Reklama

Bartosz Gelner: Oddzielić wiek od dojrzałości

Od ponad dekady Bartosza Gelnera możemy oglądać zarówno w serialowych produkcjach ("Barwy szczęścia", "Szadź"), jak i ambitnych propozycjach kinowych ("Płynące wieżowce", "Reakcja łańcuchowa"). Regularnie pojawia się również na teatralnej scenie. Plotkarskie serwisy zainteresowały się nim z powodu związku ze starszą o szesnaście lat Magdaleną Cielecką. "Nie wartościuje go przez pryzmat wieku, tylko tego, jakim jest człowiekiem" - mówi wybranka Gelnera.

Od ponad dekady Bartosza Gelnera możemy oglądać zarówno w serialowych produkcjach ("Barwy szczęścia", "Szadź"), jak i ambitnych propozycjach kinowych ("Płynące wieżowce", "Reakcja łańcuchowa"). Regularnie pojawia się również na teatralnej scenie. Plotkarskie serwisy zainteresowały się nim z powodu związku ze starszą o szesnaście lat Magdaleną Cielecką. "Nie wartościuje go przez pryzmat wieku, tylko tego, jakim jest człowiekiem" - mówi wybranka Gelnera.
Bartosz Gelner /Piotr Molecki /East News

Bartosz Gelner jest absolwentem krakowskiej PWST. Już po pierwszym roku studiów dostał rolę w serialu "Przystań" - rozgrywającej się w malowniczej scenerii mazurskich jezior opowieści o grupie młodych ludzi odbywających szkolenie w bazie ratownictwa wodnego.

Bartosz Gelner: Aktorski coming-out

Na trzecim roku studiów Gelner wystąpił w niewielkiej roli w głośnej "Sali samobójców" Jana Komasy. "Film spotkał się z dużym zainteresowaniem i u nas, i za granicą, m.in. na festiwalu w Berlinie, gdzie odbyła się premiera. Okrzyknięto go głosem pokolenia, a ja zostałem dostrzeżony. Posypały się propozycje ról serialowych bez castingu - wśród nich do 'Czasu honoru'" - opowiadał aktor. 

Reklama

Gelner wcielił się w postać Alana Krawczyka, który zostaje zrzucony razem z pułkownikiem Skotnickim (Hubert Urbański) z Włoch jako pomoc dla Cichociemnych.

W 2013 roku aktor zagrał w nagradzanym obrazie Tomasza Wasilewskiego "Płynące wieżowce", wcielając się w homoseksualistę dokonującego rodzinnego coming-outu. Tematyka filmu wzbudziła sporo kontrowersji. "Tylko u nas!"- denerwował się Gelner. 

"Na Zachodzie nikt tak nie myślał, na żadnej konferencji prasowej nie padło pytanie o odmienności seksualne, a przecież one istniały, istnieją i będą istnieć, to jest oczywiste. Takie filmy uczą tolerancji, ten mnie w każdym razie nauczył" - przekonywał aktor, który za swą kreację otrzymał Nagrodą im. Piotra Łazarkiewicza dla Młodego Talentu na Festiwalu Filmów Polskich w Los Angeles.

W serialu i na teatralnej scenie

Gelnera oglądać możemy w popularnych serialach. W "Barwach szczęścia" wciela się w swojego imiennika: "Kłopoty to jego specjalność. A ja nie narzekam - dzięki temu jest dużo ciekawych rzeczy do grania" - cieszy się aktor. W "Krwi z krwi" zagrał młodego chłopaka, który wdaje się w romans z córką szefowej mafii, z kolei w "Singielce" wcielił się w sąsiada tytułowej bohaterki - świeżo upieczonego absolwenta ASP i wziętego grafika, który pracuje w agencji reklamowej.

W 2014 roku aktor dołączył do zespołu Nowego Teatru w Warszawie. Mogliśmy go oglądać w dwóch głośnych spektaklach Krzysztofa Warlikowskiego: "Kabaret warszawski" i "Francuzi". Za rolę w tym pierwszym otrzymał wyróżnienie sekcji Krytyków Teatralnych ZASP. "Czuję się zaszczycony. Już wcześniej, nim dołączyłem na stałe do zespołu, miałem przyjemność grać na tej scenie. Wyjeżdżaliśmy na festiwale, m.in. w Awinionie, występowaliśmy też w Paryżu, Luksemburgu, Liege. Mam szczęście do wyjazdów, zarówno z filmami, jak i z teatrem, dzięki nim zwiedziłem już kawał świata" - opowiadał w rozmowie z "Tele Tygodniem".

"Reakcji łańcuchowej" Jakuba Pączka Gelner wcielił się w niespełnionego filmowca, który w celach zarobkowych zajmuje się oglądaniem i ocenianiem filmów pornograficznych. "Z całą pewnością bardziej wybrałbym ten sposób zarabiania pieniędzy niż pracę fizyczną zagranicą. Takie przeglądanie filmów pornograficznych i szukanie w nich dobrego materiału to przecież łączenie przyjemnego z pożytecznym" - aktor opowiadał o tym, że nietrudno było mu zrozumieć motywację swojego bohatera.

Aktora oglądaliśmy też w filmie "Kobieta sukcesu". "Piotr, którego kreuję, to chłopak pracujący w dużej korporacji, któremu w życiu przydarzyło się duże nieszczęście i jakby w spadku zostaje mu pies Paproch. Razem z Paprochem idą przez życie i zaplątują się im w smycz różne dziewczyny" - opowiada Gelner. Aktor miał w dzieciństwie dwa jamniki i posokowca bawarskiego. Obecnie, przy trybie życia, jaki prowadzi, nie może pozwolić sobie na czworonoga. 

"Pies to jest duża odpowiedzialność. My, aktorzy wstajemy wcześnie, więc jak sobie pomyślę, że mam zdjęcia o 6:00 i muszę wstać dodatkowo wcześniej, żeby wyprowadzić psa, to odechciewa mi się mieć jakiegokolwiek zwierzęcia. Mogę mieć tylko kaktusa, którego podlewam raz na miesiąc" - stwierdza Gelner.

Ułan i policjant

W superprodukcji "Legiony" Bartosz Gelner mógł wykazać się ułańską fantazją, zagrał bowiem... ułana. Wielką przygodą dla aktora były lekcje jazdy konnej i szkolenie z musztry. Docenił też urok wojskowego munduru. Największym wyzwaniem było opanowanie jazdy konnej. "Przeszedłem półtoramiesięczny kurs. Codziennie jeździłem do Kazunia Polskiego, gdzie mieści się stajnia Włodzimierza Kołakowskiego. Jego wyszkolone konie potrafią sprostać ekstremalnym warunkom panującym na planie filmowym. Za każdym razem sam musiałem oporządzić konia" - wspominał Gelner w rozmowie z PAP Life.

Gelnera mogliśmy też oglądać w serialu "Szadź", w którym zagrał komisarza Tomasza Mrówca. "Nie miałem w swoim dorobku artystycznym roli policjanta-detektywa, więc byłem tym żywo zainteresowany. Jestem dość przekorny, dlatego nie chciałem powtarzać schematu postaci policjanta znanego z polskich filmów - zawsze z blachą na wierzchu, w skórzanej kurtce i oczywiście nieśmiertelny. Pomyślałem, że krzyżówka Omara z serialu 'The Wire', faceta w dziwnym płaszczu, połączona z wyszczekanym przedstawicielem nowego pokolenia, będzie ciekawa" - aktor mówił w rozmowie z magazynem "Show".

Bartosz Gelner i Magdalena Cielecka: Oddzielić wiek od dojrzałości

Od trzech lat Gelner pozostaje w związku ze starszą o 16 lat Magdaleną Cielecką

Kiedy w 1995 roku Magdalena Cielecka odbierała dyplom ukończenia krakowskiej szkoły teatralnej, 7-letni wówczas Bartosz Gelner dopiero rozpoczynał swą edukację w pierwszej klasie podstawówki. Osiemnaście lat później został absolwentem tej samej uczelni, którą skończyła Magda... Wkrótce potem aktorka zachwyciła się swym młodszym kolegą i jego brawurową rolą w filmie "Płynące wieżowce". Poleciła go ponoć Krzysztofowi Warlikowskiemu kompletującemu akurat obsadę do nowego spektaklu w Nowym Teatrze. Kiedy dołączył do jednego z najlepszych w Polsce zespołów teatralnych, zaprzyjaźnił się ze swą protektorką... Nie przypuszczał wtedy zapewne, że kiedyś staną się sobie naprawdę bardzo bliscy.

Kilkanaście dni temu Magdalena Cielecka udzieliła intymnego wywiadu na łamach magazynu "Zwierciadło", w którym po raz pierwszy opowiedziała o związku z młodszym aktorem.

"Mam pełną tego świadomość, że on mnie wiekiem nigdy nie dogoni, a ja też na niego nie poczekam. Ale z jakiegoś powodu serce wybrało jego. Nie wartościuje go przez pryzmat wieku, tylko tego, jakim jest człowiekiem" - przyznała Cielecka.

"Trzeba też oddzielić wiek od dojrzałości, bo to nie jest tożsame. Ktoś starszy może być dzieckiem na wielu poziomach i odwrotnie, to bardzo indywidualne. Moje życie jest tu i teraz, takie. Jestem w nim na całość" - zapewniła gwiazda.

Zobacz również:

Thandiwe Newton wyrzucona z planu "Magic Mike 3". Oto prawdziwe powody?

Carmen Electra: Królowa parodii w bikini

"Kanał": Takiego obrazu wojny nikt nie pokazał. Mija 65 lat od premiery

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bartosz Gelner
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy