"Jerry Maguire": Pokaż mi forsę!
W 1996 roku, ku zaskoczeniu wielu osób, Tom Cruise zdecydował się wcielić w postać zupełnie różną od tych, które uczyniły z niego supergwiazdę. Zachwycił się agentem sportowym, który występuje przeciwko zakłamaniu panującemu w branży, za co zostaje porzucony niemal przez wszystkich. Dzięki ciężkiej pracy i miłości udaje mu się jednak odbudować swoją pozycję. 6 grudnia 2021 roku mija 25 lat od premiery "Jerry’ego Maguire’a".
Film skupiał się na perypetiach tytułowego agenta sportowego. Maguire (Tom Cruise), przez lata bezwzględny i najlepszy w swoim fachu, zaczyna być dręczony wyrzutami sumienia. Po spotkaniu z synem kontuzjowanego sportowca agent postanawia się zmienić. Do swoich klientów rozsyła manifest, w którym krytykuje metody działania w branży. W rezultacie zostaje zwolniony z pracy. Maguire postanawia założyć własną agencję. Dołącza do niego jego była sekretarka, samotna matka Dorothy (Renee Zellwegger). Na dobry początek mają tylko jednego klienta - humorzastego Roda Tidwella (Cuba Gooding Jr.), wschodzącą gwiazdę footballu amerykańskiego.
Ojcem "Jerry’ego Maguire’a" jest Cameron Crowe. Na początku lat dziewięćdziesiątych był on uważany za zdolnego i obiecującego scenarzystę z zadatkami na dobrego reżysera. Crowe wszedł do przemysłu filmowego dzięki scenariuszowi do kultowej komedii młodzieżowej "Beztroskie lata w Ridgemont High" z 1982 roku. W 1987 roku młodego twórcę wziął pod swoje skrzydła James L. Brooks, legenda telewizji zdobywca trzech Oscarów za "Czułe słówka". Szukał on anegdot z życia dziennikarzy do swojego następnego filmu, "Telepasji", a Crowe miał ich wiele z racji swojej przeszłości jako felietonisty muzycznego dla magazynu "The Rolling Stone" - doświadczenia te staną się zresztą podstawą scenariusza jego "U progu sławy" z 2001 roku, za który otrzyma Oscara. Brooks odwdzięczył się pomocą przy realizacji "Nic nie mów" z 1989 roku, kolejnej komedii romantycznej autorstwa Crowe’a. Gdy scenarzysta nie potrafił znaleźć odpowiedniego reżysera, jego mentor zasugerował, by sam zasiadł on za kamerą. Tym samym Crowe stał się pełnoprawnym autorem filmowym. Pewnego dnia Brooks pokazał swojemu podopiecznemu zdjęcie gwiazdy footballu Briana Boswortha i jego agenta Gary’ego Wicharda. Następnie spytał młodego twórcę, jak widziałby relację między tymi dwoma mężczyznami. Tym samym zainspirował go do napisania "Jerry’ego Maguire’a".
Crowe pracował nad scenariuszem kilka lat. Pierwszy draft miał ponad 140 stron, a sam autor określił go w wywiadzie dla serwisu Deadline jako "typowe, przeciągające się wymioty". Z kolei Brooks miał być nieco bardziej subtelny, ale równie krytyczny: "Nigdy nie czytałem czegoś, co ma tyle historii i tak mało fabuły". Zamiast się załamać, Crowe postanowił oszlifować scenariusz. Kluczową decyzją według niego okazało się ustawienie upadku protagonisty - który teoretycznie powinien pojawić się pod koniec drugiego aktu - na sam początek filmu. Później pozostało dopracowywanie bohaterów. Crowe pisał Jerry’ego z myślą o Tomie Hanksie. Był on także wyborem Brooksa, który spotkał się z aktorem przy okazji produkcji komedii "Duży". Jednak prace nad tekstem przeciągały się, a Hanks stawał się coraz sławniejszy. W ciągu roku otrzymał dwa Oscary: za "Filadelfię" i "Forresta Gumpa". Gdy okazało się, że w udziale w filmie przeszkodzą mu inne zobowiązania, a w dodatku jest nieco za stary do tej roli, należało znaleźć nową gwiazdę. Crowe miał w głowie tylko jedną osobę: Toma Cruise’a.
Producenci zdecydowali się wysłać do niego scenariusz. Cruise odpowiedział zadziwiająco szybko. Przyznał, że przeczytał cały tekst, jest pod ogromnym wrażeniem, i może pojawić się we wskazanym przez nich miejscu i czasie, by zapewnić sobie rolę Jerry’ego. Dla Crowe’a był to niemały szok. Cruise był wtedy jedną z największych gwiazd filmowych na świecie, a Maguire był postacią znacznie odróżniającą się od bohaterów, których grał w przeszłości. Aktor poszukiwał jednak nowych wyzwań, a w scenariuszu znalazł możliwość przedstawienia się z innej, chłopięcej i wrażliwej strony. Wraz z angażem Cruise’a rozpoczęły się poszukiwania pozostałych aktorów. W roli Dorothy producenci widzieli Mirę Sorvino, niedawną laureatkę Oscara za drugoplanową rolę w komedii "Jej wysokość Afrodyta". Aktorka zażądała jednak za dużej gaży i ostatecznie nie podpisano z nią umowy. Rolą były także zainteresowane Patricia Arquette, Winona Ryder i Marisa Tomei. Ostatecznie zdecydowano się na nieznaną wówczas Renee Zellwegger. "Gdy ona się pojawiła, zobaczyliśmy czystą magię. To był prawdziwy talent" - wspominał pierwsze spotkanie z nią Cruise. Jej przesłuchanie miało wywrzeć ogromne wrażenie na reżyserze, który postanowił ją zaangażować z miejsca. Z kolei w postaci Tidwella chcieli się wcielić Damon Wayans i Jamie Foxx. Crowe zdecydował się jednak na Cubę Goodinga Jr. Stanowiło to pewien problem, ponieważ w scenariuszu sportowiec ma prawie dwa metry wzrostu. Aktor mierzył tymczasem niecałe 180 centymetrów. Zmusiło to twórców do dodania kilku dialogów dotyczących niewielkiego - jak na footballistę - wzrostu Tidwella.
"Jerry Maguire" spotkał się ze znakomitym przyjęciem widzów i krytyków. Okazał się dziewiątym najbardziej dochodowym filmem 1996 roku. Dla Cruise’a stanowił punkt zwrotny w karierze, a dla drugoplanowych gwiazd pierwsze sukcesy w branży. Kilka cytatów z filmu przeszło do historii kina. Pierwszy z nich pochodził ze sceny, w której Maguire starał się przekonać Tidwella, by ten pozostał jego klientem. Nabuzowany gwiazdor za każdym razem odpowiada jednym zdaniem: "Pokaż mi forsę". Drugim było wyznanie Jerry’ego, w którym mówi on Dorothy, że "uzupełnia go". Scena ta była kilkukrotnie parodiowana w innych filmach.
"Jerry Maguire" otrzymał liczne nominacje do najważniejszych wyróżnień. Toma Cruise’a nagrodzono Złotym Globem dla najlepszego aktora w komedii musicalu. Był to drugi raz, gdy odtwórca tytułowej roli w filmie Crowe’a został uhonorowany przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej. W 19898 roku odebrał Złoty Glob za główną rolę w dramacie "Urodzonym czwartego lipca". Z kolei w 1999 roku wyróżniono go za drugoplanową rolę w "Magnolii". W maju 2021 roku Cruise zwrócił wszystkie trzy statuetki organizatorom Złotych Globów w proteście przeciwko brakowi różnorodności w ich szeregach i pomijaniu podczas nominacji czarnoskórych twórców.
Film Crowe’a otrzymał także pięć nominacji do Oscara: za produkcję roku, aktorka pierwszoplanowego (Cruise), aktora drugoplanowego (Gooding Jr.), scenariusz i montaż. W obliczu potężnej konkurencji ze strony "Angielskiego pacjenta", "Blasku" i "Fargo", miał w rzeczywistości szansę jedynie na jedną statuetkę. Gooding Jr. był faworytem w swojej kategorii. Wcześniej otrzymał wyróżnienia Gildii Aktorów Filmowych i Critics’ Choice. Jego najgroźniejszym konkurentem był Edward Norton, nagrodzony Złotym Globem za thriller "Lęk pierwotny". Laureata nagrody dla aktora drugoplanowego ogłoszono na początku ceremonii. Mimo wcześniejszych wyróżnień Gooding Jr. był niepewny wygranej. Jednak gdy Mira Sorvino wyczytała jego nazwisko, rozradowany popędził na scenę. Jego przemowa stała się jedną z najbardziej pamiętnych w historii Oscarów. Rozemocjonowany aktor nie potrafił skończyć podziękowań, a gdy organizatorzy postanowili zagłuszyć go muzyką, zaczął wykrzykiwać kolejne nazwiska i zapewniać o swojej miłości. Pod koniec postawił swojego Oscara na ziemi i wykonał kilka radosnych podskoków. Publiczność zareagowała na to bardzo entuzjastycznie, nagradzając go owacjami na stojąco. Kilkanaście lat później w talk-show Grahama Nortona Gooding Jr. podzielił się mądrościami przekazanymi mu przez Jacka Nicholsona. "Cubby, jeśli cię nominowano, jesteś na topie do czasu ceremonii. Jeśli wygrasz, jesteś na topie przez rok. Tyle" - miał mu powiedzieć legendarny aktor. Gooding Jr. nigdy nie powtórzył sukcesu swej roli z "Jerry'ego Maguire'a".
Zobacz również:
Stanisław Bareja: "Miliony śmiechogodzin"
"Ciemne strony rybołówstwa": Ta ryba ością w gardle ci stanie
Netflix nakręci film o historii, która stała się hitem internetu
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.