"Harry Potter": Alan Rickman szczery do bólu! Oto, co zdradzają jego pamiętniki
Dorobek artystyczny Alana Rickmana jest ogromny. Większość widzów kojarzy go jednak głównie z roli Seversusa Snape'a z serii filmów o Harrym Potterze. Sam aktor dość ostro wyrażał się natomiast na temat samych produkcji, scenariusza, jak i grających w nich aktorów. Swoje wnioski spisał w pamiętnikach, które niedawno ujrzały światło dzienne. Co dokładnie myślał o Harrym Potterze?
Dziś trudno sobie wyobrazić, że Severusa Snape'a, nauczyciela Eliksirów w Hogwarcie, mógłby zagrać ktoś inny niż Alan Rickman. Sam aktor jednak miał wiele wątpliwości i kilka razy chciał zrezygnować z roli. Największe załamanie przeżyła po zakończeniu pracy nad dwoma pierwszymi częściami serii. O swoich odczuciach pisał w pamiętnikach, które już wkrótce ukażą się w formie książki.
Pierwsze zapiski dotyczące pracy na planie Harry'ego Pottera pochodzą z 2000 roku. Gwiazdor pisał wówczas, że miło odbiera pracę przy pierwszej części przygód młodego czarodzieja, narzekał jednak że zbyt wiele osób podejmuje różne decyzje, przez co robi się duży bałagan. W 2002 roku aktor po raz pierwszy rozważał porzucenie swojej roli. Przytłaczało go poczucie, że praca nad tą serią, to coś, co nigdy się nie kończy.
- Miło było ich wszystkich znowu spotkać, ale to jest jak niekończący się sen, z którego nie można się wybudzić. W pewnym sensie to się nie skończyło i się nie skończy - pisał.
- Rozmawiałem z agentem Paulem Lyon-Morisem o odejściu z 'Harry'ego Pottera', co jego zdaniem nastąpi. Ale tutaj mamy do czynienia z dwoma kolidującymi stanowiskami. Ja nie chcę więcej robić 'Harry'ego Pottera'. Oni nie chcą tego słyszeć - dodawał.
Ostatecznie Rickmana udało się przekonać, by wziął udział w kolejnej części filmu, a ta okazała się jego ulubioną. Aktor docenił współpracę z Alfonso Cuaron, reżyserem "Harry'ego Pottera i Więźnia Azkabanu"
"Alfonso wykonał niesamowitą pracę. To bardzo dorosły film, tak pełen brawury, że tylko się uśmiecham i uśmiecham. Każda klatka to dzieło artysty i prawdziwego mistrza narracji" - zachwalał.
Mniej więcej w tym samym czasie, by przekonać aktora do dalszej pracy na planie filmów, z Rickmanem umówiła się J.K Rowling - autorka powieści. Jako jedynemu zdradziła zakończenie historii i przekazała informację, która sprawiła, że zdecydował się zostać do końca.
- Jedna krótka informacja od Jo Rowling, którą mi przekazała siedem lat temu, dała mi coś, czego mogłem się trzymać: Snape kochał Lily Potter.
W swoich pamiętnikach Rickman nie szczędził również uszczypliwości młodym aktorom. Dostało się zarówno Danielowi Radcliffowi i Emmie Watson.
- Jest skoncentrowany. Poważny i skupiony, ale potrafi się rozluźnić. Nie uważam, że to w pełni materiał na aktora, ale na pewno będzie reżyserować/produkować. Ma wsparcie od rodziców - pisał o młodym aktorze. Watson zarzucił natomiast brak dykcji.
Duże pretensje miał też do twórców szóstej części przygód Harry'ego Pottera. Szczególnie nie podobała mu się scena śmierci Dumbledore'a. Uważał, że za mało w niej dramatyzmu.
- W tej scenie brakuje dramatyzmu - na papierze - ale tak się dzieje w scenariuszach, które muszą streszczać narrację i spuszczać z niej powietrze.
Aktor przyznał, że do sceny wprowadził pewne swoje pomysły, co nieco zmieniło wydźwięk wydarzeń.
- Argumentowałem, że kwestia Snape'a - Dałem słowo. Złożyłem przysięgę - była myląca i wszystko rozmywała". Rickmanowi udało się przekonać reżysera, żeby wyciąć z filmu te słowa. W scenie, którą możemy oglądać jego bohater wypowiada tylko słowa "Avada Kedavra".
Zobacz również:
Bruce Willis: Jak czuje się hollywoodzki gwiazdor? Jest nagranie!
"Uśmiechnij się": Nakręcony za 17 milionów horror zarobił już 140 milionów