Reklama

Łukasz Ronduda: "Wszystkie nasze strachy" to film o dojmującej samotności

We wtorek w warszawskiej Kinotece odbyła się premiera filmu "Wszystkie nasze strachy" w reżyserii Łukasza Rondudy i Łukasza Gutta. Produkcja oparta jest na prawdziwych wydarzeniach z życia barwnej i łączącej skrajności postaci Daniela Rycharskiego - zaangażowanego katolika walczącego o odnowę duchową swojej społeczności oraz głęboko wierzącą osobę LGBT, która płynnie łączy wiarę i tęczę. - Daniel dokonał dwóch coming outów: jako osoba bardzo wierząca w swoim środowisku świeckim, artystycznym i jako osoba LGBT w konserwatywnej wspólnocie wiejskiej - powiedział w rozmowie z Interią reżyser Łukasz Ronduda.

We wtorek w warszawskiej Kinotece odbyła się premiera filmu "Wszystkie nasze strachy" w reżyserii Łukasza Rondudy i Łukasza Gutta. Produkcja oparta jest na prawdziwych wydarzeniach z życia barwnej i łączącej skrajności postaci Daniela Rycharskiego - zaangażowanego katolika walczącego o odnowę duchową swojej społeczności oraz głęboko wierzącą osobę LGBT, która płynnie łączy wiarę i tęczę. - Daniel dokonał dwóch coming outów: jako osoba bardzo wierząca w swoim środowisku świeckim, artystycznym i jako osoba LGBT w konserwatywnej wspólnocie wiejskiej - powiedział w rozmowie z Interią reżyser Łukasz Ronduda.
Reżyser Łukasz Ronduda na premierze filmu "Wszystkie nasze strachy" /INTERIA.PL

- Współpracowałem z Danielem [Rycharskim - red.] wcześniej w Muzeum Sztuki Nowoczesnej jako kurator. On tworzy tak zwany "wiejski street-art". To było dla nas bardzo interesujące, że tworzy sztukę współczesną na polskiej wsi. Z reguły osoby tworzące sztukę nowoczesną, współczesną, tworzą taką sztukę w wielkich miastach - wspominał reżyser filmu  "Wszystkie nasze strachy".

Reżyser przyznał, że wcześniej nie był świadomy istnienia takich osób. - Wtedy dowiedziałem o wierzących osobach LGBT. Nie wiedziałem wcześniej, że taki paradoksalny fenomen istnieje. To był z mojej strony bardzo duży błąd, który uświadomił mi, jakimi myślę schematami, jak ta rzeczywistość, w której jestem zanurzony, karze mi dzielić w bardzo prosty sposób moje poznanie na kategorie. Zdecydowałem się pójść za tymi ludźmi, żeby opowiedzieć o współczesnej, podzielonej Polsce poprzez nich. Oni są taką szansą na łączenie pozornie przeciwstawnych światów - wyjaśnia reżyser. 

Reklama

Twórca filmu zwrócił także uwagę, że szczególnie istotnym elementem postawy Daniela Rycharskiego był język, którym opowiada o osobach LGBT. 

- Wydaje mi się, że to jest kwestia języka, jakim się posługujemy. Na przykład na wsi ludzie posługują się językiem wiary, chrześcijaństwa. Do tej pory środowisko osób LGBT walczyło o swoją emancypację, posługując się językiem dość zsekularyzowanym, ateistycznym, racjonalnym, językiem praw człowieka. Daniel Rycharski wprowadził innowację do tej opozycji, zaczął mówić o emancypacji osób LGBT, posługując się językiem biblii, drogi krzyżowej, męki Chrystusa, głębokiego przekazu chrześcijańskiego, który tak naprawdę w istocie jest również bardzo humanistyczny. Dzięki temu jego babcia dokładnie rozumie, o co chodzi z tym zaszczuciem osób LGBT, że one są jak Chrystus, że Chrystus był zawsze z osobami najbardziej wykluczonymi. Daniel na takim podstawowym poziome tłumaczy też swoją sytuację osobom ze wsi - wyjaśnia reżyser. 

- To jest film o dojmującej samotności człowieka, który tak naprawdę chciałby przynależeć do kilku wspólnot i ma taką predyspozycję, żeby należeć do tej wielkomiejskiej, ateistycznej wspólnoty, jak i do wiejskiej, katolickiej. W pewnym momencie odnajduje się jednak na marginesie tych wspólnot. Jest kompletnie sam - mówi  Łukasz Ronduda.

-  Ideą Daniela Rycharskiego jest miłość bliźniego. Uważa, że Chrystus jest w innym człowieku, w bliźnim. Człowiek realizuje swoje człowieczeństwo w działaniu na rzecz innych, ale kiedy inni przestają chcieć tego działania, to jest dla niego największy dramat, bo dla niego chrześcijaństwo to jest działanie na rzecz innych. W pewnym momencie nasz bohater jest odrzucony przez ludzi, którym chce pomagać - dodaje reżyser.

"Wszystkie nasze strachy" - uroczysta premiera

Film "Wszystkie nasze strachy" 5 listopada trafił na ekrany kin w całej Polsce. Na premierze była ekipa Interii - Katarzyna Drelich i Łukasz Piątek.

Produkcja, która pobiła tegoroczny festiwal w Gdyni, podejmuje dialog i buduje mosty. Na czerwonym dywanie twórcy oraz zaproszeni goście wsparli akcję #bezwykluczeń #miłośćniestrach i pozowali z hasłami inicjatywy: #NIEWYKLUCZAM, #BEZWYKLUCZEŃ, #MIŁOŚĆNIESTRACH.

"Marzymy o Polsce wolnej od uprzedzeń, w której nie ma osób wykluczonych społecznie i każdy czuję się akceptowany - bez względu na płeć, orientację seksualną, kolor skóry, wygląd zewnętrzny, pochodzenie, status materialny oraz wiarę" - mówili jednym głosem.

Zobacz również:

Jowita Budnik o filmie "Wszystkie nasze strachy": Nie pozostawia nikogo obojętnym 

Dawid Ogrodnik o filmie "Wszystkie nasze strachy": Najważniejsza jest wolność 

Daniel Rycharski o filmie "Wszystkie nasze strachy": Homofobia zabija 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Wszystkie nasze strachy | Łukasz Ronduda | LGBT
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy