Reklama

Ben Affleck: To Matt Damon uchronił go przed stoczeniem się na dno

Od środy na ekranach polskich kin można oglądać wyreżyserowany przez Bena Afflecka dramat sportowy "Air" z Mattem Damonem. To pierwszy film zrealizowany przez założoną przez tych dwóch gwiazdorów firmę producencką Artists Equit, ale kolejne już dzieło, które powstało dzięki ich trwającej ponad 40 lat przyjaźni. Przyjaźni, która obu zaprowadziła na szczyt, a jednego z nich uchroniła przed stoczeniem się na dno. Jak to się stało, że dwaj gwiazdorzy, których różni niemal wszystko, stworzyli jedną z najtrwalszych relacji w Hollywood?

Od środy na ekranach polskich kin można oglądać wyreżyserowany przez Bena Afflecka dramat sportowy "Air" z Mattem Damonem. To pierwszy film zrealizowany przez założoną przez tych dwóch gwiazdorów firmę producencką Artists Equit, ale kolejne już dzieło, które powstało dzięki ich trwającej ponad 40 lat przyjaźni. Przyjaźni, która obu zaprowadziła na szczyt, a jednego z nich uchroniła przed stoczeniem się na dno. Jak to się stało, że dwaj gwiazdorzy, których różni niemal wszystko, stworzyli jedną z najtrwalszych relacji w Hollywood?
Matt Damon i Ben Affleck w filmie "Buntownik z wyboru" /Image Capital Pictures / Film Stills /Agencja FORUM

Zaczęło się od marzenia o aktorstwie. Obaj już jako nastolatkowie wiedzieli, że chcą grać w filmach i zrobią wszystko, by dostać się do Hollywood. Od początku byli też pewni tego, że spróbują podbić Fabrykę Snów razem, dlatego założyli wspólne konto bankowe, na którym odkładali pieniądze na finansowanie castingów. "Z perspektywy czasu wydaje się to dziwne, ale mieliśmy zamiar sobie pomagać i wzajemnie się wspierać" - wspomniał niedawno Ben Affleck w podcaście Billa Simmonsa. I dodał, że do dziś zachował ich wspólną książeczkę czekową. To namacalny symbol trwałości przyjaźni, która rozpoczęła się na długo przed założeniem owego wspólnego konta. Poznali się, gdy rodzina Afflecka przeniosła się do Cambridge w Massachusetts i zamieszkała obok rodziny Damonów. Ben miał wtedy 8 lat, a Matt - 10. W rozmowie z magazynem "Interview" Matt Damon wspomniał, że ich mamy znały się, zatem był niejako zmuszony do spędzania czasu z młodszym kolegą. Jak przyznał, początkowo nie lubił spędzać z nim czasu.

Reklama

Ben Affleck w obronie Matta Damona

Ich sąsiedzka znajomość zmieniła się w przyjaźń, gdy byli w liceum. Pomógł w tym pełen poświęcenia gest Afflecka, o którym Damon wspomniał jakiś czas temu w rozmowie z Conanem O'Brienem. Aktor opowiedział o tym, jak to kiedyś zadarł ze szkolnym osiłkiem. Przed poważnym laniem uratował go właśnie Affleck, który - choć jest młodszy - rzucił się na napastnika i uratował Matta z opresji. "Zanim zdążyłem się zorientować, leżałem już na ziemi. Wtedy Ben pojawił się znikąd i zrzucił ze mnie tamtego chłopaka. Powalił go, ryzykując swoje życie. Pomyślałem wtedy, że ten chłopak wplątał się dla mnie w niezłe tarapaty. Dobrze mieć takiego przyjaciela" - wspomniał Damon.

Od tej pory stali się niemal nierozłączni. Szybko okazało się, że mają podobne marzenia, dlatego podczas szkolnych obiadów, które nazywali biznesowymi lunchami, snuli plany podboju Hollywood. Pragnienie zrobienia kariery aktorskiej odłożyli tylko na chwilę. Damon po liceum zaczął studiować anglistykę na Harvardzie, Affleck dwa lata później dostał się na Uniwersytet Vermont. Ze studiowania tajników języka hiszpańskiego Ben zrezygnował już po trzech miesiącach. Miał wtedy 18 lat i uznał, że nie warto marnować czasu, tylko trzeba zacząć pracować na to, by spełnić swoje marzenia. Krótko po tym, jak przeniósł się do Los Angeles, do podobnych wniosków doszedł jego przyjaciel. Przyjaciele znów byli blisko, a nawet bliżej niż wcześniej, bo razem wynajęli mieszkanie. "Matt i ja mieliśmy identyczne zainteresowania, więc niezależnie od tego, czy odnieśliśmy sukces, czy robiliśmy hot dogi na meczach Dodgersów, wiedzieliśmy, że skończymy robiąc to samo" - podsumował ten okres wspólnego życia Affleck w rozmowie z "Interview".

Sprzedawanie hot dogów i inne dorywcze zajęcia pozwalały im się utrzymać i zasilać wspólne konto, z którego opłacali castingi. Inwestowanie w karierę aktorską szybko się opłaciło. Zaczęło się od epizodycznych występów - dwaj przyjaciele razem pojawili się w filmie "Pole marzeń", później zagrali jeszcze w filmach: "Więzy przyjaźni", "Ostatni dzwonek", "W pogoni za Amy". Przepustką do wielkiej sławy stał się jednak film "Buntownik z wyboru", do którego razem napisali scenariusz i w którym obaj zagrali. Na ten sukces musieli jednak trochę poczekać. Scenariusz stworzyli bowiem w 1992 roku, ale dopiero cztery lata później znaleźli wytwórnię, która go kupiła i nakręciła film. W 1997 roku Damon i Affleck przekonali się, że cierpliwość się opłaca. Stanęli bowiem razem na scenie podczas gali rozdania Oscarów, by odebrać statuetkę za "Buntownika z wyboru. Później pojawili się wspólnie jeszcze w takich produkcjach, jak "Dogma", "Jay i Cichy Bob kontratakują", "Trzeci nie do pary", "Dziewczyna z Jersey" i "Ostatni pojedynek".

Matt Damon w obronie Bena Afflecka

O ile ich kariery toczyły się podobnie, to w życiu prywatnym Damon i Affleck byli niczym ogień i woda. Ten pierwszy dla dziennikarzy tabloidów jest nudziarzem, z którego nie ma żadnego pożytku. Od 18 lat jest związany z Lucianą Barroso, z którą wychowuje cztery córki. Nie ma na koncie żadnych skandali, żadnych awantur, żadnych romansów. Sam w jednym wywiadów żartował, że obawiał się, że nudne zdjęcia paparazzi, którym co najwyżej udaje się przyłapać go z kubkiem kawy lub na spacerze z psem, zniechęcą widownię do przychodzenia na jego filmy. Gdyby popularność mierzona była liczbą publikacji w tabloidach, to Affleck nie miałby powodów do obaw. W tym duecie to właśnie on uchodził za ulubieńca brukowców. Najpierw za sprawą związku z Jennifer Lopez, plotek o zdradzie swojej żony Jennifer Garner, rozwodzie, licznych romansach, uzależnieniu od alkoholu i kilku odwykach. Gdy sięgał dna i prasa wieszała na nim psy, do akcji wkraczał jego przyjaciel. Tak, jak kiedyś Affleck rzucił się z pięściami na szkolnego osiłka w obronie Damona, tak później on wielokrotnie odwdzięczał się mu, tym razem w starciu z mediami.

"Nie ma nikogo, kto byłby bardziej niezrozumiany" - powiedział Damon o Afflecku w rozmowie z "The Hollywood Reporter" w 2015 roku. Dla Bena był to niezwykle trudny czas - kilka tygodni wcześniej on i Jennifer Garner poinformowali o separacji. Prasa stanęła po stronie aktorki, z Afflecka czyniąc negatywnego bohatera tego dramatu. Było to o tyle łatwe, że aktor miał coraz większe problemy z alkoholem. Chętnych do tego, by stanąć w jego obronie, nie było wtedy wielu. Ale Damon przy nim trwał. "Dziesięć lat temu jego publiczny wizerunek nie mógł być bardziej odległy od tego, kim naprawdę jest. Tak jakby został obsadzony w jakiejś roli, jakby był pozbawionym talentu kawałkiem mięsa, z całym swoim związkiem z Jennifer Lopez. To było bardzo bolesne. Bycie jego przyjacielem było bolesne, ponieważ to nie było fair" - stwierdził w tym samym wywiadzie Damon, wytykając mediom sposób, w jaki pisały o jego przyjacielu.

Na usprawiedliwianiu Bena w mediach Matt nie poprzestał. Przede wszystkim pomagał mu stanąć do pionu, bo doskonale wiedział, że problemy, o których pisze prasa, są poważne. Największym z nich był alkohol. Na pierwszy odwyk Affleck trafił w 2001 roku. Gdy z niego wrócił, usłyszał, że Damon zrezygnował z mocnych trunków. "Choć sam nie miał problemu, Matt przestał pić z Benem, bo nie chciał dawać swojemu przyjacielowi powodów do tego, aby ponownie wpadł w tę spiralę. Jest bardzo lojalny, zależy mu na szczęściu Bena" - informował wówczas serwis "Entertainment Tonight" powołując się na własne źródło.

Gdy prasa brukowa relacjonowała późniejsze zmagania filmowego Batmana z alkoholem i kolejne odwyki aktora, Damon przypominał mediom, jak trudno jest trzeźwieć pod bacznym okiem paparazzi, gotowych uwiecznić każde potknięcie. "To, co robią jest naprawdę natrętne, szczególnie, że częścią procesu zdrowienia, jest możliwość zachowania anonimowości, prywatności. Zatem, jeśli ktoś znajduje się w takiej sytuacji i dodatkowo musi mierzyć się z presją mediów, to nie wydaje mi się sprawiedliwe" - wskazał w podcaście Billa Simmonsa.

Ben Affleck i Matt Damon: Jesteśmy dość podobni

Może właśnie dlatego Affleck, gdy jakiś czas temu pytano go o to, czy bycie sławnym aktorem daje jakieś korzyści, stwierdził, że on takich przywilejów nie dostrzega. Poza jednym - tym, że dzięki aktorstwu poznał człowieka, który go rozumie, podzielała jego marzenia i wspiera w najtrudniejszych momentach w życiu. "Jesteśmy dość podobni. Ludzie traktują nas inaczej niż kiedyś i inaczej reagują, ponieważ widzieli nas w filmach i w sferze publicznej. Ale gdy myślę o tym, jak Matt i ja dorastaliśmy razem, gdy myślę o czasie, który spędziliśmy razem i spędzamy razem, to dochodzę do wniosku, że nie zmieniliśmy się tak bardzo. To wspaniałe mieć taką przyjaźń, która przeprowadzi cię przez dziwny proces zdobywania sławy i robienia filmów, i wiele innych rzeczy" - stwierdził Affleck w rozmowie z ABC News w 2017 roku. 

Z kolei Damon, który nie lubi, gdy przypomina mu się, ile zrobił, by wyciągnąć przyjaciela z życiowych zakrętów, stwierdził, gdyby nie Ben, on nie byłby w tym miejscu, w którym jest. Dziś mają oddzielne konta bankowe, ale wciąż dzielą się sukcesami i wspólnie na nie pracują. Teraz ich zawodowe relacje są jeszcze silniejsze niż wcześniej. Jesienią ubiegłego roku założyli razem firmę produkcyjną Artists Equit. Pierwsze dzieło, oparty na prawdziwej historii film "Air", można od środy oglądać w kinach. Kto wie, może kiedyś Damon i Affleck dojdą do wniosku, że świetnym materiałem na film jest też historia ich wyjątkowej przyjaźni. 

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Matt Damon | Ben Affleck | Air (2023)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy