Reklama

Jackie Chan wyjawił, że użył podstępu, by zaprzyjaźnić się z Brucem Lee

Gwiazdor kina kung-fu o komediowym zacięciu podczas festiwalu filmowego w Arabii Saudyjskiej wspominał m.in. swoje początki w branży, gdy jako kaskader pracował z Brucem Lee przy „Wejściu smoka”. Przyznał, że po przyjęciu ciosu od mistrza, zaczął symulować kontuzję, by nawiązać relację ze swoim guru. Ten później się o niego troszczył, a nawet pomógł mu załatwić dodatkową pracę na planie.

Symulował, by zaprzyjaźnić się z mistrzem

Jackie Chan poznał Bruce’a Lee na planie "Wejścia smoka" w 1973 r., kiedy mieli zagrać scenę walki. To Chan miał dostać lanie od Bruce’a. W krótkim kontakcie z gwiazdorem dostrzegł on dla siebie szansę... "Udawałem, że doznałem urazu. Podszedł do mnie i przeprosił. Później, za każdym razem, gdy się odwracałem, widziałem, jak Lee patrzy, czy wszystko ze mną w porządku. Aż chciałem, żeby znowu mnie uderzył" - opowiadał podczas spotkania z uczestnikami Red Sea International Film Festival w Jeddach w Arabii Saudyjskiej, co zrelacjonowało Variety. Chan nie tylko zakolegował się ze starszym kolegę, ale też dzięki jego pomocy dostał więcej płatnych zadań na planie filmowym.

Reklama

Jeszcze w tym samym roku Bruce Lee zmarł - sześć dni przed premierą "Wejścia smoka". Chan zaczął być szykowany na jego następcę. I rzeczywiście wkrótce stał się gwiazdą produkcji realizowanych w Hongkongu, a później z powodzeniem grał w hollywoodzkich produkcjach.

Jednym z jego największych hitów, które nakręcił w USA, był "Godziny szczytu" - opowieść o policjancie gadule z Los Angeles (Chris Tucker), który rozwiązuje zagadki kryminalne wspólnie z przydzielonym mu funkcjonariuszem z Hongkongu, mistrzem kung-fu. Chan pochwalił się na saudyjskim festiwalu, że jest w trakcie rozmów na temat powstania czwartej części "Godzin szczytu". Przyznał, że wkrótce czeka go spotkanie z reżyserem tego projektu. Nie wyjawił jednak, o kogo chodzi. Wszystkie trzy części cyklu "Godziny szczytu" nakręcił Brett Ratner, ale ten od kilku lat nie zrobił żadnego filmu, gdyż ciążą na nim zarzuty o molestowanie seksualne.

Dziś 68-letni Chan udziela się zawodowo głównie w Chinach. Jest tam szefem jednego ze studiów filmowym. Dba o jak najlepsze relacje z obecną chińską władzą - pomaga w organizowaniu ważnych uroczystości państwowych, jest doradcą Komunistycznej Partii Chin, a także opowiedział się za ograniczeniem prawa do protestów w Hongkongu, za co został skrytykowany na Zachodzie. (PAP Life)

ag/ moc/

Zobacz również:

Meryl Streep: O rolę Polki błagała na kolanach. Opłaciło się!

"Infinity Pool": To będzie najbardziej szokujący film 2023? [zwiastun]

Bruce Willis: Rodzina aktora modli się o "świąteczny cud" 

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Jackie Chan | bruce lee
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy