Kevin Kline: To u niego na kolanach siedziała w Las Vegas Weronika Rosati
W poniedziałek 75. urodziny obchodzi hollywoodzki gwiazdor Kevin Kline. Nazywany dzięki wielu szekspirowskim rolom "amerykańskim Laurence'em Olivierem", jedynego Oscara w karierze otrzymał za występ w komedii "Rybka zwana Wandą". To na jego kolanach lądowała też Weronika Rosati w gwiazdorskiej produkcji "Last Vegas".
Kevin Kline to jeden z najbardziej utytułowanych aktorów w historii. Zdobył Oscara za komediową rolę w "Rybce zwanej Wandą" Charlesa Crichtona, był pięciokrotnie nominowany do Złotego Globu, dwukrotnie do nagrody BAFTA, dwukrotnie do nagrody Screen Actors Guild oraz szeregu innych prestiżowych wyróżnień. Jest również dwukrotnym laureatem nagrody Tony oraz nagrody Obie.
Początkowo nic nie wskazywało na to, że Kevin Kline zostanie aktorem. Chciał pójść w ślady ojca - miłośnika muzyki klasycznej i śpiewaka operowego - i rozpoczął studia na wydziale kompozycji i dyrygentury. Po dwóch latach zdecydował się jednak na zmianę planów i przeniósł na wydział teatru, niedługo potem otrzymując stypendium w prestiżowej Juilliard School w Nowym Jorku.
Był członkiem-założycielem zespołu The Acting Company Johna Housemana, z którym odbył czteroletnie tournee po Stanach Zjednoczonych grając główne role w inscenizacjach m.in. Czechowa, Shakespeare'a, Gorkiego i Moliera, po czym zadebiutował na Broadwayu w "Trzech siostrach" w roku 1974.
Na uznanie czekał do 1978 roku, kiedy jego rolę w spektaklu Harolda Prince'a "On the Twentieth Century" nagrodzoną statuetką Tony. W kolejnych latach często oglądaliśmy go szekspirowskim repertuarze, co sprowokowało krytyka Franka Richa z "New York Timesa" do nazwania Kline'a "amerykańskim Laurence'em Olivierem".
Kinowym debiutem Kevina Kline'a była rola w głośnym "Wyborze Zofii" (1982), w której partnerował nagrodzonej Oscarem Meryl Streep (Kline otrzymał nominację do Złotego Globu dla Nowej Gwiazdy).
Najbardziej pamiętną rolą Kline'a pozostaje występ w komedii "Rybka zwana Wandą" Johna Cleese'a, który przyniósł mu Oscara dla najlepszego aktora drugoplanowego.
Szalona opowieść, która ukazywała różnice między "Jankesami" (tytułową Wandą - w tej roli Jamie Lee Curtis, i jej kochankiem - postać tą zagrał Kline) oraz typowymi "Angolami" (członkowie Latającego cyrku Monty Pythona - John Cleese i Michael Palin) okazała się niespodziewanym hitem amerykańskich kin, szybko zyskując status najbardziej kasowej brytyjskiej produkcji w historii.
O zabójczym humorze "Rybki zwanej Wandą" najlepiej świadczy przypadek duńskiego audiologa Olego Bentzena, który - według relacji mediów - zmarł w trakcie seansu... ze śmiechu. Oficjalną przyczyną śmierci mężczyzny było jednak migotanie przedsionków, niewykluczone jednak, że śmiech, jaki wywołał u niego seans, mógł być katalizatorem zgonu.
W latach 80. i 90. Kline wystąpił w kilku filmach Lawrence'a Kasdana. Był gwiazdą "Wielkiego chłodu", pojawił się również w westernie "Silverado", komedii "Kocham cię na zabój" oraz pamiętnym "Francuskim pocałunku".
Jedną z najlepszych w karierze Kline'a pozostaje rola legendarnego amerykańskiego kompozytora Cole'a Portera w biograficznym filmie "De-Lovely".
Aktor przyznaje, że od dawna podziwiał Portera jako kompozytora, niewiele jednak wiedział o jego życiu. "Gdy Irwin [Winkler - reżyser] zaproponował mi rolę Cole’a, byłem zaintrygowany, a zarazem przerażony. W szkole próbowałem swych sił jako pianista i kompozytor, pomyślałem więc, że miło byłoby powrócić do świata, który żyje w moich wspomnieniach" - przyznał aktor.
"Kevin rzucił się w wir przygotowań. Przez dziewięć miesięcy doskonalił grę na fortepianie i szkolił głos. Efektem jest rewelacyjna kreacja aktorska, którą stworzył" - komplementował Kline'a reżyser obrazu.