Reklama

Michelle Yeoh: Była miss Malezji podbija Hollywood! Będzie Oscar?

Pochodząca z Malezji Michelle Yeoh, którą pamiętamy dzięki rolom w filmach: "Przyczajony tygrys, ukryty smok", "Jutro nie umiera nigdy" czy "Wyznania gejszy", ma szansę stać się pierwszą azjatycką aktorką uhonorowaną Oscarem w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Oscarowa gala odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Pochodząca z Malezji Michelle Yeoh, którą pamiętamy dzięki rolom w filmach: "Przyczajony tygrys, ukryty smok", "Jutro nie umiera nigdy" czy "Wyznania gejszy", ma szansę stać się pierwszą azjatycką aktorką uhonorowaną Oscarem w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Oscarowa gala odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek.
Michelle Yeoh /Joe McNally /Getty Images

W młodości Michelle Yeoh wiązała swoją przyszłość z baletem, jednak kontuzja pleców przekreśliła te plany. Zanim ruszyła na podbój ekranu, wygrała konkurs piękności Miss Malezja. Przełomem w jej karierze była rola w sensacyjnym widowisku "Yes, Madam!", w którym wystąpiła u boku Cynthii Rothrock. Zapoczątkował on charakterystyczny dla kina z Hongkongu podgatunek kina akcji znany jako "dziewczyny z karabinami".

Michelle Yeoh: Kaskaderka

Dokonania Yeoh zachwyciły Jackiego Chana, który początkowo uważał jednak, że miejsce kobiet znajduje się w kuchni, a nie w kinie akcji. "Mawiał tak, dopóki nie skopałam mu tyłka" - śmieje się Yeoh.

Reklama

Jak wspomina, Chan starał się ją przekonywać, aby zrezygnowała z występowania w scenach kaskaderskich. "Powiedziałam mu, że nie jest odpowiednią osobą do dawania takich rad, bo sam zawsze występuje w scenach kaskaderskich. Odpowiedział, że przeze mnie zawsze musi wymyślić coś lepszego. Biedactwo, wywierałam na niego taką presję!" - dodaje ze śmiechem aktorka.

Niewiele brakowało, by Yeoh nie wróciła na ekran. Aktorka zrobiła czteroletnią przerwę w karierze na wyraźne żądanie swojego męża, miliardera Dicksona Poona. Małżonkowie rozwiedli się w 1992 roku i jeszcze w tym samym roku Yeoh zagrała u boku Chana w filmie "Policyjna opowieść 3: Superglina".

Jak zdradziła w rozmowie z "The Hollywood Reporter", na planie dramatu "Kaskaderka" z 1996 roku doznała groźnego wypadku - wykonując skomplikowane akrobacje omal nie złamała kręgosłupa. Incydent ten sprawił, że Yeoh zaczęła poważnie zastanawiać się nad porzuceniem aktorstwa i rezygnacji z marzeń o pracy w Fabryce Snów.

Michelle Yeoh: Quentin Tarantino uratował jej karierę

"Moi przyjaciele mówili mi po wypadku: 'Wiemy, że lubisz to, co robisz, ale to szaleństwo. Martwimy się o ciebie, ale jesteś jedyną osobą, która może sobie pomóc'. Pytałam wtedy samą siebie: 'Dlaczego właściwie to robię? Czy warto się tak narażać? A jeśli kiedyś naprawdę poważnie ucierpię w czasie pracy?'. Przechodziłam poważny egzystencjalny kryzys" - ujawniła gwiazda.

Do akcji wkroczył wówczas Quentin Tarantino, który podczas swojej wizyty w Hongkongu umówił się z nią na spotkanie. Yeoh zgodziła się na pięć minut rozmowy twarzą w twarz. "Usiadł u moich stóp i powiedział, że widział wszystkie filmy z moim udziałem, a następnie opisał swoje ulubione sekwencje, klatka po klatce. Po tej rozmowie poczułam, że wracam do życia. Nigdy tego nie zapomnę. To był punkt zwrotny. Dzięki niemu zrozumiałam, że kocham to, co robię i pozbyłam się wątpliwości" - wyznała aktorka.

Zaledwie rok później Yeoh zagrała w filmie o przygodach Jamesa Bonda zatytułowanym "Jutro nie umiera nigdy". Występem tym przypieczętowała swój gwiazdorski status. 

Michelle Yeoh: Na podbój Hollywood

W 2000 roku Yeoh wystąpiła w filmie Anga Lee "Przyczajony tygrys, ukryty smok", który był nominowany aż do 10 Oscarów. Ostatecznie zdobył cztery statuetki Akademii.

"'Przyczajony tygrys, ukryty smok' wyłamuje się z tradycji, bo jego głównymi bohaterkami są kobiety. Filmy o wschodnich sztukach walki są domeną mężczyzn, ale w naszym filmie w centrum uwagi znajdują się kobiety" - mówił  Ang Lee.

"W moich wcześniejszych filmach lojalność, honor, tradycja i wschodnie sztuki walki liczyły się nade wszystko. Ang Lee pozwolił nam wydobyć głęboko skrywane emocje, takie jak strach czy lęk przed śmiercią. Poruszaliśmy te tematy już wcześniej, nigdy dotąd jednak nie zgłębialiśmy ich" - dodawała Yeoh.

W kolejnych latach mogliśmy ją oglądać m.in. w "Wyznaniach gejszy" Roba Marshalla, widowiskowym "Mumia: Grobowiec cesarza Smoka" Roba Cohena czy "W stronę słońca" Danny'ego Boyle'a.

Yeoh zagrała też główną rolę w filmie Luca Bessona "Lady", będącym biografią Aung San Suu Kyi, bojowniczki o niepodległą Birmę i laureatki Pokojowej Nagrody Nobla.

"Tylko ona mogła wcielić się Aung San Suu Kyi, widać między nimi podobieństwo bez udziału żadnej charakteryzacji" - podkreśla producentka obrazu. "Nie chodzi tylko o wygląd zewnętrzny. Michelle po prostu nieświadomie zachowuje się tak jak Suu Kyi, którą od dawna podziwia". 

"Słyszałam o niej wcześniej, ale nie znałam szczegółów, nie wiedziałam o jej wyrzeczeniach. To była ciężka rola, ponieważ Suu Kyi uosabia tęsknotę za wolnością, którą odczuwają wszyscy ciemiężeni ludzie na całym świecie. Czułam na sobie wielką odpowiedzialność" - dodawała Yeoh.

Michelle Yeoh: Parówki zamiast palców

Ostatnim zawodowym projektem aktorki jest film science fiction "Wszystko wszędzie naraz" w reżyserii Daniela KwanaDaniela Scheinerta, w którym zagrała główną rolę. Produkcja opowiada o borykającej się z trudami codzienności kobiecie w średnim wieku, która przypadkowo trafia na klucz do "multiwersum": sieci przecinających się ze sobą światów. Bohaterka będzie musiała stawić czoła mrocznym siłom, by uratować to, co dla niej najcenniejsze: rodzinę.  

"Siedziałam i myślałam: 'Nie, nikt przy zdrowych zmysłach nie zrobi czegoś takiego jak palce z parówek'" - mówi Michelle Yeoh. Aktorka wspomina pierwszy raz, kiedy przeczytała scenariusz do "Wszystko wszędzie naraz", kiedy była to jeszcze początkowa wersja tego, gdzie chcieli ją zabrać Danielsi (Daniel SchneinertDan Kwan, reżyserzy filmu - przyp. red.), czyli w podróż po szalonym śnie o multiwersum, gdzie w jednym ze światów rzeczywiście miała mieć zamiast palców parówki. Yeoh nie widziała jeszcze wtedy "Człowieka-scyzoryka", ale słyszała o nim wiele dobrego. Być może, gdyby obejrzała ten film, miałaby większe pojęcie o tym, w co się pakuje.

"Kiedy zaczęliśmy opowiadać o naszej bohaterce z myślą o Michelle w roli głównej, od razu poczuliśmy, że scenariusz żyje" - opowiada Daniel Scheinert. "To było przerażające, bo nie byliśmy w stanie pomyśleć o nikim innym w tej roli, gdyby Michelle odmówiła. Albo gdybyśmy odkryli, że Michelle Yeoh to okropna osoba. Wtedy nasz projekt też by umarł".

"Zawsze jestem obsadzana w bardziej poważnych rolach" - zauważa Yeoh. "Dostaję rolę kobiet, które przywracają spokój w twoim życiu, sprawiają, że rozumiesz, co jest w życiu ważne, gdzie leży głębia i piękno. Bla, bla, bla".

We "Wszystko wszędzie naraz" Yeoh jest nieuczesana, emocjonalnie rozchwiana i przepuszczona przez kolejne poziomy multiwersum. To wyjątkowa rola w jej długiej i owocnej międzynarodowej karierze. Ona sama o tym wie. "W piątki chodziliśmy do jej pokoju hotelowego, ponieważ Michelle uwielbia imprezować i Ke (Huy Quan, który gra męża Evelyn, Waymonda - przyp. red.) uwielbia imprezować" - wspomina Kwan. "Lubią rozmawiać dosłownie przez całą noc. Pewnego razu powiedziała mi coś, co mnie bardzo poruszyło: 'Ciekawe, jak potoczyłaby się moja kariera, gdybym nakręciła ten film wiele lat temu'".

Za rolę we "Wszystko wszędzie naraz" Yeoh otrzymała już Złoty Glob oraz nagrodę Gildii Aktorów Ekranowych.

Przeszła też do historii, stając się pierwszą azjatycką aktorką nominowaną do Oscara w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Jej najpoważniejszą rywalką będzie Cate Blanchett za rolę w filmie "Tar".

Michelle Yeoh walczy ze stereotypami w Hollywood

Niedługo Yeoh zobaczymy w roli Madame Morrible w filmie "Wicked". 60-letnia malezyjska aktorka przyznaje, że wybór jej do roli w dwuczęściowej filmowej adaptacji przebojowego musicalu był dla niej "szokiem". 

W wywiadzie dla marcowego wydania magazynu "People" powiedziała: "W przeszłości ta rola byłaby przeznaczona dla białej kobiety".

"Nazywamy to różnorodnością, inkluzywnością. W ten sposób to działa. Postęp, ewolucja to naturalny proces, w którym bierzemy udział jako storytellerzy" - mówi.

Michelle Yeoh przyznaje, że nie spodziewała się, że w obecnym momencie jej życia dostanie główną rolę i jest "bardzo dumna", że pomaga walczyć ze "stereotypami" w przemyśle filmowym.

"Na przestrzeni ostatnich kilku lat jestem bardzo dumna, że odchodzimy od stereotypów - to nie tylko deklaracje. To się dzieje. I to się dzieje ze mną" - powiedziała.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Michelle Yeoh
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy