"Kolejne 365 dni": Mam nadzieję, że ostatnie [recenzja]

"Kolejne 365 dni" /Netflix /materiały prasowe

Bez zbędnego wstępu: zamknięcie trylogii "365 dni" powiela wszystkie wady poprzednich części serii. Ponownie dostajemy produkt filmopodobny, będący sklejką ładnych widoczków, teledysków i softcorowych scen seksu doprawionych pisaną na kolanie melodramatyczną fabułą. Seans przypomina skakanie między kanałami telewizyjnymi - raz Travel TV, potem jakościowe MTV, następnie erotyk, a na koniec Romantica. I tak przez niemal dwie, zdawałoby się niekończące się, godziny. Co z tego, że bez sensu?

"Kolejne 365 dni": Rozterki Laury

Na początku twórcy mamią nas jakimś konfliktem. Oto Laura (Anna-Maria Sieklucka), która oczywiście przeżyła strzelaninę z finału "Tego dnia", zaczyna się zastanawiać, czy na pewno chce spędzić resztę życia u boku gangstera Massimo (Michele Morrone). Na horyzoncie pojawił się przecież wrażliwy Nacho (Simone Susinna). Być z typem, któremu wydała się podobna do kobiety nawiedzającej go w snach, więc ją porwał i więził, póki się w nim nie zakochała (ale kupił jej agencję modową i jest dobry w seksy, więc chyba spoko)? Czy może zostawić go dla faceta, który wydawał się wyciągać pomocną dłoń w trudnej chwili, a tak naprawdę też porwał ją i okłamywał (ale to dlatego, że tata mu kazał, a tata jest szefem konkurencyjnej mafii, więc nie było, że "nie, nie zrobię tego")? Dwa różne charaktery, oba opakowane w umięśnione, wytatuowane ciała z idealnie wyrzeźbionymi sześciopakami. Kogo wybrać? Oto stojąca przed Laurą zagwozdka.

Reklama

Zobacz też: Ludzie, tu nic nie ma [recenzja]

"Kolejne 365 dni": Nużące zamknięcie serii

Pierwsze "365 dni" wywołało dyskusję z racji promocji przemocowych związków i toksycznej męskości. Druga część trylogii rozkładała na łopatki fabularnymi nielogicznościami: przykładowo Nacho bez problemu zatrudnił się jako ogrodnik w willi Massimo, chociaż jest synem szafa konkurencji mafii i nawet nie przejmował się, by wymyślić sobie fałszywe imię. Finał, wyjęty z ostatnich filmowych eksperymentów Stevena Seagala, przemilczę. Zamknięcie serii tylko nudzi. Nużą pozbawione iskry sceny seksu i fantazje Laury. Irytują kolejne niekończące się sklejki montażowe, przedstawiające obiady, pokazy mody albo wycieczkę z ojcem. Toporne i deklaratywne dialogi męczą, podobnie jak stojąca w miejscu intryga. Najbardziej dobija finał, nierozwiązujący zupełnie tych zaczątków fabuły, z którymi mierzyliśmy się przez prawie dwie godziny, a w dodatku otwierający twórcom możliwości na kontynuowanie losów Laury i Massima. Wtedy też po raz pierwszy podczas seansu doświadczyłem emocji - strachu, a nawet przerażenia. Obiecano mi trylogię, a tu może powstać czwarta część - i obawiam się, że wiem, kto będzie pisał jej recenzję.

"Kolejne 365 dni": Najgorsza filmowa trylogia

Ratunkiem przed śmiercią z nudów pozostają pojawiające się od czasu do czasu głupotki. Jak w scenie, w której Laura i jej najlepsza przyjaciółka Olga (Magdalena Lamparska, która jako jedyna obdarzyła swoją postać jakimś charakterem) lecą do Portugalii, by bohaterka mogła zapomnieć o powracającym w fantazjach Nacho. Dziewczyny raczą się drinkiem w knajpie na plaży, a tu nagle - co za pech - wcześniej wspomniany wychodzi z morskich fal, bo akurat sobie tutaj surfował. Laura spuszcza wzrok, mówi, że musi uciekać, bo jeszcze ją zobaczy. Olga, dobra kumpela, na to: "To biegnij, ja odwrócę jego uwagę" - i zaczyna się wydzierać, tak że dosłownie wszyscy zaczynają się na nie patrzeć. Wszyscy poza Nacho. On niby szedł w ich kierunku, ale ostatecznie mija bar, zajęty rozmową ze swoją siostrą. Kurtyna.

Tak oto dochodzimy do końca jednej z najgorszych trylogii filmowych. Pierwsza część wzbudzała słuszny gniew, druga śmieszyła, trzecia nie powoduje nawet wzruszenia ramionami. Może nie próbujmy czwarty raz. Błagam.

Ocena: 1/10

"Kolejne 365 dni", reż. Barbara Białowąs/Tomasz Mandes, Polska 2022, dystrybucja: Netflix, premiera VoD: 19 sierpnia 2022 roku

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Netflix | 365 dni (film) | kolejne 365 dni
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy