Reklama

"Przyjaciele": ​David Schwimmer wyznał, że go nie lubił

Wspomnieniowy odcinek "Przyjaciół", który od 27 maja można oglądać na platformie streamingowej HBO GO, to okazja dla występujących w nim gwiazd nie tylko do przypomnienia sobie miłych rzeczy, ale również tego, co nie podobało im się na planie serialu. Jak się okazuje, David Schwimmer nie przepadał za małpką Marcelem, której właścicielem był grany przez niego w serialu Ross Geller.

Wspomnieniowy odcinek "Przyjaciół", który od 27 maja można oglądać na platformie streamingowej HBO GO, to okazja dla występujących w nim gwiazd nie tylko do przypomnienia sobie miłych rzeczy, ale również tego, co nie podobało im się na planie serialu. Jak się okazuje, David Schwimmer nie przepadał za małpką Marcelem, której właścicielem był grany przez niego w serialu Ross Geller.
David Schwimmer, Marcel i Courteney Cox w scenie z "Przyjaciół" /Alice S. Hall/NBCU Photo Bank/NBCUniversal /Getty Images

Marcel, czyli małpka kapucynka, pojawiła się u boku Rossa Gellera w pierwszym sezonie serialu "Przyjaciele". Wystąpiła w kilku odcinkach, ale potem Ross musiał oddać ją do zoo w San Diego. Z późniejszych odcinków wynika, że Marcel zrobił karierę filmową i został gwiazdą formatu Cybill Shepherd. Z kolei z programu "Przyjaciele: Spotkanie po latach" wynika, że małpka, która grała Marcela, nie była lubiana przez serialowych przyjaciół. Najbardziej przez Davida Schimmera.

Sześcioro aktorów nie miało wątpliwości, gdy przyszło im odpowiedzieć na pytanie o to, co nie podobało im się na planie "Przyjaciół". "Małpa" - odpowiedzieli prawie jednogłośnie. Wyłamała się tylko Jennifer Aniston, która stwierdziła, że uwielbiała Marcela. Z kolei Courteney Cox zdradziła, że bała się tej kapucynki. Więcej na temat niechęci do małpki opowiedział jej serialowy właściciel, David Schwimmer.

Reklama

"Po pierwsze kocham zwierzęta, naczelne, nie mam nic do zwierząt. Jestem ich miłośnikiem. Jednakże. Miałem problem. Małpa była tresowana i musiała zrobić swoje w dokładnie określonym czasie. Tylko nieuchronnie wychodziło tak, że mieliśmy swoje scenki rozpisane w czasie, ale się sypały, bo małpa nie dawała rady, więc musieliśmy zaczynać od nowa, bo małpa się myliła. I tak w kółko: już mieliśmy zrobić coś naprawdę zabawnego, ale małpa nie trafiała w punkt i trzeba było powtarzać" - wspomina Schwimmer.

"W dodatku, kiedy małpa odpoczywała, gdy czekaliśmy na zdjęcia i siedziała mi na ramieniu, podchodził treser i dawał jej do jedzenia żywe larwy. Małpiszon siedział mi na ramieniu, brał larwy, rozrywał je, żywe, jadł, a potem dotykał łapkami mojej głowy. I miałem na sobie larwowe małpie łapki. Więc Marcel musiał... sp...!" - zakończył swoje wspomnienia aktor.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy