Wizjonerski reżyser Timur Bekmambetov ("Straż dzienna") przedstawia wewnętrzną przemianę 25-letniego Wesa (McAvoy), faceta, który nienawidzi swojego życia i ma na to całkiem dobry powód - jego życie po prostu jest do bani.
W pracy, szef żyje tylko po to, żeby znęcać się nad nim na oczach kolegów. W domu, jego własna dziewczyna przyciąga jak seksualny magnes wszystkich - łącznie z tak zwanym najlepszym przyjacielem - oprócz niego. Nic więc dziwnego, że nieudacznik Wes, między składającymi się z wegetariańskiego tofu posiłkami, łyka dziesiątki tabletek zapobiegającym atakom paniki.
Pewnego dnia jego marna egzystencja się kończy. W jego życie wkracza bowiem Fox (Jolie), dziewczyna pracująca dla Bractwa - liczącej wieki ligi świetnie wyszkolonych zabójców, kierujących się mottem: Zabicie jednej osoby, oznacza ocalenie dla tysięcy.
Wes podąża śladem pracującego kiedyś dla Bractwa ojca i wyzwala uwięzioną w sobie od dawna bestię. Okazuje się, że zabijanie ma we krwi. Rozpoczyna żmudne szkolenie pod okiem Fox i ekipy, której przewodzi enigmatyczny lider Bractwa, Sloan (Freeman). Neofita rozwija w sobie błyskawiczny refleks i nadludzką wręcz sprawność. Zresztą nikt nie mówił, że zostanie zabójcą będzie łatwe.
Nieudacznik odradza się jako złoty chłopiec Bractwa. Wes zaczyna nowe życie dokonując "serwowanej na zimno" zemsty na dręczycielach z przeszłości. Jednak w miarę upływu czasu, słodki smak władzy staje się coraz bardziej gorzki. Wes zdaje sobie sprawę z tego, że intencje jego towarzyszy nie są takie szlachetne, jak to początkowo wyglądało. Młody człowiek otrzymuje lekcję, której nikt wcześniej nie był w stanie mu udzielić: To tylko on sam może kontrolować swoje przeznaczenie.
"Unikalny", "eksperymentalny", "ironiczny", "geniusz kreacji" - to tylko niektóre z określeń, jakimi nazwano pochodzącego z Kazachstanu reżysera Timura...
"Wanted: Ścigani" to przede wszystkim historia Wesleya, któremu szczególnie na początku filmu, bardzo daleko do komiksowego bohatera. Przechodzi on jednak...