James Gray broni Joaquina Phoeniksa. Jego słowa zaskakują
48-latek bez wątpienia należy do grona najlepszych aktorów XXI wieku. Od lat zachwyca na ekranie wybierając niebanalne role. Jednak talent nie idzie w parze z łatwym charakterem. Niedawno o współpracy z aktorem wypowiedział się jeden z reżyserów.
Joaquin Phoenix jest uznawany za jednego z najzdolniejszych aktorów w Hollywood i chwalony niemal za każdą kolejną rolę. Często jednak media piszę też o tym, że inni aktorzy i reżyserzy uważają go za człowieka trudnego we współpracy. Z taką opinią nie zgadza się James Gray, który pracował z gwiazdorem na planie filmu "Imigrantka". Zdaniem filmowca Phoenix nie jest aktorem trudnym, tylko wielkim.
"Czemu o Joaquinie Phoeniksie mówi się, że jest trudny? On wcale nie jest trudny, jest wielki. Jest trudny w najlepszy możliwy sposób. Chcesz, żeby aktorzy byli właśnie tak trudni. Dla mnie trudny aktor to ten, który nie przychodzi na plan na czas. Albo nie pamięta swoich kwestii. Albo ma za dużo do powiedzenia i przeszkadza w procesie powstawania filmu. Trudnym nie jest wypytywanie mnie na temat granej postaci. To wcale nie utrudnia" - powiedział Grey w rozmowie z portalem "Vulture".
Zobacz również:
Joaquin Phoenix: Człowiek, który stał się Jokerem
Rooney Mara i Joaquin Phoenix w nowym filmie Pawła Pawlikowskiego
"Joker": Powstaje sequel głośnego filmu. Joaquin Phoenix znowu w roli głównej
Zdaniem Greya winę za to, że do Phoeniksa przylgnęła taka łatka ponoszą reżyserzy, którzy nie podchodzą do aktorów w odpowiedni sposób. "Nie sądzę, aby większość współczesnych reżyserów wyznawała zasadę, że aktor jest wszystkim. To aktorzy pojawiają się na ekranie, a ich emocjonalna szczerość jest najważniejsza. Powtarzam więc sobie i innym: finalnie to oni muszą wygrywać nasze kłótnie. Bo niewiarygodnie trudno jest wspaniale zagrać" - tłumaczy dalej reżyser "Armagedonu".
"Jeśli chciałbym być inżynierem aeronautyki, w szkole średniej mogę nauczyć się wielu rzeczy, które potem będą miały zastosowanie na studiach i w zawodzie. Jeśli jednak chodzi o aktorstwo, występowanie w szkolnych przedstawieniach nie daje żadnych ważnych lekcji na temat tego, co oznacza bycie aktorem. Sztuki wystawiane w liceum mają za zadanie zadowolenie mamusiek i tatuśków siedzących na widowni. Tymczasem kinowe aktorstwo jest tego całkowitym przeciwieństwem. Trzeba zignorować potrzebę zadowolenia kogokolwiek" - argumentuje Gray.
"Łatka trudnego, jaką przypięto Joaquinowi, wzięła się stąd, że bardzo otwarcie mówi on o swojej wrażliwości, potrzebie bezpieczeństwa w danej przestrzeni. Podczas czytania scenariusza z obsadą przed rozpoczęciem zdjęć, kiedy przychodzi jego kolej, mówi: +bzdura, bzdura, bzdura, moja kwestia, bzdura, bzdura+. Niektórzy przewracają wtedy oczami, ale aktorzy mają potrzebę bycia chronionymi i kochanymi" - kończy reżyser.