Reklama

Filmy świąteczne, które budują klimat radości, magii i ciepła

Filmy świąteczne to jeden z popularniejszych gatunków. Regularnie pod koniec każdego roku kina i platformy streamingowe zasypują nas nowymi propozycjami. Święta to jednak czas tradycji, dlatego wielu z nas ma swoje ukochane tytuły, do których lubi wracać. Z okazji zbliżających się świąt proponujemy ranking pięciu kultowych produkcji, po które warto sięgnąć w tym wyjątkowym czasie.

Filmy świąteczne to jeden z popularniejszych gatunków. Regularnie pod koniec każdego roku kina i platformy streamingowe zasypują nas nowymi propozycjami. Święta to jednak czas tradycji, dlatego wielu z nas ma swoje ukochane tytuły, do których lubi wracać. Z okazji zbliżających się świąt proponujemy ranking pięciu kultowych produkcji, po które warto sięgnąć w tym wyjątkowym czasie.
Kadr z filmu "Zły Mikołaj 2" /Polsat /materiały prasowe

Filmy świąteczne pomagają nam wczuć się w odpowiedni nastrój. Budują klimat radości, magii i ciepła, dzięki tematyce związanej z rodziną, miłością, przebaczeniem i nadzieją, a historie opowiadane w tych produkcjach często dotykają uniwersalnych wartości, takich jak dobro, pomoc innym i docenianie bliskich. To sprawia, że są one atrakcyjne dla widzów niezależnie od wieku. Opowieści te przywołują też nasze wspomnienia z dzieciństwa, czasu beztroski, który wielu z nas spędzało z rodziną, co dodaje im uroku i emocjonalnej wartości. Jeśli dodać do tego prostą, łatwą do śledzenia fabułę i szczęśliwe zakończenia, dostajemy przepis na doskonałą rozrywkę. Oto filmy, których nie można przegapić.

Reklama

"Cud na 34. ulicy", reż. Les Mayfield

"Cud na 34. ulicy" to remake kultowego filmu świątecznego pod tym samym tytułem z 1947 roku. Jego zadanie jest proste: ma nam przypomnieć, że wiara w cuda jest silniejsza niż wiara w pieniądze, że chodzi o to, żeby być, a nie mieć. No i że są wokół nas ludzie, którzy są gotowi wspomóc nas w walce o ważne dla nas wartości. Na ekranie śledzimy perypetie Dorey Walker, która prowadzi sklep z odzieżą. Ale jej biznes zagrożony jest wykupieniem przez wielką firmę. W tej nierównej walce Dawida z Goliatem bohaterce pomaga Kris, który w czasie przedświątecznym pracuje w galerii jako święty Mikołaj. Dzięki jego niecodziennym pomysłom interes Dorey zaczyna na nowo się kręcić. Problemy zaczynają się, gdy Kris utrzymuje, że jest prawdziwym Mikołajem, co mający chrapkę na biznes Dorey biznesmen z premedytacją wykorzystuje przeciwko niemu.

W filmie jest wzruszająca scena, w której do Krisa podchodzi matka jednej z dziewczynek, która chce się spotkać z Mikołajem i mówi mu, że jej córka jest głuchoniema. Kris zaskakuje zarówno dziewczynkę, jak i jej matkę, zaczynając komunikować się z nią w języku migowym. W trakcie rozmowy mówi do niej między innymi: "Jesteś bardzo piękną młodą damą", a potem razem wykonują gesty do "Jingle Bells". Grający Krisa Richard Attenborough poprosił reżysera, żeby nie przeprowadzać prób z młodą aktorką, Samanthą Krieger, przed kręceniem sceny. Dzięki temu zaskoczenie dziewczynki na widok Mikołaja, który zna język migowy, było autentyczne i uchwycone na kamerze. Po zakończeniu sceny, Samantha zamigała "dziękuję" do Attenborougha, co dodało magii do całego momentu. Dzięki tej scenie film stał się przypomnieniem o tym, że święta są dla wszystkich, a nie tylko dla bogatych.

Choć film opowiada o Bożym Narodzeniu, był kręcony wiosną, głównie w Chicago. Z tego powodu ekipa musiała korzystać z klimatyzatorów, by utrzymać komfort w ciepłych, zimowych strojach. Aktorka Mara Wilson wspominała w wywiadach, że na planie był "wielka, chłodząca rura", w której odtwórcy ról chłodzili buty i rękawiczki, żeby wglądały, jakby używano ich w zimie.

"Zły Mikołaj 2", reż. Mark Waters

"Zły Mikołaj 2" to kontynuacja hity z początku XXI wieku, którym wzbudził sporo kontrowersji podczas premiery. Okazało się bowiem, że Billy Bob Thornton zagrał Mikołaja, który pił, palił, przeklinał i uganiał się za spódniczkami. Choć niegrzeczny Mikołaj przypadł do gustu widzom, to na sequel musieliśmy poczekać aż 13 lat. Czasu minęło jednak tak dużo, że Brett Kelly, odtwórca roli Thurmana Mermana, żeby wrócić do swojej postaci, tym razem grając dorosłego już bohatera, musiał przytyć do roli, co było dużym wyzwaniem.

Twórcy kontynuowali brutalny, często niepoprawny politycznie humor, z którego słynęła pierwsza część, więc nic dziwnego, że fani czarnej komedii docenili jego unikalny styl i humorystyczne podejście do tematyki świątecznej. Główna postać, Willie T. Soke (grany przez Billy’ego Boba Thorntona), to złodziej, który pracuje jako Mikołaj tylko po to, żeby okradać sklepy, co jest prowokacyjnym podważeniem świątecznych wartości.

Film w jawny sposób dekonstruuje też sam gatunek kina świątecznego. W drugiej części Willie znów jest spłukany, a nadziei na przypływ gotówki nie widać znikać. Bohater odnawia więc więzi z dawnym wspólnikiem - wrednym i zgryźliwym karłem Marcusem i wspólnie zamierzają okraść charytatywną fundację. Sytuacja skomplikuje się, gdy do zespołu dołączy nieuznająca żadnych reguł, charakterna matka Williego.

"Grinch - świąt nie będzie", reż. Ron Howard

"Grinch - świąt nie będzie" to przede wszystkim rewelacyjna rola Jima Carreya, który jako zielonoskóry Grinch daje tutaj prawdziwy popis. Grinch nienawidzi świąt i zrobi wiele, żeby nie musieć znów znosić świątecznej atmosfery. Carrey musiał codziennie spędzać średnio 8 godzin na fotelu charakteryzatorskim. Nad tym, żeby przeobraził się w Grincha, pracował sztab charakteryzatorów. Zielone futro Grincha powstało z "flocku", materiału imitującego trawę. Efekt metamorfozy aktora był tak zachwycający, że film zdobył nominację do Oscara za najlepszy makijaż. 

Jim Carrey mówi w wywiadach, że rola Grincha była jedną z najbardziej wymagających, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Jak się okazuje, aktor cierpiał na klaustrofobię. A proces nakładania makijażu Grincha opisywał jako "bycie pochowanym żywcem". Aktor początkowo był bliski rezygnacji z roli z powodu tej trudności. Aby pomóc Carreyowi radzić sobie z klaustrofobią wywołaną przez ciężki kostium i makijaż, producenci zatrudnili specjalistę od przetrwania tortur, który pracował z CIA. Media podają, że to on miał nauczyć go technik radzenia sobie z dyskomfortem i stresem. Sam Carrey później opowiadał o tej sytuacji z humorem, ale przyznał, że było to jedno z mniej przyjemnych doświadczeń aktorskich w karierze. Co ciekawe, emocje Carreya przełożyły się na postać Grincha, która dzięki temu wygląda na bardziej ludzką i jest emocjonalnie pogłębione.

"Holiday", reż. Nancy Mayers

Któż z nas nie był kiedyś na miejscu bohaterek? Amandę (Cameron Diaz) i Iris (Kate Winslet) łączy to, że są samotne. Pierwsza zawiaduje agencją reklamową w Kalifornii. Druga też jest kobietą sukcesu, która wspięła się wysoko w popularnej londyńskiej gazecie. Los łączy je, gdy znajdują swoje ogłoszenia o chęci zamiany domami na wakacje. Amanda jedzie na magiczną prowincję, a Iris wprowadza się do posiadłości Amandy. Szybko jednak okazuje się, że nowe miejsca oferują coś znacznie więcej niż zapierające dech w piersiach krajobrazy. W pakiecie są bowiem także brat Iris - Graham (Jude Law) i współpracownika Amandy, Miles (Jack Black).

Film "Holiday" stał się świątecznym klasykiem głównie dzięki chemii między głównymi bohaterami. Kate Winslet, Cameron Diaz, Jude Law i Jack Black stworzyli kultowe kreacje, choć Winslet początkowo nie była pewna, czy chce brać udział w produkcji, ale ostatecznie postać Iris stała się jednym z jej ulubionych wcieleń. W osiągnięciu ekranowej autentyczności pomogło to, że scenariusz był inspirowany osobistymi doświadczeniami reżyserki Nancy Meyers, która wcześniej przeżyła rozstanie i poszukiwała nowych początków. I nie przeszkadzało to, że choć film dzieje się zimą, większość scen nakręcono w Kalifornii.

"To właśnie miłość", reż. Richard Curtis

"To właśnie miłość" to filmowa świąteczna mozaika. Opowiada o splatających się losach kilku bohaterów w okresie Bożego Narodzenia. Akcja rozgrywa się w Londynie i ukazuje różne odcienie miłości - romantyczną, rodzinną, platoniczną i utraconą. W scenariuszu połączono historie, które początkowo miały być osobnymi filmami. Richard Curtis, reżyser, uznał jednak, że fabuły są zbyt podobne, by pozostawić je oddzielnie, i stworzył z nich jeden film, w którym świąteczna magia łączy losy różnych ludzi.

Film stał się jednym z najbardziej popularnych w okresie świątecznym, co było sporym zaskoczeniem dla wszystkich, ekipa spodziewała się raczej, że pracuje nad hitem jednego sezonu. Na sukces filmu wpłynęła na pewno gwiazdorska obsada - Hugh Grant, Emma Thompson, Colin Firth, Alan Rickman i Keira Knightley emanowali magnetyzmem i autentycznością, co spowodowało, że widzowie przejmowali się historiami ich bohaterów. Podobno jednak Hugh Grant nie chciał zagrać w filmie, a zgodził się na rolę premiera dopiero po 5-godzinnym spotkaniu z reżyserem Richardem Curtisem, który wcześniej napisał scenariusze hitów z Grantem: "Czterech wesel i pogrzebu", "Notting Hill" i "Dziennika Bridget Jones". 

Niektóre sceny, jak deklaracja miłości Marka za pomocą plansz z napisami, stały się ikoniczne i często pojawiają się do nich nawiązania w popkulturze. Kultowa stała się też piosenka z filmu - "Christmas Is All Around" w wykonaniu Billa Nighy’ego.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Cud na 34 ulicy | To właśnie miłość | Zły Mikołaj 2 | Holiday
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy