Michał Piróg: Dres jest moją tarczą
Ekipa "Top Model. Zostań modelką" zawitała do Indii. Michał Piróg zdradza kulisy pracy w tym odległym kraju i wprowadza nas w hinduski świat mody.
Jak spodobał ci się pomysł, żeby nagrywać program "Top Model" w tak odległym kraju, jakim są Indie?
Michał Piróg: - To doskonały pomysł! Fashion Week w Bombaju to wielkie modowe święto dla Indii. Oczywiście prestiżowy jest Nowy Jork czy Paryż ze względu na tradycje, ale pieniądze są tutaj. To tu przenoszą swoje siedziby wielkie koncerny, tu jest centrum biznesu.
Nasze modelki mają szansę podbić serca Hindusów?
- W Indiach jest inne zapotrzebowanie na piękno. Tutaj Anja Rubik czy Magda Frąckowiak nic nikomu poza branżą nie mówią. Na świecie są wielkimi gwiazdami, tutaj nie.
Jaki jest hinduski ideał piękna?
- Oni nie chcą blondynek. I nieważne, że jest się numerem jeden na świecie. Tu trzeba wyglądać jak Hinduska z białą skórą. Ideał piękna to ciemna oprawa oczu, czarne włosy i jak najjaśniejsza skóra. Pracuję z Hindusami, robię reklamy na ich rynek, więc zdążyłem poznać ich upodobania.
Co cię zaskakuje we współpracy z nimi?
- Hindusi mają zegarki 'z gumy; - doba ma sześćset godzin, a właściwie tyle, ile oni potrzebują. Ja jestem przyzwyczajony do punktualności, pracy od - do. Oni są w stanie przesunąć zdjęcia o kilka dni bez oczywistego powodu. Ciężko się z nimi pracuje. Są szczęśliwi, nigdzie się im nie spieszy. Nie jestem pracoholikiem i uważam, że trzeba korzystać z życia i pracować tak mało, jak to możliwe, ale do punktualności jestem bardzo przywiązany. Nienawidzę czekać.
W Indiach panuje nieznośny upał. Jak wyglądały twoje stylizacje do programu?
- Współpracuję ze stylistką Malwiną Wędzikowską. W programie najczęściej mieszamy moje prywatne ciuchy z wypożyczonymi, a jeśli czegoś brakuje, to wtedy to szyjemy. Zmiany ubrań i drogie ciuchy to część zawodu, ale chcę też zachować swój styl. Najczęściej przed programem spotykamy się u mnie w domu, ja wyciągam z szafy to, co mam, i planujemy, co z tym można zrobić. Ostatnio dbam o to, aby nie czuć się przebranym. Tak naprawdę na co dzień uwielbiam nosić dres. On jest moją tarczą, która mówi - jestem prywatnie.
Co przywiozłeś sobie z Indii?
- Kupiłem kilka kompletów męskich strojów ślubnych, nie tylko w moim rozmiarze. Podczas buszowania po butikach i targach dostaliśmy z Malwiną oczopląsu! Zwłaszcza w sklepach z materiałami. Udało mi się jeszcze zdobyć stroje, które noszą najbiedniejsi Hindusi. Co ciekawe, właśnie coś podobnego znajduje się w najnowszej kolekcji Givenchy. Niektórzy czują się lepiej, gdy mają drogie ubranie na sobie, a ja czuję się całkiem fajnie, kiedy mam na sobie coś, co inni noszą od setek lat. Oryginalne, ale bez metki.
Rozmawiała Edyta Karczewska-Madej.
Najlepsze programy, najatrakcyjniejsze gwiazdy - arkana telewizji w jednym miejscu!
Nie przegap swoich ulubionych filmów i seriali! Kliknij i sprawdź nasz nowy program telewizyjny!