Reklama

Brendan Fraser: Od "Mumii" do "Wieloryba". Jak udało mu się wrócić na szczyt?

Zyskał sławę pod koniec lat 90. dzięki roli w przygodowym hicie "Mumia". Potem jego kariera nagle stanęła w miejscu. Świat przypomniał sobie o nim w tym roku, dzięki przejmującej roli w "Wielorybie", za którą otrzymał Oscara. W niedzielę, 3 grudnia, Brendan Fraser obchodzi 55 . urodziny. Jak rozwijała się jego kariera?

Zyskał sławę pod koniec lat 90. dzięki roli w przygodowym hicie "Mumia". Potem jego kariera nagle stanęła w miejscu. Świat przypomniał sobie o nim w tym roku, dzięki przejmującej roli w "Wielorybie", za którą otrzymał Oscara. W niedzielę, 3 grudnia, Brendan Fraser obchodzi 55 . urodziny. Jak rozwijała się jego kariera?
Brendan Fraser w 2016 roku /Daniel Zuchnik/WireImage /Getty Images

Brendan Fraser: Zaczęło się od roli w filmie "Mumia"

"Mam jeszcze wiele do udowodnienia, a żeby to zrobić potrzebuję większych i wspanialszych wyzwań" - wyznał Brendan Fraser, kiedy 12 marca 2023 roku otrzymał Oscara za najlepszą męską rolę pierwszoplanową w "Wielorybie".

Urodził się 3 grudnia 1968 roku w Indianapolis, w stanie Indiana. Studia aktorskie ukończył w Cornish College of the Arts w Seattle, w stanie Waszyngton. W 1991 roku zadebiutował na dużym ekranie w melodramacie komediowym "Amerykańskie psy".

Reklama

Światowa kariera Brendana Frasera rozpoczęła się od przygodowego filmu "Mumia". Był rok 1999 i produkcja okazała się kasowym hitem. Na jej fali już rok później powstała część druga - "Mumia powraca" (2000). Miał to być początek sukcesów, a okazało się, że kinowe hity pogrążyły aktora.

Fraser był jednym z największych przystojniaków w Hollywood i wydawało się, że przez długie lata będzie grywał amantów. Stało się inaczej.

Mordercze treningi, kaskaderskie wyczyny, katorżnicze diety i wysiłek na planie sprawiły, że Fraser był wypalony psychicznie i wycieńczony fizycznie. W 2008 roku, po roli w trzeciej części serii, filmie "Mumia: Grobowiec cesarza smoka", na planie którego funkcjonował tylko dzięki lekom przeciwbólowym i chłodzącym okładom schowanym pod kostiumem, gwiazdor powiedział "stop".

Wypalony psychicznie, wycieńczony fizycznie, ofiara molestowania

Kilka kolejnych lat aktor poświęcił na ratowanie zdrowia - przeszedł operację kolana, kręgosłupa i zabieg rekonstrukcji strun głosowych. Nie bez wpływu na decyzję aktora był fakt, że krytycy film dosłanie zmiażdżyli, a i widzowie nie byli zachwyceni.

W tym okresie szwankowało nie tylko jego zdrowie, rozsypało się też życie prywatne aktora. W kwietniu 2008 roku po 10 latach małżeństwa gwiazdor rozwiódł się ze swoją żoną, Afton Smith, z którą dzieli opiekę nad trójką synów: chorym na autyzm 20-letnim Griffinem, 18-letnim Holdenem i 16-letnim Lelandem.

"Więcej uwagi poświęcałem swojemu życiu zawodowemu niż osobistemu" - przyznał w 2022 roku w rozmowie z Howardem Sternem, tłumacząc powody rozstania.

Niszczącym doświadczeniem była też trauma, którą Fraser nosił w sobie przez lata. Opowiedział o niej dopiero w 2018 roku. Wyznał wtedy, że w 2003 roku podczas lunchu zorganizowanego przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej molestował go ówczesny prezes tej organizacji Philip Berk.

Fraser w wywiadach mówił, że trwające 15 lat milczenie wiele go kosztowało. Czuł się upokorzony, popadł w depresję, obawiał się, że jeśli o wszystkim publicznie opowie, to pogrąży swoją karierę. Dopiero pojawienie się ruchu #metoo sprawiło, że nabrał odwagi.

"Odezwałem się, ponieważ widziałem tak wielu moich przyjaciół, koleżanki i kolegów, którzy w tamtym czasie odważnie mówili prawdę na temat władzy. I ja też miałem coś do powiedzenia" - przyznał aktor.

Szczerość, zgodnie z przewidywaniami, negatywnie wpłynęła na jego karierę. Aktor po swoim wyznaniu na temat Berka stracił kilka projektów, nie chciał jednak zdradzić, kto z tego powodu zrezygnował ze współpracy z nim.

Brendan Fraser: Powrót do wielkiej kariery?

Przez lata Brendan Fraser grywał małe role w niszowych produkcjach. Potencjał, jaki w nim drzemie, dostrzegł dopiero Darren Aronofsky. W jednym z wywiadów twórca "Requiem dla snu" przyznał, że długo poszukiwał odpowiedniego aktora do roli nauczyciela, ważącego ponad 200 kilogramów, który wie, że zostało mu niewiele życia i czas, który mu pozostał chce wykorzystać na odbudowanie relacji z nastoletnią córką.

W końcu twórca trafił na aktora, którego pamiętał z filmu "Mumia".

"Gdy opuścił moje biuro po naszym pierwszym spotkaniu, od razu to poczułem. Wiedziałem, że mógłby zagrać kogoś, kogo większość ludzi początkowo odrzuca, ale w ciągu pięciu minut zaczyna darzyć go sympatią, s po 20 minutach zaczyna się w nim zakochiwać. Brendan ma bowiem w sobie to coś" - przyznał w rozmowie z "Variety" Aronofsky.

Fraser zapewne nie spodziewał się, że ta rola znowu zaprowadzi go na szczyt. "Chciałem historii, którą się przejmę, która mnie poruszy" - mówił.

Za swoją poruszającą kreację Fraser otrzymał wiele nagród - w tym statuetkę Critics' Choice, Satelitę oraz oczywiście Oscara.

"Wieloryb": Fabuła, recenzja, zwiastun

Charlie (Brendan Fraser) już od lat żyje na marginesie świata. Uwięziony w małym mieszkaniu przez chorobliwą otyłość. Odrzucony, nie bez powodu, przez swoich bliskich, samotnie zmierza w życiową przepaść. Wystarczy jednak jeden impuls, jedno spotkanie, by zapalić w nim płomień nadziei na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Charlie podejmuje próbę nawiązania dawno utraconego kontaktu z nastoletnią córką. Wie, że czeka go niesłychanie trudne spotkanie. Zdaje sobie sprawę, że ryzykuje utratę ostatniego złudzenia. Gotów jest jednak podjąć to ryzyko z wiarą, że także dla niego jest jeszcze szansa na odkupienie.

Brendan Fraser w "Wielorybie" jest niemal nie do poznania - aby wiarygodnie wcielić się w ważącego prawie 300 kilogramów mężczyznę, aktor musiał drastycznie przytyć. Przystojny wysoki brunet o zawadiackiej twarzy zmienił się w zmęczonego życiem mężczyznę, którego zagrażająca życiu nadwaga nie pozwala nie tylko normalnie funkcjonować, ale nawet samemu wstać z kanapy. Aktor zakładał na planie kostium, który ważył ponad 130 kilogramów. 

Ostatnio Brendana Frasera mogliśmy oglądać w filmie Martina Scorsese "Czas krwawego księżyca".

"Uważałem, że będzie świetny jako prawnik i od lat podziwiałem jego pracę. Pojawił się na planie, gdy kręciliśmy od kilku tygodni. [...] Bardzo dobrze nam się pracowało" - opowiadał Martin Scorsese.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy