Reklama

Joaquin Phoenix: Drzwi do kariery otworzyła mu... śmierć brata. Dziś jest legendą

W poniedziałek 50 lat kończy jeden z najwybitniejszych współczesnych aktorów hollywoodzkich Joaquin Phoenix, laureat Oscara za "Jokera", a także gwiazdor takich filmów, jak "Gladiator", "Spacer po linie" czy "Mistrz".

Joaquin Phoenix: Brat swojego brata

O niektórych mówi się: syn swojego ojca, o jeszcze innych - mąż swojej żony, tymczasem Joaquin Phoenix mógł być niegdyś śmiało określany jako: brat swojego brata. To bowiem starszy o cztery lata River zapowiadał się na gwiazdę światowego formatu. "Wybrzeże Moskitów", "Stracone lata", "Mały Nikita" i przede wszystkim "Moje własne Idaho" dowiodły aktorskiego kunsztu starszego z braci Phoeniksów. Kto wie, jak by potoczyła się świetnie zapowiadająca się kariera, gdyby nie tragiczna śmierć Rivera 31 lat temu. Paradoksalnie, właśnie to otworzyło drzwi do kariery Joaquina, jednego z najlepszych współczesnych hollywoodzkich aktorów.

Jedną z pierwszych istotnych ról Joaquina Phoeniksa była kreacja Jimmy'ego Emmetta w "Za wszelką cenę" (gwiazdą produkcji była niezbyt wówczas znana Nicole Kidman). Role w tym filmie młody aktor zawdzięczał niejako właśnie bratu, ponieważ reżyser "Za wszelką cenę" - Gus Van Sant, powierzył mu ją głównie ze względu na Rivera, u którego ten zagrał w "Moim własnym Idaho".

Po niezłych, ale niespecjalnie zapisujących się w pamięci drugoplanowych kreacjach w "Drodze przez piekło" Olivera Stone'a, "Powrocie do raju" Josepha Rubena i "Martwych gołębiach" Davida Dobkina, Phoenix znalazł się na ustach filmowego świata za sprawą roli w wyreżyserowanym przez Joela Schumachera obrazie "Osiem milimetrów", gdzie zagrał młodego sprzedawcę, który pomaga detektywowi granemu przez Nicolasa Cage'a w odkryciu prawdy, kryjącej się za szczególnie drastycznym filmem.

Reklama

Sławę zapewnił mu Kommodus

Miejsce w hollywoodzkiej pierwszej lidze zapewnił jednak Phoeniksowi kolejny film - dramat historyczny "Gladiator" Ridleya Scotta. W tym zrealizowanym z ogromnym rozmachem, niezwykle widowiskowym przedsięwzięciu, które z entuzjazmem przyjęli zarówno widzowie, jak i krytycy, aktor wcielił się w Kommodusa, głównego rywala granego przez Russela Crowe'a tytułowego bohatera. Za swoją kreację artysta otrzymał pierwszą w karierze nominację do Oscara.

Później Phoenix wystąpił w dwóch filmach M. Night Shyamalana, któremu popularność zapewnił świetny "Szósty zmysł". "Znaki", w których partnerował Melowi Gibsonowi, nie były już jednak tak udane. Opowiadały o rodzinie farmerów, która pewnego ranka odkrywa na swym polu tajemnicze, ogromne kręgi, mające zwiastować pozaziemską inwazję.

Jeszcze słabsza okazała się zrealizowana dwa lata później "Osada". To historia ściśle ze sobą związanej społeczności, odizolowanej od świata, która żyje w śmiertelnym strachu przed nieokreślonym złem zamieszkującym otaczające lasy. Grający tym razem główną rolę Phoenix wcielił się w zdeterminowanego mężczyznę, który ośmiela się stawić czoła nieznanemu.

Początek XXI wieku nie był zbyt udany dla aktora. Oprócz obrazów Shyamalana zagrał wówczas również w przeciętnych "Wszystko dla miłości", "Płonącej pułapce" i "Hotelu Ruanda". Karta się jednak odwróciła i Phoenix wreszcie otrzymał rolę godną jego talentu. W "Spacerze po linie" Jamesa Mangolda wcielił się w legendarnego piosenkarza Johnny'ego Casha. W filmie, w którym na ekranie towarzyszyła mu Reese Witherspoon, zaśpiewał wszystkie piosenki Casha sam i nauczył się dodatkowo grać na gitarze. Za swoją kreację otrzymał drugą nominację do Oscara i pierwszy w karierze Złoty Glob.

W 2000 roku Phoenix wystąpił w "Ślepym torze" Jamesa Graya u boku Marka Wahlberga. Siedem lat później ta sama trójka spotkała się podczas realizacji "Królów nocy". Film opowiadał o konflikcie dwóch braci, z których jeden (Phoenix) jest menedżerem nocnego klubu, związanym z przestępczym półświatkiem Nowego Jorku, a drugi (Wahlberg) to uczciwy i wierzący w sprawiedliwość policjant. Spór między nimi zaostrza się jeszcze bardziej, gdy na horyzoncie pojawia się piękna Amada (Eva Mendes).

Przerwa od aktorstwa

Po "Królach nocy" Phoenix zdążył wystąpić jeszcze w kolejnym obrazie Graya - "Kochankowie", po czym... zniknął z ekranów na ponad cztery lata. W międzyczasie zagrał jedynie... siebie samego w stylizowanym na dokument debiucie fabularnym Caseya Afflecka "Joaquin Phoenix. Jestem, jaki jestem". Zanim to zrobił, w listopadzie 2008 roku ogłosił przed kamerami, że dość ma udawania kogoś, kim nie jest i zamiast aktorstwu zamierza poświęcić się swojej prawdziwej pasji... rapowaniu. Ta wiadomość obiegła filmowy świat i wywołała dezorientację wśród bliższych i dalszych współpracowników aktora. Film Afflecka przedstawiał rok z życia Phoeniksa, jego pierwsze występy sceniczne, problemy z prasą i powszechną niechęcią otoczenia do jego nowego życia.

Oczywiście aktor nigdy nie myślał poważnie o porzuceniu kariery filmowej, co potwierdziła jego rola w "Mistrzu" Paula Thomasa Andersona, za którą otrzymał kolejną nominację do Oscara. To fascynująca historia spotkania wizjonera, który głosi, że odkrył zagadkę istnienia (Philip Seymour Hoffman), i człowieka, który mu uwierzył i zaczął ślepo wypełniać jego polecenia (Phoenix). Opowieść o pragnieniu władzy i miłości, o mrokach ludzkiej duszy i odwiecznej tęsknocie za swoim miejscem na ziemi była jedną z najlepszych produkcji 2012 roku.

W 2013 roku oglądaliśmy Phoeniksa w dwóch nowych kreacjach. Najpierw wystąpił w nagrodzonym Oscarem za najlepszy scenariusz oryginalny filmie Spike'a Jonze zatytułowanym "Ona", gdzie wcielił się w samotnego pisarza, który kupuje nowy system operacyjny, tak zaprojektowany, aby spełnić wszystkie potrzeby użytkownika.

Następnie zagrał w kolejnym filmie Jamesa Graya, melodramacie "Imigrantka", w którym na ekranie partnerowali mu Marion Cotillard oraz Jeremy Renner.

Kolejna rola Phoeniksa pochodziła z filmu innego z jego reżyserskich ulubieńców, Paula Thomasa Andersona. W "Wadzie ukrytej", adaptacji powieści Thomasa Pynchona, wcielił się w Doca Sportello, prywatnego detektywa, który postanawia rozpocząć własne śledztwo na wieść o zaginięciu jego byłej dziewczyny.

W 2015 roku Pheonix dołączył do zaszczytnego grona aktorów, którzy zagrali u Woody'ego Allena. W filmie "Nieracjonalny mężczyzna" aktor wcielił się w profesora filozofii, Abe'a Lucasa, któremu sens życia pozwala odzyskać lektura "Zbrodni i kary" Dostojewskiego, a zwłaszcza wprowadzenie w życie planu Raskolnikowa - popełnienie zbrodni doskonałej.

Związek z Rooey Marą i najgłośniejsza rola

Za kreację w kolejnym filmie - dramacie "Nigdy cię tu nie było" Lynne Ramsay, Phoenix otrzymał nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes. Do roli przytył i zapuścił długą brodę. W wyróżnionej Złotą Palmą także za scenariusz produkcji, artysta zagrał byłego agenta do zadań specjalnych, który zarabia na życie ratowaniem porwanych dzieci z rąk przestępców.

Po roli w "Nigdy cię tu nie było" nastąpiła spora zmiana w życiu prywatnym aktora. Zaczął spotykać się z koleżanką po fachu, Rooney Marą. Poznali się kilka lat wcześniej na planie komediodramatu "Ona", ale dopiero ponowne spotkanie na planie obrazu "Maria Magdalena" - ona grała rolę tytułową, Phoenix wcielił się w Jezusa - Gartha Davisa zbliżyło ich do siebie. Co ciekawe, nie był to jedyny film w 2018 roku, w którym zagrali razem. Aktorzy wystąpili też w prezentowanym na Berlinale filmie Gusa Van Santa "Bez obaw, daleko nie zajdzie".

W lipcu 2019 roku media obiegła wiadomość, że Mara i Phoenix zaręczyli się, natomiast we wrześniu 2020 roku zostali rodzicami. Mara urodziła syna, któremu na cześć zmarłego brata Phoeniksa nadali imię River. Ich drugie dziecko przyszło na świat w czerwcu 2024 roku. Kilka tygodni temu Joaquin przypadkiem zdradził w podcaście "Talk Easy", że on i Mara są małżeństwem.

Chyba żadna z kreacji artysty nie była jednak tak mocno i burzliwie komentowana, jak jego tytułowa rola w filmie "Joker". To historia cieszącego się złą sławą superprzestępcy z uniwersum DC - największego z rywali Batmana. W produkcji Todda Phillipsa śledzimy narodziny kultowego czarnego charakteru, człowieka zepchniętego na margines.

Do roli Arthura Flecka Phoenix schudł ponad 23 kilogramy i z uporem maniaka trenował demoniczno-chorobliwy śmiech. "Pierwszą rzeczą była utrata wagi. Myślę, że właśnie wtedy zacząłem wcielać się w tę postać. Jak się okazuje, taki spadek masy ciała wpływa na twoją psychikę. Zaczynasz wariować, kiedy chudniesz tak szybko w takim czasie" - zdradził aktor kulisy przygotowywania się do roli.

Film otrzymał Złotego Lwa na na festiwalu filmowym w Wenecji, a także dwa Oscary - za muzykę i dla Phoeniksa za najlepszą pierwszoplanową rolę męską. Ogromny sukces, również finansowy ("Joker" zarobił ponad miliard dolarów), spowodował, że niedawno na ekrany trafiła druga część filmu o podtytule "Folie à Deux". Spotkała się ona jednak z negatywnym przyjęciem widzów oraz krytyków i określana jest jako jedna z największych klap 2024 roku.

Co teraz?

W międzyczasie Phoenix zdążył jeszcze zagrać w kameralnym dramacie Mike'a Millsa "C'mon C'mon" (2021), nagrodzonym Złotą Żabą na festiwalu Camerimage. Wcielił się w zamkniętego w sobie dziennikarza, który dostaje pod opiekę dziewięcioletniego siostrzeńca. Razem wyruszają w podróż przez USA.

Następnie wcielił się w tytułową rolę w komediowym horrorze Ariego Astera "Bo się boi" (2023). Była to pełna czarnego humoru opowieść o człowieku, który panicznie boi się wszystkiego. Jednak telefon od matki zmusza go do wyruszenia w epicką podróż, która okaże się wspaniałą przygodą, dzięki której pokona swoje najgłębiej skrywane lęki.

Kolejnym projektem gwiazdora był epicki "Napoleon" (2023) Ridleya Scotta, obrazujący burzliwą drogę na szczyt jednego z najwybitniejszych dowódców w historii świata. Produkcja nie odniosła jednak sukcesu, zawodząc zarówno pod względem artystycznym jak i komercyjnym.

Najnowsze kreacje Phoeniksa mają pochodzić z kolejnego projektu Ariego Astera, czarnej komedii "Eddington", a także z nowego filmu Polaka Pawła Pawlikowskiego "The Island". W tej ostatniej produkcji znów pojawi się przed kamerą z żoną - Rooney Marą.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Joaquin Phoenix
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy