Reklama

Wielkie nazwiska i słabe efekty specjalne. "Wąwóz" mógł być lepszy

W abonamencie Apple TV+ pojawił się nowy film oryginalny z Anyą Taylor-Joy i Milesem Tellerem w rolach głównych. Już w dniu premiery przyciągnął przed ekrany sporą publikę, ale czy słusznie? Jak wypada nowy thriller w reżyserii Scotta Derricksona?

"Wąwóz" - o czym jest film?

"Wąwóz" to zupełna nowość na Apple TV+, która w zaledwie kilka dni od premiery 14 lutego, okazała się największym filmowym debiutem platformy w historii. Choć Apple nie ujawnia konkretnych liczb, potwierdza, że thriller przyczynił się do dwucyfrowego wzrostu globalnej liczby subskrybentów oraz zwiększenia liczby nowych widzów o ponad 80% w porównaniu z poprzednim weekendem.

W głównych rolach wystąpili Anya Taylor-Joy ("Split, "The Witch", "Menu", "Gambit królowej") oraz Miles Teller ("Top Gun: Maverick", "Whiplash", "Niezgodna"). Do produkcji zatrudniono również ikonę Hollywood, aktorkę Sigourney Weaver, którą znamy przede wszystkim z kultowej serii "Obcy". Za kamerą stanął Scott Derrickson, autor wielu uznanych filmów m.in. "Doktora Strange'a", "Egzorcyzmów Emily Rose" czy "Sinistera". O czym opowiada "Wąwóz"?

Reklama

"Dwóch wyszkolonych agentów zostaje mianowanych na stanowiska w wieżach strażniczych po przeciwnych stronach rozległego i ściśle tajnego wąwozu, chroniąc świat przed nieujawnionym, tajemniczym złem, które czai się w środku. Łączą się na odległość, próbując zachować czujność w obronie przed niewidzialnym wrogiem. Kiedy zagrożenie dla ludzkości zostaje im ujawnione, muszą współpracować w teście zarówno swojej siły fizycznej, jak i psychicznej, aby utrzymać tajemnicę w wąwozie, zanim będzie za późno" - podaje oficjalny opis fabuły.

Imponująca mieszanka talentów oraz intrygujący scenariusz przyczyniły się do sukcesu streamingowego filmu, ale czy słusznie? Jak wypada najnowsza propozycja od Apple TV+?

"Wąwóz" zapowiadał się ciekawie

"Wąwóz" zapowiadał się jako trzymający w napięciu akcyjniak z wątkiem miłosnym w tle. Okazuje się, że jego struktura jest jednak mocno zaburzona. Film zaczyna się powoli, później zamienia się w historię miłosną, kompletnie zapominając o głównej osi fabuły, a na koniec przytłacza nas mnóstwem scen walki, które już po pierwszych minutach po prostu zaczynają nas nudzić. Scenariusz, zamiast utrzymywać napięcie i w równym tempie rozwijać historię, przypomina bardziej zbieraninę myśli scenarzysty, który nie bardzo wiedział, na czym skupić się w konkretnym momencie. Szkoda, bo sam zamysł na film z tajemniczą przepaścią miał potencjał.

Najmocniejszym punktem produkcji jest tworząca się relacja pomiędzy Drasą, a Levim. Bohaterowie, którzy nie powinni się ze sobą kontaktować, łamią zasadę i nie tylko rozmawiają ze sobą, ale też doprowadzają do wspólnego spotkania. Pojawia się między nimi uczucie, które od teraz będzie ich motywacją, by przetrwać - bo przecież w dalszym ciągu tkwią przy niebezpiecznym wąwozie, mimo że film czasami o tym zapomina. Thriller broni się aktorsko - w końcu zostali zatrudnieni najlepsi z najlepszych - niestety trochę na marne, ponieważ mamy do czynienia z jednowymiarowymi postaciami, które zupełnie nie wzbudzają naszej sympatii.

Nie będę zdradzać, co kryje się w tytułowej przepaści - film zadziwiająco sporo czasu poświęca na eksplorowanie jej, co jest zdecydowanym plusem. Przed seansem podejrzewałam, że będzie to dla widza coś w stylu nierozwikłanej tajemnicy i scenariusz raczej nie będzie zakładać odkrycia przez nas tego sekretu. Super, że poznajemy czyhające zło, niestety sposób jego realizacji odbiera cały efekt "wow". Mimo że filmowcy na pewno napracowali się, by przedstawione efekty specjalne były jak najbardziej realistyczne, odbiegają one zdecydowanie od branżowego standardu. Jeśli robimy film, w którym CGI jest podstawą, to musi być to wykonane dobrze, inaczej seans przypomina bardziej parodię niż poważny projekt.

Raczej nie warto tracić czasu

Przed obejrzeniem "Wąwozu" nie miałam zbyt wielu oczekiwań, więc nie mogę powiedzieć, że się zawiodłam. Zaskoczyło mnie jednak zmarnowanie takiego potencjału. Gdyby twórcy postanowili bardziej zgłębić relację głównych postaci i pozostać przy aurze tajemnicy - myślę, że wyszedłby z tego naprawdę intrygujący thriller. Finalnie otrzymaliśmy spory chaos z wielkimi nazwiskami gwiazd, ładnymi zdjęciami i słabymi efektami specjalnymi. Raczej nie warto tracić czasu, chyba że ktoś po prostu lubi zapoznawać się ze streamingowymi nowościami niezależnie od ich jakości.

4/10

Zobacz też: Berlinale 2025: Robert Pattinson, Mark Ruffalo i rola warta Oscara

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Miles Teller | Anya Taylor-Joy | Sigourney Weaver
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy