Reklama

"I tak po prostu": Szokujące zakończenie pierwszego odcinka!

„I tak po prostu...” możemy śledzić przygody trzech, dojrzałych przyjaciółek z Nowego Jorku. Fani, którzy oglądali „Seks w wielkim mieście”, w końcu mogli zaspokoić swoją ciekawość, jak potoczyło się życie jego bohaterek. Scenarzyści zadbali o to, aby nie zabrakło emocji. Przy okazji udowadniając, że serial wciąż ma gigantyczną, marketingową siłę rażenia. Przekonał się o tym producent urządzeń sportowych, który wbrew swojej woli, stał się „czarnym charakterem” pierwszego odcinka.

 „I tak po prostu...” możemy śledzić przygody trzech, dojrzałych przyjaciółek z Nowego Jorku. Fani, którzy oglądali „Seks w wielkim mieście”, w końcu mogli zaspokoić swoją ciekawość, jak potoczyło się życie jego bohaterek. Scenarzyści zadbali o to, aby nie zabrakło emocji. Przy okazji udowadniając, że serial wciąż ma gigantyczną, marketingową siłę rażenia. Przekonał się o tym producent urządzeń sportowych, który wbrew swojej woli, stał się „czarnym charakterem” pierwszego odcinka.
Sarah Jessica Parker (Carrie Bradshaw) i Chris Noth (Mr Big) w finale pierwszego odcinka "I tak po prostu" /HBO

Uwaga spoiler! W tym tekście zdradzimy finał pierwszego odcinka serialu "I tak po prostu...".

Zabawne dialogi, ciekawe stylizacja, moc przyjaźni i słodko-gorzka prawda o singlach, związkach i poszukiwaniu miłości, z elektryzującym Nowym Jorkiem w tle. "Seks w wielkim mieście" zasłużył sobie na miano kultowego, telewizyjnej ikony. Czy ten sukces można powtórzyć po latach? Z trudem. Opinię na temat kontynuacji "Seksu w wielkim mieście" zainteresowani wyrobią sobie sami, pewne jest to, że scenarzyści zadbali o to, aby widzów zatrzymać przed ekranem na dłużej w dość szokujący sposób: mąż Carrie Bradshaw, Mr. Big (Chris Noth) umiera.

Reklama

Śmierć jednego z bohaterów serialu

Szok i niedowierzanie mogły towarzyszyć niektórym po finale pierwszego odcinka. Zwłaszcza w szeregach marki Peleton, która stała się "czarnym charakterem" mimo woli. Bowiem to właśnie po zakończeniu wyczerpującego treningu z wirtualną trenerką na stacjonarnym rowerku, Big schodzi z maszyny, upada i umiera na atak serca.


Jak donosi "Daily Mail", w następstwie szokującej sceny ceny akcji marki spadły o 11 proc. "Nie posądzajcie nas o jego śmierć" - czytamy w nagłówku "Washington Post", który przytacza słowa producenta, i tak po prostu... umarł nie tylko Big, ale i założenie owocnego lokowania produktu?

Tuż po premierze rzeczniczka marki Denise Kelly w oświadczeniu opublikowanym przez "BuzzFeed" wyjaśniła, że marka oczywiście wiedziała, o tym, że jeden z jej produktów znajdzie swoje miejsce w fabule, zapewniła jednak, że "ze względu na poufność, HBO nie ujawniło z wyprzedzeniem szerszego kontekstu, w jakim ich produkt zostanie użyty". Głos w sprawie zabrała również kardiolog dr Suzanne Steinbaum, która jest członkiem Rady Doradczej ds. Zdrowia i Wellness w Pelotonie, apelując o to, aby ludzie nie bali się ćwiczeń, wbrew skojarzeniom, jakie mogła wzbudzić ta niefortunna scena.

"Jestem pewna, że fani SATC, tacy jak ja, są zasmuceni wiadomością, że Mr. Big umiera na atak serca. Ale pamiętajmy, że prowadził on ekstrawagancki styl życia. Drinki, cygara, duże steki. No i przecież w szóstym sezonie miał epizod związany z sercem" - zdiagnozowała kardiolog, zapewniając przy tym, że aktywność fizyczna zapewne spowolniła i tak nieuchronny finał. "Ponad 80 proc. wszystkich zgonów związanych z sercem można zapobiec poprzez modyfikacje stylu życia, diety i ćwiczeń" - apelowała dr Steinbaum.

Zobacz również:

Adam Fidusiewicz i Karolina Sawka parą? "Kocham cię"

Ostatni z wielkich. Wciąż nie chce się wierzyć, ilu lat dożył

Objawienie roku? 20-letnia piękność ma polskie korzenie!

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama