Reklama

Oliver Stone: Nowy film reżysera będzie miał premierę w Wenecji

Twórca takich arcydzieł, jak: „Pluton”, „Urodzeni mordercy”, "Urodzony 4 lipca”, „Wall Street” zapowiedział, że swoje nowe dzieło pt. „Nuclear” pokaże 9 września na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Tym razem będzie to dokument, a z tego co zapowiada reżyser – wręcz dokumentalny pean na cześć energii jądrowej. Z muzyką zmarłego w maju Vangelisa.

"Pracowałem nad tym filmem od prawie dwóch lat z ogromną pomocą Joshuy Goldsteina, współautora "A Bright Future" (książki o zaletach energetyki jądrowej, przyp. red.)" - napisał na swoim facebookowym profilu reżyser. Po czym dodał, że zarówno książka, jak i jego film, prezentują racjonalne argumenty na rzecz energii jądrowej jako najlepszego źródła czystej energii, warunkującego "przetrwanie ludzkości na planecie Ziemia".

Zdaniem reżysera: "To energia, która nie tylko ocali planetę, ale pozwoli nam się na niej rozwijać. I chociaż od dawna przedstawia się ją w kulturze popularnej jako niebezpieczną, w rzeczywistości jest o wiele bezpieczniejsza niż węgiel, ropa i gaz".

Reklama

"Nuclear": Oliver Stone o projekcie

Stone poinformował, że w jego dwugodzinnym dokumencie zabrakło miejsca na przedstawienie - jak to ujął - "błahych argumentów", które prezentuje "antynuklearny tłum", ponieważ "musimy użyć nauki i mózgów, aby przezwyciężyć to ostateczne wyzwanie, jakie stawia nam natura".

Ma również jedną odpowiedź dla tych, którzy pokładają nadzieję w odnawialnych źródłach energii, takich jak: wiatrowe i słoneczne. Uważa, że rozwiązania takie, owszem są przydatne, ale jedynie w ograniczonym stopniu. Nie zbliżają nas do rozwiązania problemu klimatycznego chociażby dlatego, że do właściwego funkcjonowania potrzebują metanu. "Dlatego firmy paliw kopalnych wspierają odnawialne źródła energii" - stwierdził Stone.

"Nuclear": Fani nie zgadzają się z tezą Stone'a

Pod tym specyficznym zaproszeniem reżysera do obejrzenia jego filmu (Stone dodał, że pojawi się on również w mediach streamingowych), posypały się pretensje ze strony przeciwników jego tezy. Nie wszystkie błahe. Wielu internautów zauważyło, że choć wybitny reżyser nie kryje się z sympatią okazywaną Władimirowi Putinowi, to jednak powinien wiedzieć, że na świecie istnieją takie kraje, jak Rosja, w których energia jądrowa to najlepsze źródło... zastraszania obywateli własnego kraju, jak i wszystkich innych.

Inny zauważył: "Załóżmy, że pewnego szczęśliwego dnia wynaleziono reaktor odporny na błędy, na katastrofy i awarie naturalne... Pytanie za milion dolarów pozostaje takie samo: co robimy z nieuniknionymi odpadami nuklearnymi? Gdzie je umieścimy? Te pozostałości będą nadal niebezpieczne dla wielu ludzkich pokoleń, a prezesi firm energetycznych i politycy, którzy będą podejmować decyzje, bardzo wątpię, czy zechcą je zakopać w ogrodach swoich domów".

Jeszcze inne głosy: "Nie ma nic błahego w uzasadnionych argumentach, które przedstawia "tłum antynuklearny". Owszem, musimy użyć "nauki i mózgów", ale jest bardzo wiele rzeczy, których nasza nauka jeszcze nie ogarnia. Jednym z tych problemów jest niebezpieczeństwo promieniowania, powstałego w wyniku rozszczepienia jądrowego (...)".

Zobacz też:

Weekend w kinie: Brad Pitt i nietypowa polska rodzina

Tom Cruise odejdzie z serii "Mission: Impossible"?

"The Flash": Czy film doczeka się premiery?

Mija 60 lat od śmierci Marilyn Monroe

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Oliver Stone
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy