnych perypetii granej przez Renée Zellweger dziennikarki telewizyjnej, trafi do polskich kin już 14 lutego 2025 roku. Film ma być zamknięciem serii. Jej gwiazda liczy jednak, że bohaterka powróci w przyszłości. Zdradziła także, że dla Helen Fielding, twórczyni postaci, fabuła nowej produkcji była bardzo osobista.
Podczas uroczystej premiery filmu, która dobyła się w Londynie 29 stycznia 2025 roku, Zellweger zdradziła, że jeszcze wypiera fakt zamknięcia przygód Bridget. "Pozwólcie żyć mi jeszcze przez moment w nieświadomości" - żartowała.
Z kolei Helen Fielding, twórczyni postaci i współscenarzystka filmów, nie wykluczyła, że kiedyś wróci do postaci Bridget. "Nigdy nie mów nigdy" - stwierdziła.
Dwukrotna laureatka Oscara stwierdziła, że "Szalejąc za facetem" jest "piękną historią i chyba najbardziej osobistą dla Helen". "Opowiada ona o własnych doświadczeniach straty, żałoby i poszukiwań nowego szczęścia. To wyjątkowy film" - mówiła aktorka.
W czwartej odsłonie serii Bridget Jones jest wdową i samotną matką, która zaczyna odnajdować się w świecie współczesnego randkowania. Fielding oparła tę historię na własnych doświadczeniach. Jej mąż zmarł w 2016 roku.
O serce Jones będą starali się grany przez Leo Woodalla 29-letni młodzieniec poznany przez aplikację randkową oraz nauczyciel pracujący w szkole jej dzieci. W tej roli zobaczymy Chiwetela Ejiofora. W filmie pojawi się także niewidziany w trzeciej części Hugh Grant, który tym razem pokaże nieco lepszą stronę kobieciarza Daniela Cleavera.
Nominowany do Oscara za "Zniewolonego" Ejiofor stwierdził, że na planie panowała niezwykła, pełna ciepła atmosfera. Motywowała ona wszystkich, by opowiedzieć nowy rozdział w życiu Jones.