Ezra Miller twierdzi, że jest niewinny. Aktorowi grozi do 26 lat więzienia
Ezra Miller pojawił się w sądzie w miejscowości Bennington, gdzie rozpoczął się proces w sprawie dokonanego przez aktora w maju włamania oraz kradzieży kilku butelek alkoholu. Gwiazdor nie przyznał się do winy. Jeśli zostanie skazany, gwiazdorowi grozi do 26 lat więzienia.
Miller pojawił się na rozprawie wirtualnie w towarzystwie swego obrońcy.
Aktor jest oskarżony o włamanie na teren posesji przy Stamford Valley, do którego doszło 1 maja podczas nieobecności właścicieli nieruchomości. Zajście zarejestrowały zainstalowane przed wejściem kamery.
Oprócz włamania Millerowi postawiono też zarzut kradzieży kilku butelek alkoholu. Szacuje się, że wartość skradzionej alkoholu wyniosła około 900 dolarów.
"Po przeanalizowaniu nagrań z monitoringu i przesłuchaniu świadków policja uznała, że ma podstawy, by oskarżyć Ezrę Millera" - podała telewizja News10.
Jeśli zostanie uznany winnym, aktorowi grozi w sumie do 26 lat więzienia.
Do czasu ogłoszenia wyroku Miller nie może mieć żadnego kontaktu z właścicielami nieruchomości, ma także zaraz wstępu na teren posesji.
W sierpniu aktor wystosował oświadczenie, w którym po raz pierwszy odniósł się publicznie do zamieszania wokół jego osoby.
"Przeżywając ostatnio czas intensywnego kryzysu zrozumiałem, że cierpię na złożone problemy ze zdrowiem psychicznym, dlatego postanowiłem rozpocząć proces leczenia. Chcę przeprosić wszystkich, których zaniepokoiłem swoim dotychczasowych zachowaniem. Zobowiązuję się do wykonania niezbędnej pracy, aby wrócić do zdrowego, bezpiecznego i produktywnego etapu życia" - stwierdziłw oświadczeniu, które opublikowało "Variety".
Kłopoty z prawem Millera rozpoczęły się już wiosną, kiedy media doniosły, że aktor został dwukrotnie aresztowany na Hawajach - najpierw za włamanie i kradzież dokumentów, a następnie za pobicie mężczyzny w barze karaoke. Na początku czerwca okazało się zaś, że Miller został oskarżony o demoralizowanie i uwodzenie nieletniej aktywistki Tokaty Iron Eyes. Pozew przeciwko niemu wnieśli jej rodzice"Miller przejął nad nią kontrolę, stosując techniki manipulacyjne podobne do tych, które wykorzystują sekty" - tłumaczyli w dokumentach sądowych.
Zaledwie kilka tygodni później raport magazynu "Rolling Stone" ujawnił, że Miller przetrzymuje na terenie swojej farmy w Vermont trójkę dzieci i ich matkę. Kobieta wyjaśniła w rozmowie z gazetą, że Miller nie był jej porywaczem, lecz wybawicielem, gdyż pomógł jej wydostać się z przemocowego związku.
Ojciec dzieci przebywających pod opieką aktora przedstawił jednak inną wersję wydarzeń. Stwierdził, że nie ma kontaktu z pociechami, a na terenie posesji Millera znajduje się "znacząca ilość marihuany i broni palnej". "Przechodzę przez piekło" - wyznał.
Jakby tego było mało, kilka dni temu pewna kobieta zdradziła w rozmowie z serwisem "Insider", że w 2020 roku aktor prowadził sektę w Rejkiawiku. Wraz z grupą ludzi zamieszkał w wynajętym domu, który przypominał "komunę". "Nikt nie mógł mu się sprzeciwić" - twierdzi cytowane przez portal źródło.
Millera nie udało się postawić w stan oskarżenia, gdyż miesiącami skutecznie ukrywał się przed policją. Dopiero 7 sierpnia gwiazdor został zlokalizowany przez funkcjonariuszy.
Zobacz również:
Bruce Willis: Jak czuje się hollywoodzki gwiazdor? Jest nagranie!
"Uśmiechnij się": Nakręcony za 17 milionów horror zarobił już 140 milionów