Reklama

Janet Leigh: Kultowa scena w "Psychozie" zostawiła w niej trwały ślad

Janet Leigh w swoim czasie była jedną z najsłynniejszych hollywoodzkich aktorek, ale jedną rolą szczególnie zapisała się w historii kinematografii. Występ w filmie "Psychoza" Alfreda Hitchcocka z 1960 roku i kultowa scena pod prysznicem pozostawiły jednak także trwały ślad w jej psychice. "Do pewnego stopnia żyła w zaprzeczeniu" - ujawniła równie znana córka gwiazdy, Jamie Lee Curtis, już po jej śmierci.

Blondwłosa Janet Leigh zadebiutowała w 1947 roku w filmie Roy'a Rowlanda "The Romance of Rosy Ridge". W trakcie swojej kariery wystąpiła w ponad 60 filmach, wiele z nich to musicale. Grała u boku największych gwiazd swoich czasów, takich jak John Wayne, Robert Mitchum, Frank Sinatra i Paul Newman. 

Aktorka wyszła za mąż, gdy miała zaledwie 15 lat, jednak małżeństwo to zostało anulowane. Z kolei drugi formalny związek gwiazdy przetrwał zaledwie dwa lata. Trzecim mężem Leigh został słynny aktor, Tony Curtis. Para doczekała się dwóch córek, które podążyły śladem rodziców: Jamie Lee Curtis i Kelly Curtis. Ich związek rozpadł się w 1962 roku, w tym samym roku Leigh wyszła za mąż po raz czwarty, a jej wybrankiem został reżyser Robert Brandt. 

Reklama

Gwiazda zmarła w 2004 roku, w swoim domu w Beverly Hills, w wieku 77 lat. 

"Psychoza": Kultowa rola Janet Leigh

Najbardziej zapamiętaną kreacją w karierze Leigh była słynna scena pod prysznicem w filmie "Psychoza" Alfreda Hitchcocka z 1960 roku. Rola sekretarki, która dopuszcza się defraudacji, a następnie zostaje zamordowana podczas kąpieli w motelu, przyniosła jej nominację do Oscara i Złoty Glob dla najlepszej aktorki drugoplanowej.

W 1995 roku o swoim doświadczeniu na planie aktorka napisała książkę - "Psychoza: Za kulisami klasycznego thrillera". Jak wyjawiła, po tej roli często miała problemy z kąpaniem się pod prysznicem.

Jamie Lee Curtis: Janet Leigh nie poparłaby ruchu #MeToo

Gwiazda filmów "Halloween" i "Na noże" udzieliła w zeszłym roku wywiadu magazynowi "Interview". Rozmawiając ze swoją koleżanką po fachu Melanie Griffith, aktorka przyznała, że zapoczątkowany przed kilkoma laty ruch #MeToo prawdopodobnie nie zdobyłby aprobaty jej matki, legendarnej gwiazdy kina, Janet Leigh. "Nie sądzę, aby była w stanie dostrzec przypadki wykorzystywania i głośno o nich mówić. Do pewnego stopnia żyła w zaprzeczeniu" - wyznała  Curtis.

Jamie Lee Curtis i Melanie Griffith spotkały się wtedy, by podyskutować o kondycji branży filmowej oraz swym pochodzeniu. Zarówno Curtis, jak i Griffith wywodzą się z rodzin o aktorskich tradycjach - podczas gdy rodzicami "królowej krzyku" były hollywoodzkie legendy Tony Curtis i Janet Leigh, gwiazda "Pracującej dziewczyny" jest córką Petera Griffitha i Tippi Hedren.

Rozmawiając o doświadczeniach swoich matek, aktorki poruszyły wątek ich współpracy z Alfredem Hitchcockiem. W 2016 roku Hedren, która nazywano muzą i ulubienicą mistrza suspensu, oskarżyła legendarnego reżysera o molestowanie seksualne i psychiczne znęcanie. Do nadużyć miało dojść na planie kultowych "Ptaków", które trafiły na ekrany kin w 1963 roku. Z relacji aktorki wynikało, że Hitchcock osaczał ją, próbując za wszelką cenę odizolować od bliskich, a gdy odrzuciła jego zaloty, zagroził, że zniszczy jej karierę. "Pewnego dnia rzucił się na mnie, zaczął mnie dotykać i próbował całować. To było obrzydliwe i perwersyjne" - ujawniła Hedren w swojej autobiografii "Tippi: A Memoir".

Zapytana przez Griffith o to, czy jej matka miała podobne doświadczenia ze słynnym filmowcem, Curtis odparła, że nie wie. Aktorka zaznaczyła przy tym, że nawet gdyby jej rodzicielka była świadkiem tego rodzaju nadużyć, nigdy nie opowiedziałaby o tym publicznie. "Nie sądzę, aby była w stanie dostrzec przypadki wykorzystywania i głośno o nich mówić. Do pewnego stopnia żyła w zaprzeczeniu" - ujawniła gwiazda.

Janet Leigh: Przejawy syndromu Pollyanny

Jamie Lee Curtis dodała, że dostrzegała u swojej matki przejawy syndromu Pollyanny objawiającego się tendencją do myślenia wyłącznie o rzeczach miłych i przyjemnych przy jednoczesnym ignorowaniu przykrych aspektów danej sytuacji. To dlatego, jak stwierdza Curtis, Janet Leigh nie poparłaby istniejącego od 2017 roku ruchu #MeToo, który ma na celu zwrócenie uwagi na problem molestowania seksualnego kobiet.

"Wracanie do tego jest być może nie w porządku, bo ona nie żyje, więc nie powinnam mówić za nią, ale znając ją, myślę, że nigdy nie przyznałaby, że ktokolwiek w branży zachowuje się w nieodpowiedni sposób. Sądzę, że ruch #MeToo bardzo by ją zdenerwował. Starała się zawsze koncentrować na tym, co dobre, być wdzięczną za otrzymane szanse. Ignorowała jednak to, co złe" - wyznała Curtis.

Zobacz też:

"Ennio": Zagraj to jeszcze raz, Ennio [recenzja]

"Głupcy": Splątane stany miłości [recenzja]

"Elvis": Magnetyzm, charyzma, talent, look [recenzja]

"Powodzenia, Leo Grande": Kino, które łamie seksualne tabu [recenzja]

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Janet Leigh | Psychoza | Alfred Hitchcock | Jamie Lee Curtis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy