Reklama

Nie chciano, by zagrał w kultowym filmie. Wstawił się za nim sam reżyser

Rola Ala Pacino w trylogii "Ojciec chrzestny" była przełomowa i niezapomniana. Aktor zdradził niedawno, że niewiele brakowało, a zostałby zastąpiony. Studio Paramount domagało się innej gwiazdy.

Wspomnienia Ala Pacino. Jak otrzymał rolę w "Ojcu Chrzestnym"?

8 października Al Pacino wydał książkę "Sonny Boy", w której zebrane zostały jego wspomnienia. Mężczyzna wrócił myślami do czasu przygotowań produkcji "Ojciec chrzestny" i opisał szczegółowo, jak wiele musiał przyjść, by otrzymać kultową rolę Michaela Corleone. Tym bardziej, że studio Paramount nieustannie "kwestionowało, czy jestem odpowiednim aktorem" do zagrania w adaptacji książki Mario Puzo.

"Chcieli Jacka Nicholsona. Chcieli Roberta Redforda. Chcieli Warrena Beatty'ego lub Ryana O'Neala. [...] Miał być mały, ciemnowłosy, przystojny w delikatny sposób, bez widocznego zagrożenia dla nikogo. To nie brzmiało jak faceci, których chciało studio. Ale to nie znaczyło, że to musiałem być ja" - można przeczytać w "Sonny Boy".

Reklama

Nie dość, że Al Pacino nie był jedynym kandydatem do roli, to sam początkowo niechętnie podchodził do pomysłu zagrania w produkcji. Udział castingu wiązał się z koniecznością wejścia na pokład samolotu, czego za wszelką cenę wolał uniknąć. 

"Nie obchodziło mnie, że to był 'Ojciec chrzestny'. Trochę bałem się latać i nie chciałem lecieć do Kalifornii. Jednak mój menadżer, Marty Bregman, powiedział mi: 'Wsiądziesz do tego durnego samolotu'. Przyniósł mi whisky, żebym mógł go wypić podczas lotu i tak udało mi się dotrzeć na miejsce" - opisywał Pacino.

Choć na przesłuchanie do roli czekało wielu aktorów, Pacino miał nad nimi sporą przewagę - to właśnie z nim chciał pracować reżyser filmu, Francis Ford Coppola.

"Oto sekret: Francis mnie chciał i ja o tym wiedziałem. A nie ma nic lepszego, niż kiedy reżyser cię chce. Dał mi również prezent w postaci Diane Keaton. Miał kilka kandydatek, których przesłuchiwał do roli Kay, ale fakt, że chciał połączyć mnie z Diane sugerował, że miała przewagę w tym procesie. Wiedziałem, że dobrze sobie radzi w swojej karierze i występowała na Broadwayu [...]. Kilka dni przed testem przed kamerą spotkałem Diane w Lincoln Center w Nowym Jorku w barze i od razu przypadliśmy sobie do gustu. Miło się z nią rozmawiało i była zabawna, a ona myślała, że ja też jestem zabawny. Od razu poczułem, że mam przyjaciela i sojusznika".

Francis Ford Coppola musiał interweniować

Minęło półtora tygodnia na planie zdjęciowym, a Paramount nadal kwestionował, czy Pacino jest odpowiednim kandydatem. Aktor czuł się poważnie zagrożony, jednak z pomocą przyszedł mu... Coppola.

Chociaż nie jest pewien, czy reżyser zrobił to celowo, to przyspieszył on kręcenie sceny we włoskiej restauracji, w której Michael ma dokonać zemsty. Planowano zrealizować ten fragment kilka dni później, jednak dla aktora był to ostatni moment, by móc w pełni zaprezentować swoje umiejętności. Stało się tak, jak sądził Coppola - scena pokazała dokładnie to, co dostrzegł w nim już na samym początku. 

"Potem Francis pokazał scenę w restauracji studiu, a kiedy na nią spojrzeli, coś w niej było. Dzięki temu fragmentowi zatrzymali mnie w filmie" - pisał.

Zobacz też: "Psy". 32 lata temu film oburzył widzów i krytyków. A jak wypada dzisiaj?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Al Pacino
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy