Emily Blunt nie chce już grać silnych kobiet! Nudzą ją
W Hollywood trwa w najlepsze moda na realizowanie filmów o niezniszczalnych bohaterkach, a nawet tworzenie nowych wersji „męskich” filmów, tylko że z żeńską obsadą. Jest jednak gwiazda, która ma dość tego trendu. To Emily Blunt, która w najnowszym wywiadzie powiedziała, że odrzuca scenariusze, których głównymi bohaterkami są silne kobiety.
"To najgorsze, co może być, gdy otwierasz scenariusz i czytasz słowa 'silna główna bohaterka'. Gdy je widzę, przewracam oczami. Mam ich już dosyć. Nudzą mnie. Te role są niewiarygodnie statyczne. Przez cały film zachowujesz się jak twardzielka i rzucasz mocne kwestie" - powiedziała Emily Blunt w rozmowie z gazetą "The Telegraph".
Od kilku dni widzowie platformy streamingowej HBO Max mogą oglądać Emily Blunt w westernowym serialu "Angielka". Do roli tytułowej Cornelii przyciągnęło aktorkę to, że jest to postać o wiele bardziej zaskakująca niż zwykła twardzielka.
"Jest niewinna, ale nie naiwna. I właśnie to sprawia, że ma siłę, z którą należy się liczyć" - ocenia Blunt. Jej bohaterka to matka, której celem jest pomszczenie śmierci syna. Pomaga jej w tym zwiadowca z plemienia Pawnee, Elim, który również szuka zemsty.
Emily Blunt nie jest pierwszą aktorką, która buntuje się przeciwko łatce silnej, ekranowej kobiety. W podobnym tonie wypowiadała się wcześniej m.in. gwiazda serialu "Mecenas She-Hulk": Tatiana Maslany.
Zobacz też:
Shaun Weiss: Lubiany aktor odbił się od dna. Jest gwiazdą TikToka