Dwayne Johnson wykluczył start w wyborach prezydenckich. Podał powód
Dwayne Johnson wykluczył start w nadchodzących wyborach prezydenckich. Popularny aktor powiedział w programie "Sunday Morning" w telewizji CBS, że "najważniejsze na świecie jest dla mnie bycie ojcem".
"Kocham nasz kraj i wszystkich [jego mieszkańców]. Kocham też bycie ojcem. Najważniejsze na świecie jest dla mnie bycie ojcem. To numer jeden, szczególnie teraz, w krytycznym okresie życia moich córek" - powiedział Dwayne Johnson.
"Wiem, co to znaczy być poza domem. Bywałem tak zajęty, że nie było mnie przez lata u boku mojej pierwszej córki (...)" - przyznał aktor, dodając, że ewentualna prezydentura sprawiłaby, że znów byłby nieobecny w życiu swoich dzieci. "Najważniejszym priorytetem są dla mnie córki" - podkreślił.
Dwayne Johnson z żoną Lauren Hashian wychowują wspólnie dwie córki: 7-letnią Jasmine i młodszą o trzy lata Tianę. Gwiazdor ma też 20-letnią córkę Simonę z poprzedniego małżeństwa z z bizneswoman i byłą kulturystką Dany Garcią.
Rok temu w sondażu "Newsweeka" niemal połowa ankietowanych Amerykanów zadeklarowała, że poparłoby kandydaturę Johnsona w wyborach na prezydenta USA.
"Nie sądzę, aby ojcowie naszego narodu kiedykolwiek myśleli, że do ich klubu dołączy ogromny, łysy, wytatuowany, pół-czarny, pół-Samoańczyk, noszący saszetkę kierowca półciężarówki. Gdyby kiedyś coś takiego się wydarzyło, to będę zaszczycony móc służyć wam, ludziom" - tymi słowami Dwayne Johnson skomentował wyniki sondażu.
Zainteresowanie Johnsona polityką nie jest niczym nowym. Mówił o tym jeszcze w 2017 roku.
"Czuję, że jestem w takiej sytuacji, w której moje słowa dużo ważą i mają wpływ na innych. (...) Myślę też jednak, że gdybym teraz podzielił się moimi poglądami politycznymi, wydarzyłoby się kilka rzeczy. Zastanawiałem się nad tym na siłowni o czwartej nad ranem. Niektórzy poczuliby się nieszczęśliwi, poznając moje poglądy. Mogłoby to też wpłynąć na zmianę ich zdania, a tego nie chciałem" - tłumaczył wówczas aktor.
Trzy lata później Johnson nie przebierał już w słowach, komentując w 2020 roku tragiczną sytuację w Stanach związaną z pandemią COVID-19 i sposób zajmowania się tym problemem przez urzędującego wtedy prezydenta, Donalda Trumpa.
"Gdzie jesteś? Gdzie jest nasz przywódca? Gdzie jest nasz przywódca w czasach, w których cały kraj padł na kolana? Błaga, domaga się, cierpi, jest wściekły, sfrustrowany, pełen bólu, chce być wysłuchany. Gdzie jesteś?" - pytał w czerwcu ubiegłego roku.
Czytaj więcej:
Brad Pitt dusił własne dziecko? Jest odpowiedź!
Ruszył proces Kevina Spaceya. Aktor twierdzi, że jest niewinny
"Miłość na pierwszą stronę": Ja cię kocham, a ty pstryk [recenzja]