Jeremy Renner tańczy o lasce. Kilka tygodni temu walczył o życie
Na początku roku Jeremy Renner w ciężkim stanie trafił do szpitala. Gdy aktor walczył o życie, wiele osób zastanawiało się czy jeszcze kiedykolwiek stanie na nogach. Wcielający się w jednego z avengersów aktor udowodnił, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Kilka dni temu zatańczył o lasce w popularnym programie. Pojawił się również na czerwonym dywanie u boku córki.
1 stycznia Jeremy Renner uległ poważnemu wypadkowi podczas odśnieżania nieprzejezdnej drogi w okolicy swojego domu w Nevadzie. Aktor doznał urazu głowy, klatki piersiowej, licznych złamań kości i w poważnym stanie trafił do szpitala. Przez kolejne tygodnie media śledziły doniesienia o stanie zdrowia aktora. Początkowo jego rzecznik podał, że stan zdrowia mężczyzny jest "krytyczny, ale stabilny". Podobno Jeremy miał być świadomy, że wypadek niemal skończył się dla niego śmiertelnie.
Fani z całego świata zastanawiali się czy aktorowi uda się wrócić do pełnej sprawności. Gwiazdor Marvela jest otoczony najlepszą pomocą. Oprócz rodziny wspierają go również lekarze i rehabilitanci. Specjaliści nie ukrywają jednak, że aktora czeka długa i bolesna rehabilitacja. Lekarz Rennera w rozmowie z Fox News przyznał, że aktorowi towarzyszy permanentny ból, tym bardziej godne podziwu jest to, że udaje mu się zachować optymizm i dobrą energię. Na swoim Instagramie zamieszcza zdjęcia dokumentujące postępy rehabilitacji.
Pod koniec marca udzielił pierwszego wywiadu, w którym przyznał, że do wypadku doszło z jego winy. Chcąc upewnić się, że nic nie zagraża jego siostrzeńcowi, który pomagał mu wówczas odholować samochód, gwiazdor "Avengersów" wystawił jedną stopę z pojazdu, nie zaciągnąwszy uprzednio hamulca ręcznego. Aktor podkreślił, że gdyby nie obecność siostrzeńca, prawdopodobnie by się poddał. "Gdybym był tam całkiem sam, na pewno bym umarł. I byłaby to potworna, samotna śmierć. Ale nie byłem sam, był ze mną mój siostrzeniec" - wyznał.
Aktor ujawnił również, że gdy trafił do szpitala, chciał poprosić bliskich o odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie. Odtwórca roli Hawkeye’a ujawnił w rozmowie z Diane Sawyer, że gdy w stanie krytycznym trafił do szpitala, spodziewał się najgorszego. Dlatego zaczął pisać list pożegnalny. "Zapisywałem w telefonie notatki - ostatnie słowa skierowane do mojej rodziny" - wyznał aktor.
10 kwietnia udzielił kolejnego telewizyjnego wywiadu, w którym opowiedział o wypadku i triumfalnym powrocie do zdrowia. Do studia wszedł tanecznym krokiem wspomagając się laską. Goszcząc w programie "Jimmy Kimmel Live!" Renner zdradził, że miał złamanych aż 35 kości. Aktor zdradził, że podsłuchał miejscowych strażaków, którzy udzielili mu pierwszej pomocy. Mieli oni powiedzieć, że "zrobili wszystko, co w ich mocy". Zdaniem Rennera zakładali, że wypadek okaże się dla niego śmiertelny. "Wielu ludzi sądziło, że z tego nie wyjdę" - wyznał.
Dzień później Jeremy Renner pojawił się na czerwonym dywanie podczas premiery programu "Rennervations". W tej czteroodcinkowej serii Renner podróżuje po świecie i wraz z ekipą doświadczonych konstruktorów pomaga odnowić stare pojazdy. Program trafił do katalogu serwisu streamingowego Disney+ 12 kwietnia. Premiera była jego pierwszym oficjalnym wyjściem od czasu wypadku. Aktor wspomagał się czarną laską, a na czerwonym dywanie towarzyszyła mu rodzina.
"Postawiłem sobie za cel, że będę chodził po tym dywanie. I oto cieszę się nim" - powiedział chwilę potem serwisowi Variety. Po krótkim spacerze aktor przesiadł się jednak na swój niezawodny skuter, by nie obciążać zbyt organizmu.