Joaquin Phoenix: Człowiek, który stał się Jokerem
Ci, którzy spodziewali się, że "Joker" będzie kolejną odsłoną komiksowej postaci, będą rozczarowani. Jeśli tę rolę kreuje Joaquin Phoenix możemy spodziewać się jedynie mrocznego studium człowieka, który stał się najbardziej złowieszczym klaunem.
"Zacząłem od śmiechu. Oglądałem filmy ukazujące osoby cierpiące na patologiczny śmiech, zaburzenie neurologiczne, które sprawia, że ludzie śmieją się w niekontrolowany sposób" - zdradził w jednym z wywiadów Phoenix.
W filmie aktor wciela się w postać Arthura Flecka, mężczyzny, który stara się znaleźć swoje miejsce w mieście Gotham w latach 70. Jednak fani komiksów mogą być rozczarowani, bowiem film Todda Phillipsa to przede wszystkim mroczne studium postaci.
"Nie zaczerpnęliśmy niczego z komiksów, o co fani gatunku mogą się wściekać" - powiedział na łamach "Empire" Phillips i dodał: "Napisaliśmy własną wersję historii, która może odkrywać skąd biorą się tacy faceci jak Joker. To było dla mnie interesujące. Nie robimy filmu o Jokerze, a o narodzinach Jokera. Tu chodzi o tego człowieka".
To właśnie ten element najbardziej zainteresował Phoenixa. Jeśli geneza zła i narodziny szaleństwa mają mieć czyjąś twarz, cóż... Phoenix uczyni z tego aktorską perełkę.
"Wiele czasu i uwagi poświęcam na podjęcie decyzji o tym, nad czym będę pracował" - przyznał w rozmowie z "Collider". Powodem, dla którego zdecydował się zagrać w filmowym studium Jokera jest przerażenie, jakie wywołał w nim pomysł na tę postać. "(Todd) wydaje się mieć bardzo ciekawe zrozumienie tego świata i tego, co próbuje powiedzieć. Jest więc coś bardzo pociągającego we współpracy z nim przy tym konkretnym projekcie. Może dlatego, że to coś wyjątkowego, w pewnym sensie to jego własny świat, a może, albo przede wszystkim, dlatego, że byłem przerażony. Zatem równie dobrze może to być coś, co przerazi was" - dodał.
Aktor przyznał również, że od dawna interesował go projekt, w którym mógłby zagrać postać komiksową, jednak potrzebował roli, która byłaby daleka od wysokobudżetowych filmów, zależało mu na wyjątkowym podejściu do postaci złoczyńcy. "Trzy albo cztery lata temu zadzwoniłem do mojego agenta i powiedziałem: 'Dlaczego nie chcą wziąć jednej z tych postaci i zrobić filmu o niższym budżecie, ale takiego, który byłby studium postaci? Dlaczego by nie zainteresować się złoczyńcą?'" - wspomniał.
Jak sam podkreślił, często w ekranizacjach komiksów mamy do czynienia z uproszczeniem postaci, co pozwala widzom budować pewien dystans w stosunku do bohatera. "Tak jak robimy to w prawdziwym życiu" - zauważa - w którym łatwo przychodzi nam przyklejanie innym łatek i definiowanie ich jako np. jednoznacznie złych.
"Myślę, że za tymi filmami i wielkimi produkcjami są niesamowite postaci, które zmagają się z prawdziwymi życiowymi problemami. Czasem jest to odkryte, a czasem nie. Zawsze czułem, że w komiksach były postaci naprawdę interesujące, które zasługiwały na pewne studium. Myślę, że właśnie to Todd uważa za bardzo atrakcyjne w tym projekcie" - podkreślił Joaquin Phoenix.
Choć Phoenix będzie piątym aktorem wcielającym się w tę postać - wcześniej uczynili to Cesar Romero, Jack Nicholson, Heath Ledger i Jared Leto - nie ma wątpliwości co do filmu, ponieważ nie przypomina on żadnej filmowej adaptacji komiksu.
Film będzie miał swoją premierą na rozpoczętym w środę Festiwalu Filmowym w Wenecji, do kin trafi 4 października.