Reklama

Jeremy Renner: Po wypadku został prawie wyrzucony ze szpitala. Co się stało?

Jeremy Renner, wracający do zdrowia gwiazdor "Avengersów", udzielił kolejnego telewizyjnego wywiadu na temat okoliczności wypadku, któremu uległ 1 stycznia podczas odśnieżania drogi w okolicach swojej posiadłości. Renner wyznał, że uważa się za szczęściarza, bo ważący 6,5 tony pług, który go przejechał, nie spowodował nieodwracalnych obrażeń. Ujawnił też, że został "prawie wyrzucony ze szpitala".

Jeremy Renner, wracający do zdrowia gwiazdor "Avengersów", udzielił kolejnego telewizyjnego wywiadu na temat okoliczności wypadku, któremu uległ 1 stycznia podczas odśnieżania drogi w okolicach swojej posiadłości. Renner wyznał, że uważa się za szczęściarza, bo ważący 6,5 tony pług, który go przejechał, nie spowodował nieodwracalnych obrażeń. Ujawnił też, że został "prawie wyrzucony ze szpitala".
Jeremy Renner czuje się już dużo lepiej /Jason Merritt /Getty Images

Jeremy Renner po wypadku wyrzucony ze szpitala?

1 stycznia Jeremy Renner uległ poważnemu wypadkowi podczas odśnieżania nieprzejezdnej drogi w okolicy swojego domu w Nevadzie. Aktor doznał urazu głowy i klatki piersiowej oraz licznych złamań kości.

Po raz pierwszy szczegóły tamtych dramatycznych Renner opisał w wywiadzie, którego udzielił niedawno Diane Sawyer.

Jak sam przyznał, do wypadku doszło z jego winy - chcąc upewnić się, że nic nie zagraża jego siostrzeńcowi, który pomagał mu wówczas odholować samochód, gwiazdor "Avengersów" wystawił jedną stopę z pojazdu, nie zaciągnąwszy uprzednio hamulca ręcznego.

Reklama

Aktor ujawnił również, że gdy trafił do szpitala, chciał poprosić bliskich o odłączenie go od aparatury podtrzymującej życie.

Laureat Satelity udzielił tymczasem kolejnego telewizyjnego wywiadu, w którym opowiedział o wypadku i triumfalnym powrocie do zdrowia. Goszcząc w programie "Jimmy Kimmel Live!" Renner zdradził, że miał złamanych aż 35 kości.

Aktor wyznał, że prawie został wyrzucony ze szpitala. "Próbowałem wydostać się ze szpitala, gdy tylko się w nim znalazłem. Wstydzę się tego zachowania" - powiedział Kimmelowi.

Jeremy Renner": "Wrócę tam, aby przeprosić pielęgniarki"

"Ciągle odkrywaliśmy nowe złamania" - powiedział. I dodał, że uważa się za szczęściarza, bo skutki wypadku mogły być znacznie poważniejsze.

"Miałem szczęście na tak wielu poziomach. Pług przypomina olbrzymi metalowy wałek do ciasta. I jakimś cudem ominął wszystkie kręgi, nie zmiażdżył mi żadnego narządu" - zaznaczył.

Opowiadając o szczegółach wypadku Renner wyjawił, że zanim nadeszła pomoc, leżał nieruchomo na ziemi przez około 45 minut.

"Pamiętam wszystko. Kiedy znalazłem się w helikopterze, którym przetransportowano mnie do szpitala, ratownicy wbili mi w klatkę coś w rodzaju noża ratunkowego. Pomyślałem wtedy, że muszę iść spać" - relacjonował gwiazdor "American Hustle".

Aktor zdradził, że podsłuchał miejscowych strażaków, którzy udzielili mu pierwszej pomocy. Mieli oni powiedzieć, że "zrobili wszystko, co w ich mocy". Zdaniem Rennera zakładali, że wypadek okaże się dla niego śmiertelny. "Wielu ludzi sądziło, że z tego nie wyjdę" - wyznał.

Renner wyjawił też, że został prawie wyrzucony ze szpitala z powodu agresywnego zachowania w czasie przyjmowania leków.

"Właśnie tam dowiedziałem się, w jak poważnym jestem stanie. Pomyślałem: 'Chcę się stąd wydostać, nie zostanę tu pochowany'. Czułem się trochę tak, jakbym znajdował się w otwartej trumnie. Wrócę tam w tym tygodniu, aby przeprosić pielęgniarki" - wyjaśnił.

Dziś gwiazdor ma pojawić się na premierze swojego nowego reality show "Rennervations". W tej czteroodcinkowej serii Renner podróżuje po świecie i wraz z ekipą doświadczonych konstruktorów pomaga odnowić stare pojazdy. Program trafi do katalogu serwisu streamingowego Disney+ 12 kwietnia.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jeremy Renner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy