"Historia mojej żony": Frywolna, wyzwolona, piękna [recenzja]

Kadr z filmu "HIstoria mojej żony" /materiały prasowe

Najnowszy film węgierskiej reżyserki Ildikó Enyedi zostawia widza skonfundowanego i z lekkim niedosytem. Mimo wszystko "Historia mojej żony" ma swój urok i styl.

Ildikó Enyedi, laureatka Złotej Palmy w Cannes w 1989 roku, pracuje nad kolejnymi filmowymi projektami latami. Wystarczy wspomnieć, że przez 32 lata od swojego debiutu zrealizowała jedynie sześć pełnometrażowych filmów. "Historia mojej żony" jest jej największą międzynarodową produkcją.

"Historia mojej żony": Powieść napisana z rozmachem

To adaptacja powieści jednego z najwybitniejszych węgierskich pisarzy, Milána Füsta. "Historia mojej żony", napisana z rozmachem powieść psychologiczna, została wydana w latach 40. XX wieku. Głównym bohaterem i narratorem jest Jakob Störr (Gijs Naber), kapitan żeglugi morskiej. Na morzu opanowany i silny, na lądzie tonie. Pewnego razu Jakob postanawia poślubić pierwszą kobietę, która wejdzie do kawiarni, w której siedzi z przyjacielem. W ten sposób jego żoną zostaje piękna Francuzka Lizzy (Léa Seydoux).

Reklama

Historia ich miłości to historia zderzenia dwóch światów i systemów wartości. Zderzenia starego z nowym, wszak znajdujemy się w latach 20. XX wieku. Jakob uświadamia sobie, że w małżeństwie nie jest w stanie dowodzić jak na okrętach. Nie kontroluje sytuacji. Zaczyna podejrzewać Lizzy o niewierność, popada w paranoję i zaczyna niszczyć siebie i żonę.

Film jest historią upadku pewnego wzorca męskości, który - w szybko zmieniającej się rzeczywistości - zaczyna odchodzić do lamusa (zwłaszcza w zderzeniu zadoratorem Lizzy, pisarzem Dedin).

Film Enyedi po premierze w Cannes nie zdobył serc krytyków, a i publiczność przyjęła go z mieszanymi uczuciami. Trudno się dziwić, ale jednocześnie negatywna krytyka wydaje się być przesadzona. "Historia mojej żony" ma subtelny urok, który może uwieść. Piękne, wystudiowane zdjęcia, niespieszne tempo, a przede wszystkim fantastyczny duet Seydoux i Naber wciągają nas w niemal trzygodzinny seans. Aktorzy grają oszczędnie, a jednak udaje im się przekazać emocjonalne napięcie, fizyczne przyciąganie bohaterów oraz bliskość, jaka się wytwarza między dwojgiem z początku kompletnie obcych sobie ludzi.

Léa Seydoux: Frywolna, wyzwolona, piękna

Historię niesie strona wizualna, ale przede wszystkim aktorzy. Léa Seydoux to dziś jedna z najpopularniejszych francuskich aktorek. Międzynarodowa widownia kojarzy ją jako dziewczynę Bondę i to nie tę kolejną. Wszyscy, którzy znają "Nie czas umierać", ostatnią odsłonę serii z Danielem Craigem, zapewne wiedzą, o czym myślę. Seydoux jest na fali od wielu lat i doskonale radzi sobie zarówno w kinie popularnych, jak i niszowym, artystycznym. W "Historii mojej żony" spojrzeniem, drobnymi gestami, subtelnym uśmiechem buduje aurę tajemniczości wokół swojej bohaterki, o której tak naprawdę niewiele wiadomo. Jest frywolna, wyzwolona, piękna. Duet z Naberem jest nieoczywisty, ale nadaje relacji miłosnej bohaterów nieoczekiwanej temperatury.

Jednocześnie jednak rozmach przerósł twórców. "Historia mojej żony" to dzieło, które nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału. Stopniowo zaczyna delektować się swoją stroną wizualną i stylem, zapominając o bohaterach i samej historii. Tym samym widz zaczyna tracić zrozumienie dla ich ewolucji i kolejnych reakcji.

Film Enyedi daje jednak poczucie pewnej filmowej kontemplacji. Niezwykle rzadko można na ekranie zobaczyć tak subtelny i intymny portret trudnej miłosnej relacji.

6/10

"Historia mojej żony", reż. Ildikó Enyedi, premiera kinowa: 2022 roku.

Zobacz również:

"C'mon C'mon": Pogadajmy [recenzja]

"Córka": Kto tu jest tak naprawdę zagubiony? [recenzja]

"Matki równoległe": Jazda na Almodopalaczach [recenzja]

"Psie pazury": Jak Jane Campion wodzi nas za nos [recenzja]

Więcej newsów o filmach, gwiazdach i programach telewizyjnych, ekskluzywne wywiady i kulisy najgorętszych premier znajdziecie na naszym Facebooku Interia Film.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Historia mojej żony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy