Kino według Stanisława Lema
Jak widział kino jeden z najwybitniejszych polskich pisarzy, zmarły w poniedziałek, 27 marca, Stanisław Lem? Do roli obiegowej anegdoty przeszły jego kłótnie z Andriejem Tarkowskim, gdy ten ekranizował jego "Solaris". Polski pisarz nie wyrażał się o rosyjskim reżyserze inaczej, jak "durak". Ale jego utwory ekranizowali też Polacy, m.in. Andrzej Wajda i Edward Żebrowski.
Polski laureat Oscara "popełnił" w 1968 roku nietypową dla siebie komedię science fiction "Przekładaniec", z Bogumiłem Kobielą w roli głównej. Stanisław Lem własnoręcznie napisał scenariusz, lecz, jak zauważa Maciej Parowski na łamach "Nowej Fantastyki", tekst ten "zaleca się dowcipem słownym, ale nie filmową narracją".
Kolejną adaptację swojego utworu - "Szpital przemienienia" (1978) w reżyserii współpracownika Krzysztofa Zanussiego - Edwarda Żebrowskiego, opartą na okupacyjnych wspomnieniach Lema - pisarz ostro skrytykował.
I aż do swojej śmierci pozostał niezwykle wymagający względem reżyserów zabierających się za jego książki. Choć ton jego krytyki był już zdecydowanie łagodniejszy w stosunku do "Solaris" w hollywoodzkiej wersji Stevena Soderbergha (2002), niż Takrowskiego (1972). Filmoznawcy nie mają jednak wątpliwości, który z tych obrazów jest dziełem bardziej wybitnym.
Lema krytycyzm do kina, surowość ocen ekranizacji swoich książek brał się - według wspomnianego już Parowskiego - z zasadniczej sprzeczności natury jego pisarstwa z naturą medium filmowego. Istotą książek Lema jest bowiem "starcie rozumu ze światem materii (...) [a] wyobraźnia staje się tu pretekstem do formułowania zagadnień humanistycznych... Niestety, rozum i zagadnienia humanistyczne są to (...) obiekty, które się ciężko filmują" - pisał w 2002 roku Parowski.
Że nie jest to jednak niemożliwe, świadczy przypadek Stanley'a Kubricka i jego "2001: Odysei Kosmicznej" (1968), którą Lem uważał za wzór filmowej fantastyki.
Warto jednak nadmienić, że polska kinematografia wydała dzieło równie wizjonerskie, co pionierskie. W 1976 roku Andrzej Żuławski rozpoczyna zdjęcia do "Na srebrnym globie" opartym na "Trylogii księżycowej" Jerzego Żuławskiego. Niestety cenzura przerywa produkcję, a polski reżyser kończy pokiereszowany film montując ocalałe materiały w 1989 roku.
Czy polscy reżyserzy spróbują jeszcze raz flirtu z prozą Lema na niebezpiecznym terenie filmowej fantastyki? Do tej pory najczęściej za utwory Lema zabierał się Marek Piestrak, reżyser "Testu Pilota Pirxa" (1978) oraz krótkometrażowego telewizyjnego "Śledztwa" (1973). Czyż trzeba przypominać, że reżyser ten uznawany jest za "polskiego Eda Wooda" i wygrywa każdy plebiscyt na najgorszego reżysera w historii polskiej kinematografii? Może wtedy lepiej zrozumiemy nieufność Lema wobec możliwości kina. I cichą rozpacz z powodu braku "polskiego Kubricka".