Jeremy Renner: Po wypadku został prawie wyrzucony ze szpitala. Co się stało?
Jeremy Renner, wracający do zdrowia gwiazdor "Avengersów", udzielił kolejnego telewizyjnego wywiadu na temat okoliczności wypadku, któremu uległ 1 stycznia podczas odśnieżania drogi w okolicach swojej posiadłości. Renner wyznał, że uważa się za szczęściarza, bo ważący 6,5 tony pług, który go przejechał, nie spowodował nieodwracalnych obrażeń. Ujawnił też, że został "prawie wyrzucony ze szpitala".
1 stycznia Jeremy Renner uległ poważnemu wypadkowi podczas odśnieżania nieprzejezdnej drogi w okolicy swojego domu w Nevadzie. Aktor doznał urazu głowy i klatki piersiowej oraz licznych złamań kości.
Po raz pierwszy szczegóły tamtych dramatycznych Renner opisał w wywiadzie, którego udzielił niedawno Diane Sawyer.
Jak sam przyznał, do wypadku doszło z jego winy - chcąc upewnić się, że nic nie zagraża jego siostrzeńcowi, który pomagał mu wówczas odholować samochód, gwiazdor "Avengersów" wystawił jedną stopę z pojazdu, nie zaciągnąwszy uprzednio hamulca ręcznego.
Aktor ujawnił również, że gdy trafił do szpitala, chciał poprosić bliskich o odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie.
Laureat Satelity udzielił tymczasem kolejnego telewizyjnego wywiadu, w którym opowiedział o wypadku i triumfalnym powrocie do zdrowia. Goszcząc w programie "Jimmy Kimmel Live!" Renner zdradził, że miał złamanych aż 35 kości.
Aktor wyznał, że prawie został wyrzucony ze szpitala. "Próbowałem wydostać się ze szpitala, gdy tylko się w nim znalazłem. Wstydzę się tego zachowania" - powiedział Kimmelowi.
"Ciągle odkrywaliśmy nowe złamania" - powiedział. I dodał, że uważa się za szczęściarza, bo skutki wypadku mogły być znacznie poważniejsze.
"Miałem szczęście na tak wielu poziomach. Pług przypomina olbrzymi metalowy wałek do ciasta. I jakimś cudem ominął wszystkie kręgi, nie zmiażdżył mi żadnego narządu" - zaznaczył.
Opowiadając o szczegółach wypadku Renner wyjawił, że zanim nadeszła pomoc, leżał nieruchomo na ziemi przez około 45 minut.
"Pamiętam wszystko. Kiedy znalazłem się w helikopterze, którym przetransportowano mnie do szpitala, ratownicy wbili mi w klatkę coś w rodzaju noża ratunkowego. Pomyślałem wtedy, że muszę iść spać" - relacjonował gwiazdor "American Hustle".
Aktor zdradził, że podsłuchał miejscowych strażaków, którzy udzielili mu pierwszej pomocy. Mieli oni powiedzieć, że "zrobili wszystko, co w ich mocy". Zdaniem Rennera zakładali, że wypadek okaże się dla niego śmiertelny. "Wielu ludzi sądziło, że z tego nie wyjdę" - wyznał.
Renner wyjawił też, że został prawie wyrzucony ze szpitala z powodu agresywnego zachowania w czasie przyjmowania leków.
"Właśnie tam dowiedziałem się, w jak poważnym jestem stanie. Pomyślałem: 'Chcę się stąd wydostać, nie zostanę tu pochowany'. Czułem się trochę tak, jakbym znajdował się w otwartej trumnie. Wrócę tam w tym tygodniu, aby przeprosić pielęgniarki" - wyjaśnił.
Dziś gwiazdor ma pojawić się na premierze swojego nowego reality show "Rennervations". W tej czteroodcinkowej serii Renner podróżuje po świecie i wraz z ekipą doświadczonych konstruktorów pomaga odnowić stare pojazdy. Program trafi do katalogu serwisu streamingowego Disney+ 12 kwietnia.