Michael York: Popularny aktor cierpi na niezwykle rzadką chorobę
Brytyjski aktor Michael York, znany dzięki roli w filmie Boba Fosse'a "Kabaret" oraz kreacji D'Artagnana w "Trzech muszkieterach" Richarda Lestera, kończy w poniedziałek 80 lat. Kilka lat temu zdiagnozowano u niego niezwykle rzadką chorobę - amyloidozę. "Nie mam pojęcia, czy jestem wyleczony. W każdej chwili mogę mieć remisję choroby. Jednak na razie wróciła mi chęć do życia" - twierdzi aktor.
Michael York urodził się 27 marca 1942 roku w Fulmer. Ukończył studia na wydziale języka angielskiego na Uniwersytecie Oksfordzkim. Swoją przygodę z aktorstwem rozpoczął, występując na deskach teatralnych. Imponował szczególnie w interpretacjach klasycznych dzieł literackich, głównie Szekspira.
"Dołączyłem do trupy wystawiającej krótkie formy teatralne i zacząłem w sposób praktyczny poznawać metodę arystotelesowską. A później dostałem propozycję dołączenia do zespołu londyńskiego Royal National Theater, którą przyjąłem. Tam poznałem Zeffirellego i - bingo! - nagle moja kariera filmowa ruszyła z kopyta, za co jestem bardzo wdzięczny" - aktor mówił w rozmowie z "New York Timesem".
York zagrał u Zeffirellego kilkakrotnie, między innymi w słynnej adaptacji "Romea i Julii" (1968) i w serialu "Jezus z Nazaretu" (1973), w którym wcielił się w Jana Chrzciciela. Pierwszym filmem włoskiego mistrza z jego udziałem było jednakże "Poskromienie złośnicy", i to właśnie ten obraz wyrył się w jego pamięci jako jego aktorski "chrzest ognia".
"To był mój pierwszy film, a do tego ani przez chwilę nie miałem możliwości poobserwować, co dzieje się na planie. Mój bohater pojawiał się już w ujęciu, które było kręcone jako pierwsze. Jechałem konno przez ulicę i cytowałem obszerne fragmenty z Szekspira. Na całe szczęście pracowałem z aktorem, który miał o wiele większe doświadczenie, niż ja - z moim koniem! Nie musiałem się o niego martwić. To on prowadził mnie" - śmiał się aktor.
York błysnął potem w serialu BBC "Saga rodu Forsyte'ów", ale szeroka publiczność poznała go dzięki roli w "Kabarecie" Boba Fosse'a.
Aktor obawiał się, że po roli angielskiego poety i nauczyciela, który w egipskiej Aleksandrii wpada na trop spisku przeciwko brytyjskiemu rządowi w filmie "Justine" (1969), i biseksualnego Briana w "Kabarecie" (1972), który przybywa do Berlina z Wysp Brytyjskich, będzie już zawsze obsadzany jako nieokreślenie zniewieściały "Anglik za granicą".
"Wydaje mi się, że zaszufladkowanie jest tym, czego nienawidzi każdy aktor" - mówił "New York Timesowi". "Wszyscy wykazujemy ogromną skłonność do takiego kategoryzowania. Ja sam też to robię. Postrzegamy ludzi jako pewne typy z określonymi etykietkami. To bardzo ograniczające i zwyczajnie krzywdzące" - dodawał.
Ta właśnie obawa, kontynuuje, była jedną z przyczyn, dla których zgodził się zagrać młodego zapaleńca D'Artagnana w "Trzech muszkieterach" Richarda Lestera, bohatera, o którym można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że jest słabeuszem.
Dziś, kiedy czasy, w których uważany był za symbol seksu lat 70. są już dawno za nim, York pisze, wykłada i gra tak dużo, jak tylko się da. Aktor obstaje przy tym, by osobiście czytać każdy kierowany doń scenariusz, i nigdy nie zostawia decyzji o wyborze ról swojemu agentowi. Zdradza też skłonność do mówienia "tak" nawet w przypadku tak nieoczekiwanych propozycji, jak "Austin Powers: Agent specjalnej troski" (1997). Chociaż wcześniej rzadko można go było zobaczyć w rubasznej komedii, to w parodii Bonda, która wyszła spod pióra scenarzysty i aktora Mike'a Myersa, było coś, co mu się spodobało.
Sukces filmu sprawił, że York pojawił się też w dwóch sequelach. Trzy filmy zarobiły w sumie ponad 670 milionów dolarów na całym świecie, co do dziś dnia pozostaje największym sukcesem komercyjnym w dorobku Yorka. "Dwie kolejne części były już czymś zupełnie innym, ponieważ tym razem wszyscy wiedzieli już, z czym to się je. Kto mógł przewidzieć, że seria odniesie tak gigantyczny sukces?" - zastanawiał się aktor.
Mimo upływu lat, aktor ku uciesze fanów, zachwycał zarówno kolejnymi kreacjami aktorskimi, jak i doskonałym wyglądem fizycznym. Mówiono, że aktor pięknie się starzeje. Sytuacja zmieniła się w 2009 roku, kiedy widzowie zobaczyli ukochanego gwiazdora zupełnie odmienionego. Nie wyglądał już świeżo i promiennie, jego cera uległa znacznemu pogorszeniu, a wokół oczu pojawiły się czerwone obwódki.
Aktor po latach opowiedział o pierwszych symptomach choroby i długoletniej walce z rzadkim schorzeniem. Według jego relacji niepokojące oznaki pojawiły się już w 2009 roku. Na dziwne, czerwone obwódki uwagę zwróciła żona aktora - Pat York. On początkowo bagatelizował to, co dzieje się z jego twarzą oraz objawy ogromnego zmęczenia.
"Zastanawiałem się, czy to wirus, czy może coś nieszkodliwego. Potem, w 2009 roku grałem w miniserialu i zauważyłem, że sytuacja robi się nieciekawa. Z racji uprawianego zawodu mogłem to przykrywać podkładem, ale kiedy brałem prysznic, zmiany pod oczami robiły się wręcz fioletowe, więc zacząłem myśleć, że coś jest naprawdę nie tak" - opowiadał
York przestał ignorować swój stan zdrowia, gdy wraz z żoną wybrał się do Waszyngtonu na inaugurację prezydentury Baracka Obamy, gdzie spotkał dobrego przyjaciela, biologa Williama Haseltine’a. "Powiedział mi: 'Co do cholery dzieje się z twoimi oczami? Wracaj do Los Angeles i porządnie się przebadaj'. Ponieważ mówił to profesor Harwardu, zrobiłem jak radził" - relacjonował aktor
Okulista orzekł, że York cierpi na chorobę Fabry’ego. Niezwykle niepokojąca, acz błędna diagnoza, która miała okazać się pierwszą z wielu. Aktora diagnozowano przez trzy lata. W tym czasie jego stan pogorszył się do tego stopnia, że w pewnym momencie zapadł nawet w śpiączkę.
"Weszliśmy na pokład w Dubaju i zacząłem czuć się naprawdę fatalnie. Na zewnątrz panował koszmarny upał, na statku było lodowato. Cały spuchłem, czułem się tak źle, że nie wiem jakim cudem dokończyłem wykład. Dwa tygodnie później Pat znalazła mnie na podłodze w stanie śpiączki. Straciłem przytomność, na sygnale odwieziono mnie do szpitala, ale tam nie potrafiono określić, co mi dolega" - mówił York.
Jedną z diagnoz był szpiczak mnogi - rodzaj raka szpiku. Mimo wdrożonego leczenia stan gwiazdora nie ulegał poprawie. Wówczas żona Yorka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i skontaktowała się z doktorem Robertem Kyle. To dzięki jego zaangażowaniu odkryto, że gwiazdor cierpi na amyloidozę, czyli skrobiawicę. Choroba powoduje pozakomórkowe odkładanie się biologicznie nieaktywnych białek, które zalegają w różnych częściach ciała, na koniec doprowadzając do zniszczenia organów. Schorzenie jest niezwykle rzadkie i trudne do zdiagnozowania. W Wielkiej Brytanii na amyloidozę zapada rocznie około 500 osób.
W lipcu 2012 roku aktor został poddany autotransplantacji szpiku kostnego oraz bolesnej chemii. Terapia przyniosła oczekiwane skutki i aktor powoli zaczął wracać do zdrowia. Mimo że obwódki wokół oczu nie zniknęły, przyznaje, że wcale nie czuje się już chory i zmęczony.
"Nie mam pojęcia, czy jestem wyleczony. W każdej chwili mogę mieć remisję choroby. Jednak na razie wróciła mi chęć do życia. Mogę bez przeszkód podróżować i cieszyć się każdym dniem" - opowiadał podczas odczytu w Teatrze Old Vic.
Zobacz też:
Wychowywał go głównie ojciec. Kim dzisiaj jest syn polskiej seksbomby?
Gwiazda odchodzi z show-biznesu! Co będzie robiła?
Filmy o Ukrainie, które pozwolą lepiej zrozumieć sytuację za wschodnią granicą!
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film