Karolina Korwin Piotrowska wspomina Kamila Durczoka: "Ktoś kiedyś zrobi o nim film"
Dziś rano media obiegła informacja o śmierci jednego z najbardziej znanych współczesnych dziennikarzy. Kamil Durczok wczoraj wieczorem w stanie ciężkim trafił do Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Katowicach, gdzie dziś nad ranem zmarł. Pamięć dziennikarza uczcili jego dawni współpracownicy i bliscy znajomi. Wiele osób poświęciło mu jedynie lakoniczne wpisy. Na bardzo osobiste wspomnienia o Durczoku zdobyła się Karolina Korwin Piotrowska i Krzysztof Skiba.
Karolina Korwin Piotrowska w swoim wpisie przypomniała walkę Kamila Durczoka z chorobę nowotworową. Napisała o tym nie bez przyczyny - w tym samym czasie chorowała też jej mama. A przykład Durczoka motywował ją do walki o życie. "Jeden z lepszych dziennikarzy informacyjnych w PL po 89 roku. Cudowne i bezczelnie zdolne dziecko swoich czasów, kiedy wszystko wydawało się możliwe i ofiara wybujałego ego, trudnego charakteru, słabości i nałogów. (...) Kiedy walczył z rakiem, a w czasach gdy to robił, łysy, widocznie chory facet w ekranie telewizora, w programie informacyjnym, to był akt odwagi, moja mama oglądała go w hospicjum. Mówiła mi, zobacz, ten Durczok tak daje radę, ja też dam. My tu wszyscy mu kibicujemy..." - wspominała dziennikarka.
Korwin Piotrowska dodała też, że szanowała Durczoka za to, że kochał i rozumiał psy. Ale nie pominęła też w swoim poście wydarzeń, które sprawiły, że jego kariera się załamała. "Ktoś kiedyś zrobi o nim film. O królu życia, który złudnie myślał, że ma wszystko, jest bogiem i jest nietykalny, który pewnego dnia boleśnie upadł. I już się nie podniósł" - napisała na Instagramie.
W obszernym i bardzo szczerym poście na Facebooku upamiętnił też dziennikarza lider zespołu Big Cyc Krzysztof Skiba. "Napiszę prawdę, bo Kamilowi nic już nie zaszkodzi. Dzwonił do mnie, by przyjść i się napić. Dzwonili jego kumple z tekstem, że 'Kamil zaprasza'. Dzwonili też moi bliscy kumple ze Śląska, że jest impreza z Kamilem. Wykręcałem się, jak mogłem, bo wiedziałem czym, się to skończy. Wielkim kacem i zawaleniem wszystkich spraw. Impreza w męskim gronie. Tak zwana 'męska wódeczka' - wspominał muzyk i dodał: "Pogubiony człowiek, świetny dziennikarz, ulubiony cel ataku dla wielu, którzy nie mieli takiego talentu jak on. Jak to łatwo w Polsce doładować sobie akumulatory, gdy się widzi upadek bliźniego. A mało kto, był tak wysoko i tak nisko upadł. Choć upadł nie do końca, bo walczył. I za tę Twoją walkę z demonami życia, wypiję dziś Kamil wódeczkę. Tak jak lubiłeś. Całą szklankę naraz" - zapowiedział Skiba.
Wymowny i osobisty wpis poświęcony pamięci dziennikarza zamieściła także Julia Oleś, jego była partnerka, z którą związał się w 2017 roku. W relacji na Instagramie opublikowała utwór Franka Sinatry "My Way" i napisała "Tak jak prosiłeś". Pamięć dziennikarza uczcili także Monika Olejnik i Tomasz Lis. Prowadząca "Kropkę nad i" napisała na Instagramie: "Żegnaj, Kamilu, RIP", a naczelny "Newsweeka" na Twitterze: "Kamil Durczok - RIP".
Kamil Durczok zaczął pracować jako dziennikarz jeszcze w czasie studiów, gdy prowadził audycje w Studenckim Radiu Egida na Uniwersytecie Śląskim. Potem pracował też w rozgłośni TOP FM i w Radiu Katowice. Od 1993 roku zaczął pracować w TVP, najpierw w oddziale katowickim, a potem na antenie ogólnopolskiej. W roku 2006 przeniósł się do TVN, gdzie przez 9 lat był szefem "Faktów". Odszedł z tej stacji po serii artykułów w tygodniku wprost, w których został oskarżony o mobbing i molestowanie. Durczok zaprzeczył tym oskarżeniom, wytoczył też proces wydawcy "Wprost" i autorom tekstów o nim. Jednocześnie za porozumieniem stron rozstał się z TVN. W 2016 roku Durczok uruchomił własny portal Silesion.pl, który zakończył działalność po trzech latach. Również w 2016 roku dziennikarz zaczął prowadzić własny program w Polsat News. Jego współpracę z tą stacją trwała rok.
Ostatni raz o Kamilu Durczoku było głośno w 2019 roku, gdy spowodował kolizję, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu. W marcu tego roku został za to skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Musiał też zapłacić grzywnę i wpłacić 30 tys. złotych na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym.
Nagła śmierć Kamila Durczoka była "wynikiem zaostrzenia się przewlekłej choroby i zatrzymania krążenia" - jak zdradziła w rozmowie z Wirtualną Polską rzeczniczka Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego im. profesora Kornela Gibińskiego w Katowicach. Dziennikarz miał 53 lata.
Czytaj więcej:
Posłowie PiS krytykują polski horror. "Niebywały skandal"!
Kamil Durczok nie żyje. Co było przyczyną śmierci?
Damięcki stracił pracę przez Kurdej-Szatan? "Obrzydliwe kłamstwo"!
Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.