Matthew Perry prawie umarł. Życie uratowała mu... rola w "Przyjaciołach"
Już za kilka dni ukaże się książka, w której Matthew Perry opisał ze szczegółami swoją karierę i życie prywatne, w tym wieloletnią walkę z uzależnieniem od alkoholu i opioidów. Z udostępnionego właśnie mediom fragmentu publikacji możemy dowiedzieć się, że Perry dostał propozycję zagrania w głośnym filmie Netfliksa "Nie patrz w górę". Musiał jednak zrezygnować z występu ze względu na zagrażające życiu komplikacje zdrowotne, do jakich doszło tuż przed zaplanowaną operacją.
Już 1 listopada na rynku wydawniczym zadebiutuje wyczekiwana autobiografia Matthew Perry'ego. W książce zatytułowanej "Friends, Lovers and the Big Terrible Thing" gwiazdor opisał swoją karierę, nieudane związki i doświadczenia związane z wychodzeniem z nałogu. Aktor przez wiele lat zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i opiatów, przez które nabawił się poważnych problemów zdrowotnych i co najmniej dwa razy otarł się o śmierć. W książce Perry opisał m.in., że pewnego dnia podczas śniadania stracił górne zęby. "Po prostu wypadły. Tak, wszystkie" - wyznał.
Teraz magazyn "Rolling Stone" zdobył i opublikował fragment książki, z którego wynika, że konsekwencje nadużywania alkoholu i narkotyków zmusiły Perry'ego do odrzucenia roli, która mogła być początkiem jego powrotu na szczyt. Jak się okazuje, miał on zagrać w głośnej komedii satyrycznej "Nie patrz w górę" z Meryl Streep, Jennifer Lawrence i Leonardo DiCaprio w obsadzie.
Niestety, w wyniku komplikacji zdrowotnych musiał zrezygnować z udziału w tej produkcji Netfliksa. Aktor był wtedy w Szwajcarii, gdzie miał zaplanowaną operację. Nieoczekiwanie doszło jednak do komplikacji. Wszystko zaczęło się od podania mu anestetyku, który wywołał rzadkie powikłanie. U gwiazdora nastąpiło zatrzymanie akcji serca.
"Dostałem zastrzyk z propofolem o 11:00. Obudziłem się 11 godzin później, w innym szpitalu. Najwyraźniej propofol zatrzymał moje serce - na całe pięć minut" - relacjonuje Perry.
Co ciekawe, aktor jest przekonany, że tego feralnego dnia życie ocaliła mu... słynna rola sprzed lat. "Powiedziano mi później, że jakiś muskularny Szwajcar robił wszystko, by gość z 'Przyjaciół' nie zmarł na jego stole i przez pięć minut wykonywał resuscytację krążeniowo-oddechową. Czy gdybym nie grał w 'Przyjaciołach', poddałby się po trzech minutach? Czyżby serial po raz kolejny uratował mi życie?" - napisał Perry.
Choć dzięki wysiłkom wspomnianego lekarza gwiazdor przeżył, to został mocno poturbowany - w czasie reanimacji "muskularny Szwajcar" połamał mu osiem żeber. Z powodu silnego bólu aktor nie mógł pracować. Jak sam przyznaje, decyzja o rezygnacji z udziału w produkcji "Nie patrz w górę" była "druzgocąca". "To byłby najważniejszy film, w jakim kiedykolwiek wystąpiłem" - stwierdził, nie kryjąc żalu Perry.