"Czarwona Sonja": Matilda Lutz na pierwszym oficjalnym zdjęciu
Pierwszy film o jej przygodach trafił do kin w 1985 roku, a główną rolę zagrała w nim Brigitte Nielsen. Tym razem w postać Czerwonej Sonji wcieli się znana z "Zemsty" Matilda Lutz. Pojawiło się właśnie pierwsze oficjalne zdjęcie z produkcji.
Matilda Lutz nie była faworytką po castingach do tego filmu. Do roli Czerwonej Sonji przymierzana była Hannah John Kamen, musiała jednak zrezygnować z tego projektu z powodu innych zobowiązań zawodowych. Reżyserka powstającego w Bułgarii filmu jest jednak zadowolona z takiego obrotu sprawy.
"Chciałam nakręcić film o Czerwonej Sonji, odkąd byłam nastolatką. Była dla mnie potężną postacią, którą zawsze chciałam przenieść na ekran według własnej wizji i tego, co mam do powiedzenia. Kiedy spotkałam Matildę Lutz, wiedziałam, że posiada całą tę magię, której szukałam. Dostrzegałam w niej złożoność i głębię, jaką wniesie do postaci Sonji" - oświadczyła M.J. Bassett cytowana przez portal "The Hollywood Reporter".
Aktorkę chwali też Jeffrey Greenstein z produkującego film studia Millennium Media. Jego zdaniem nowa ekranizacja komiksów o bohaterce zainspirowanej postacią stworzoną przez Roberta E. Howarda spodoba się widzom. "M.J. to wspaniała reżyserka obdarzona fantastyczną wizją. A Matilda była absolutnie wspaniała w 'Zemście', więc od razu wiedzieliśmy, że jest odpowiednią osobą do tej roli. Razem tworzą perfekcyjny duet" - zapewnia.
Postać Czerwonej Sonji została stworzona na początku lat 70. ubiegłego wieku na potrzeby komiksów Marvela rozgrywających się w uniwersum "Conana Barbarzyńcy". Częściowo wzorowano ją na bohaterce opowiadania Roberta E. Howarda znanej jako Czerwona Sonya z Rogatino. Popularność tej postaci przyniosła nie tylko jej waleczność, ale przede wszystkim seksowny wygląd. Odziana w kolczugę w formie bikini, budziła wyobraźnię męskiej części czytelników komiksów.
Czytaj więcej:
Brad Pitt dusił własne dziecko? Jest odpowiedź!
Ruszył proces Kevina Spaceya. Aktor twierdzi, że jest niewinny
"Miłość na pierwszą stronę": Ja cię kocham, a ty pstryk [recenzja]