Reklama

Marian Dziędziel: Mistrz drugiego planu kończy 75 lat!

Marian Dziędziel to mistrz wyrazistych postaci drugiego planu. Jest Ślązakiem, a gdy dostał się do szkoły teatralnej, nie mówił nawet po polsku. Każdego ze swoich bohaterów stara się w jakiś sposób obronić. "Szukam przyczyn tego, dlaczego jest taki" - podkreśla. Szczególnie upodobał go sobie Wojciech Smarzowski, w którego filmach kunszt aktora rozbłysnął w pełnej krasie. Dziędziel właśnie obchodzi 75. urodziny, to świetna okazja, aby prześledzić jego wspaniałą karierę.

W swej karierze Marian Dziędziel zagrał ogółem w ponad 100 produkcjach. Najczęściej obsadzany jest w charakterystycznych rolach drugoplanowych lub epizodycznych. Wymieniać można w nieskończoność. Przytoczmy chociaż takie tytuły, jak: "Borys Godunow" (1986), "Gry uliczne" (1996), "Show" (2003), "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" (2006), "Wino truskawkowe" (2008), "Polskie gówno" (2014), "Pitbull: Ostatni pies" (2018), czy "Zabawa zabawa" (2018). 

Marian Dziędziel u Smarzowskiego

Sławę i ekranową rozpoznawalność przyniosła mu kreacja w filmie "Wesele" (2004) Smarzowskiego, za którą Dziędziel został uhonorowany Orłem, gdańskim Złotym Lwem oraz nominacją do Nagrody Publiczności Europejskiej Akademii Filmowej. 

Reklama

Smarzowski, który aktora wypatrzył w czasie kręcenia dokumentu z planu zdjęciowego "Gier ulicznych", pisał rolę Wojnara specjalnie dla Dziędziela. Ten odnalazł się w niej znakomicie. Stworzył z granego przez siebie bohatera postać tragiczną - niemoralną i odpychającą, ale jednocześnie wewnętrznie złamaną, a przez to wzbudzającą u widzów litość i współczucie. Korzeni aktorskiej techniki Dziędziela można zatem szukać w humanistycznym podejściu do jednostki.

"Mam taką zasadę - mówił aktor w jednym z wywiadów. - Każdego bohatera, którego gram, staram się w jakiś sposób bronić. Nawet pijaczka, nawet zdrajcę. Szukam przyczyn tego, dlaczego jest taki, a nie inny. To nie znaczy, że muszę być do tego absolutnie przekonany. Obowiązkiem aktora, przynajmniej według mnie, jest bronić człowieka. Okoliczności, które zaszły, mogły spowodować, że człowiek się w pewnych rzeczach zatracił, zagubił. Jego droga się zachwiała".

"Wesele" na dobre połączyło artystyczne drogi Dziędziela i Smarzowskiego. Śląsko-krakowski aktor zagrał w większości produkcji reżysera. Poczynając od roli w "Domie złym" (2009), przez "Różę" (2011), "Drogówkę" (2013) po "Pod Mocnym Aniołem" (2014). Wspólna ścieżka zaczęła się jednak już wcześniej. Dziędziel w 1998 roku wystąpił w telewizyjnym debiucie Smarzowskiego zatytułowanym "Małżowina".

"Kret": Postać niejednoznaczna i tragiczna

W 2010 roku aktor zdobył swego drugiego Złotego Lwa za rolę Zygmunta Kowala, ojca głównego bohatera w filmie "Kret" Rafaela Lewandowskiego. Była to kolejna w dorobku Dziędziela postać tragiczna i niejednoznaczna. Kowal, były solidarnościowiec, nieoczekiwanie okazuje się także agentem Służby Bezpieczeństwa. Mocno uderza to w jego rodzinę, szczególnie w syna.

Marian Dziędziel i śląskie korzenie

Marian Dziędziel urodził się w 1947 roku w Gołkowicach. Pochodzi z tradycyjnej, śląskiej rodziny. Jego ojciec pracował jako górnik. O tym, że chce zostać aktorem, zdecydował dość wcześnie. Jak sam wspominał: "Przyczyny były różne. Na przykład świadomość, że Franciszek Pieczka był z sąsiedniej wsi, z tej samej parafii. Miałem silniejszy śląski akcent niż koledzy z Wodzisławia Śląskiego, którzy w liceum podśmiewali się z mojego sposobu mówienia wierszy. A wtedy rodziła się we mnie przekora. Chcąc im - choć głównie sobie - udowodnić, że mnie na coś stać, poszedłem na studia aktorskie".

Przeprawa nie należała do najłatwiejszych. Dziędziel bowiem posługiwał się sprawnie jedynie śląską gwarą. Zainteresowało to nawet komisję na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie: "Eugeniusz Fulde, mój późniejszy dziekan, a w końcu i rektor, siedział w rogu sali: 'Co nam jeszcze kolega może zaproponować?' - pytał jako szef komisji egzaminacyjnej. - 'Może jakiś wiersz współczesny?'. Wystarczyło powiedzieć: 'Bagnet na bróń. Kiedy przyjdą podpalić dóm, tyn, w którym miszkosz, Polska...' - i już było ciekawie".

Po egzaminie postawiono jednak Dziędzielowi warunek - uczelnia go przyjmie, ale młody Ślązak musi nauczyć się poprawnie mówić po polsku w czasie pierwszego semestru zajęć. Jak komentował później aktor: "Podniecony faktem, że zdałem do szkoły teatralnej, odpowiedziałem najprościej w świecie: 'Ja. Naucza sie...'. Przyznam, że lekko nie było. Katarzyna Meyer, która oswajała nas z wierszem, jakoś to wytrzymała. Ja też. Na drugim roku już znacznie swobodniej operowałem polszczyzną".

Studia Dziędziel ukończył w roku 1969. W tym samym czasie zadebiutował na scenie Teatru im. Słowackiego, a także w filmie. W obrazie Kazimierza Kutza "Sól ziemi czarnej" zagrał powstańca. Do tego reżysera powracał potem ma przestrzeni lat kilkukrotnie. W 1971 roku wystąpił w "Perle w koronie", w 1994 w filmie "Śmierć jak kromka chleba", a w 1997 w "Sławie i chwale".

Marian Dziędziel z Platynowym Szczeniakiem

W czerwcu we Wrocławiu miał miejsce 11. Festiwal Aktorstwa Filmowego i 15. Festiwal Reżyserii Filmowej. W inauguracyjny wieczór statuetką Platynowego Szczeniaka za wybitne osiągnięcia w sztuce aktorskiej otrzymał Marian Dziędziel. 

"Najprzyjemniejsze jest to, jak się dobrze zagra, jak jest uznanie widzów, dobre przyjęcia, podoba się, wyszło, udał się film" - powiedział aktor, odbierając statuetkę.

Wiele wskazuje, że to dopiero początek nagród za całokształt twórczości dla kończącego właśnie 75 lat aktora. W tym roku ukazać się mają dwie produkcje z jego udziałem: "Masz Ci los" oraz "Pół sen"

Zobacz też:

"Heaven in Hell": Magdalena Boczarska w scenach seksu [zwiastun]

"Za duży na bajki" hitem Netfliksa. Kolejny tydzień na szczycie

Dagmara Kaźmierska zostanie gwiazdą filmową?

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Marian Dziędziel | wesele | Wojtek Smarzowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama