"Avatar" wrócił na ekrany kin. Wielu widzów żąda zwrotu biletów
Mimo upływu 13 lat od premiery "Avatara" Jamesa Camerona, kinomanów wciąż zachwyca nieznany świat Pandory. Produkcja z 2009 roku wygenerowała w weekend 10 milionów dolarów w Ameryce Północnej i 20,5 miliona dolarów na całym świecie. Jak jednak informuje portal wp.pl, niektórzy widzowie w polskich kinach byli zaskoczeni. Myśleli bowiem, że kupili bilety na... sequel.
W oczekiwaniu na sequel "Avatar: Istota wody", który zadebiutuje w grudniu, Disney ponownie wprowadził do kin przełomowy film science-fiction Jamesa Camerona. Produkcja wygenerowała w weekend 10 milionów dolarów w Ameryce Północnej i 20,5 miliona dolarów na całym świecie. To ogromna frekwencja jak na film, który powstał ponad dekadę temu.
Według informacji portalu wp.pl "wielu widzów" w polskich kinach było jednak przekonanych, że kupiło bilety na drugą część "Avatara".
"Niektóre osoby zostały wyprowadzone z błędu podczas zakupu biletu, ale nie wszystkich niedoinformowanych udało się wyłapać. Co w pewnych przypadkach skończyło się awanturą" - czytamy w portalu wp.pl, który odnotowuje reakcję jednego z widzów, skarżącego się obsłudze kina, że "bezczelnie puszczają stare filmy i nie informują o tym widzów, a może nawet świadomie wprowadzają w błąd, aby zarobić".
Zdarzały się także żądania zwrotu pieniędzy za bilety. "To skandal, proszę zwrócić pieniądze" - miał krzyczeć jeden z widzów wrocławskiego multipleksu.
Po powrocie do kin "Avatar" utwierdza swoją przewagę jako największy film wszech czasów z 2,85 miliardem dolarów na całym świecie.
W Ameryce Północnej "Avatar" zajął trzecie miejsce w liście box-office za takimi nowościami jak "Nie martw się, kochanie" Olivii Wilde (19,2 mln dolarów) i "Królowa wojownik" (11 mln dolarów).