Jerzy Fedorowicz: Aktor, który został politykiem. Przyznał się do depresji
Mimo że pracował z najwybitniejszymi polskimi reżyserami, wielkiej aktorskiej kariery nigdy nie zrobił. Dziś opinia publiczna kojarzy obchodzącego 75. urodziny Jerzego Fedorowicza głównie jako polityka - od 2015 roku jest senatorem Platformy Obywatelskiej. Dwa lata temu publicznie opowiedział o walce z depresją.
Jerzy Fedorowicz jest absolwentem Wydziału Aktorskiego krakowskiej PWST.
Karierę aktorską rozpoczął w Teatrze Rozmaitości w Krakowie, następnie oglądaliśmy go na deskach Teatru Dramatycznego w Szczecinie oraz Starego Teatru w Krakowie.
Kinowej kariery nigdy nie zrobił, mimo że , jak sam przyznaje, był nazywany "polskim Jamesem Deanem".
Na dużym ekranie zadebiutował w 1970 roku w filmie "Pułapka" Andrzeja Jerzego Piotrowskiego (żołnierz, nie występuje w napisach). Następnie przyszła kolejna niewielka rola w biograficznym "Koperniku" Ewy i Czesława Petelskich (uczony, nie występuje w napisach). Aktora zobaczyliśmy też w "Potopie" Jerzego Hoffmana (Braun), obrazie Ryszarda Filipskiego "Orzeł czy reszka" (agent amerykańskiego wywiadu, nie występuje w napisach) oraz "Nocach i dniach" (kolega Tomaszka w Wapiennikach, nie występuje w napisach).
W trakcie aktorskiej kariery Fedorowicz pracował z najwybitniejszymi polskimi twórcami. U Kazimierza Kutza pojawił się w "Śmierci jak kromka chleba", Agnieszka Holland zatrudniła go przy okazji "Aktorów prowincjonalnych" i serialu "Ekipa", Fedorowicz zagrał też u Krzysztofa Kieślowskiego w drugim odcinku "Dekalogu" oraz u Jerzego Skolimowskiego w "Czterech nocach z Anną".
Zaliczył też epizodyczne występy w popularnych serialach. W "Przepisie na życie" wcielił się w postać generał Roberta Darmięty, pojawił się również w jednym odcinku "Na dobre i na złe".
W latach 1989-2012 był dyrektorem Teatru Ludowego. W latach 90. zasiadał w Radzie Miasta Krakowa, pełniąc funkcję przewodniczącego Komisji Kultury i Ochrony Zabytków. Był też przewodniczącym Komisji Kultury Sejmiku Małopolskiego.
Zajmował się także pracą z tzw. trudną młodzieżą, m.in. wyreżyserował przedstawienie "Romea i Julii" w Teatrze Ludowym, w którym zagrali przedstawiciele skinheadów i punków (1991-1992). Był też prowadzącym program "Zadyma" na antenie TVP2.
W latach 2005-2015 był posłem na Sejm RP. Od 2015 roku jest senatorem z ramienia Platformy Obywatelskiej.
"Kiedyś dużo grałem w filmach, lubiłem to. Chętnie pracuję z młodymi ludźmi, wiem jak im trudno na poziomie, kiedy do czegoś dochodzą. Jeśli reżyser wie, jak chce pokazać nawet najbanalniejszą historyjkę, należy mu się wsparcie" - Fedorowicz mówił w 2007 roku na planie filmu "Jan z drzewa".
W 2014 roku ukazała się książka "Lodołamacz Fedor", w której Fedorowicz opowiada o swoim życiu w rozmowie z dziennikarzem Jarosławem Szybrychtem.
W wywiadzie dla TVN24 Fedorowicz wyznał, że ma depresję. "Mnie się nie chce żyć, w ogóle" - powiedział w 2020 roku Arlecie Zalewskiej i Krzysztofowi Skórzyńskiemu.
"Tak, mam depresję - po raz drugi w życiu. Pierwsza dopadła mnie, jak Elunia zachorowała [żona - scenografka Elżbieta Krywsza-Fedorowicz - zmarła w maju 2018]. Miała raka piersi. A moja żona miała najpiękniejsze piersi na świecie. Chorowała sześć długich lat" - mówił Fedorowicz.
I opisywał, jak wygląda życie z depresją.
"Chcę zapanować nad bólem, który dziś puszcza dopiero po tabletkach. Jeśli opanuję ten ból, będę potrafił zmusić siebie do choćby pięciu godzin snu. Jeśli wstanę z łóżka, zrobię sobie śniadanie. Dziś, jeśli mi ktoś tego nie zrobi, to nie zjem, bo nie mam siły. Zakupy? Dla mnie to jest katastrofa. To jest nie do przejścia. Więc jeśli uda mi się zrobić te drobne rzeczy, to może wtedy przyjdzie czas na ten większy cel" - dodawał Fedorowicz.
W październiku 2020 roku Fedorowicz po 10 latach wrócił na scenę Teatru Ludowego w Krakowie. W widowisku, które miało formę czytania scenicznego tekstu Russella Lees "Nixon’s Nixon", wcielił się rolę "najgorszego prezydenta Stanów Zjednoczonych" - Richarda Nixona.
Aktor przyznał w rozmowie z "Gazetą Krakowską", że spędził trzy tygodnie w szpitalu psychiatrycznym na na oddziale chorób afektywnych, gdzie trafiają ludzie z depresją i uzależnieniami wynikającymi z depresji.
"Pomyślałem: jak to przetrzymam, to i później dam radę. Będę silniejszy. Poza tym nie ja tam byłem w najgorszym stanie. Najbardziej mi żal młodych. A dwie trzecie pacjentów to młodzi. Depresja - i to nie slogan - to choroba dzisiejszych czasów. XXI wieku. Dotyka w dużej mierze dwudziesto-, trzydziesto-, czterdziestolatków. I to przeraża. Pal licho mnie. Ja już i tak mam prawie całe życie za sobą" - mówił Marii Mazurek.
Zobacz również:
Bruce Willis: Jak czuje się hollywoodzki gwiazdor? Jest nagranie!
"Uśmiechnij się": Nakręcony za 17 milionów horror zarobił już 140 milionów