Miała twarz, której nie sposób było zapomnieć. Miała też talent.
"Chmurna dziewczyna, nigdy się nie uśmiechała" - mówił o niej fotograf Wojciech Plewiński. Nie przeszkodziło to w powstaniu pięknego zdjęcia. Ewa Krzyżewska zdobiła świąteczną okładkę "Przekroju" w 1959 r. Decyzja, że to właśnie ona znajdzie się na pierwszej stronie, nie dziwi. Po roli w "Popiele i diamencie" o Krzyżewskiej mówili wtedy wszyscy.
Jak to się stało, że niedoświadczona studentka zagrała barmankę Krystynę Rozbicką? Była po I roku krakowskiej PWST, gdy w ramach praktyk znalazła się na planie filmu "Kalosze szczęścia" Antoniego Bohdziewicza. Tam dostrzegł ją Janusz Morgenstern, drugi reżyser. Dzięki niemu znalazła się w obsadzie. Podobnie jak Zbigniew Cybulski - Maciek Chełmicki. Wajda chciał, by Chełmickiego grał Tadeusz Janczar. Świadkowie tamtych wydarzeń twierdzą, że do Krzyżewskiej też nie był przekonany.
Sam Wajda mówił po latach: "O ile długo wahałem się, czy Cybulski ma grać, o tyle Krzyżewską wybrałem zaraz po zdjęciach próbnych. Jej uroda zwracała uwagę. Nie do końca była aktorką, miała w sobie niezależność i osobowość silniejszą niż warsztat. I właśnie tym wypełniła rolę Krystyny".
Dla rodziny była Haneczką. Jako Anna Ewa Krzyżewska figurowała tylko w dokumentach. Urodziła się 7 lutego 1939 r. w Warszawie. Rodzice: poeta i radiowiec Juliusz Walerian Krzyżewski i Maria Stanisława z Piotrowskich. Do chrztu trzymali ją Ewelina Krzyżewska, żona jej stryja Bohdana, i zaprzyjaźniony z Juliuszem Jeremi Przybora. Rodzina mieszkała przy ul. Podchorążych 87, później w Międzylesiu. Przyjaźnili się z Anną i Jarosławem Iwaszkiewiczami, często gościli u nich w Stawisku. W 1940 r. wyjechali do Chrzanowa i zamieszkali u matki Marii.
Ojciec Ewy w liście do Iwaszkiewicza pisał: "Marzę, by po wojnie pójść z córką do cukierni na ciastka, wzbudzając zazdrość mniej szczęśliwych wielbicieli". Marzenie się nie spełniło. Krzyżewski, żołnierz AK, zginął w Powstaniu Warszawskim. Maria, by utrzymać siebie i córkę, zajęła się szyciem. Jak było biednie, świadczy fakt, że w pewnym okresie mieszkały z 7 innymi osobami w jednym pomieszczeniu. W 1955 r. przeprowadziły się do Krakowa. Pomógł im Jarosław Iwaszkiewicz.
Pięć lat później była już żoną. Niezbyt szczęśliwą, bo po trzech latach rozwiodła się. O byłym mężu Wacławie Andrzeju Spławie-Neymanie, handlowcu z Centrali Handlu Zagranicznego, nie mówiła nigdy.
Jako mężatka zagrała w filmach: "Wojna", "Zaduszki", "Liczę na wasze grzechy", "Zbrodniarz i panna" - nim zamknęła w swym życiu rozdział zatytułowany "Pani Neyman". Gdy "Zaduszki" (1961) pokazano na festiwalu w Mannheim, producent Carlo Ponti oświadczył: "Przyślijcie ją do Włoch, a zrobię z niej drugą Sophię!" [Loren - przyp. red.]. "Był w niej jakiś rodzaj tragizmu, który nie pozwalał przejść obok obojętnie" - mówił Tadeusz Konwicki.
Obojętnie nie przeszedł architekt, prawnik i dyplomata w jednym, Bolesław Kwiatkowski. Gdy się poznali w 1970 r., jego córka Dorota miała 13 lat. Została, jak macocha, aktorką ("Thais"), i tak jak ona dla miłości zostawiła karierę i Polskę, mieszka z mężem muzykiem w Australii. A Ewa z dawnym życiem pożegnała się filmem "Zazdrość i medycyna". Andrzej Łapicki, filmowy kochanek, wspominał: "Nie mogłem grać. To było i straszne, i śmieszne... Miejsca intymne miała... zaklejone plastrami. Ponoć mąż był zazdrosny".
Potem zniknęła z ekranu i z Polski. Mieszkała w Syrii, Jordanii, Libii, Tanzanii. Gdy Bolesław Kwiatkowski otrzymał pracę w Nowym Jorku, ona kierowała biblioteką w siedzibie ONZ. Pracowała tam do emerytury, do końca lat 90. "Nigdy nie zarabiałam tak dobrze" - śmiała się. Wcześniej była projektantką mody, kosmetyczką, agentką nieruchomości. Te doświadczenia okazały się bezcenne, gdy razem z mężem szukali ziemi w Hiszpanii. Zbudowali dom marzeń.
Marzenia i plany przerwał wypadek samochodowy 28 lipca 2003 r. Mąż 64-letniej aktorki zginął na miejscu, ją odłączono od aparatury 2 dni później. Do Polski tragiczna wiadomość dotarła dopiero 12 sierpnia.