Reklama

Chcieli być jak George Clooney, wyszło jak zwykle. Spore rozczarowanie

1 października Prime Video dodało do swojej biblioteki film, który miał okazać się hitem serwisu. Starannie przygotowana kampania reklamowa, zachęcający zwiastun i doświadczeni aktorzy - wszystko wskazywało na to, że będzie dobrze. Spodziewałam się kina akcji z mocnym humorem pokroju "Bullet Train" czy "Ocean's", który wciągnie mnie od pierwszej minuty i zapewni świetną rozrywkę przez kolejne godziny, a on pozostawił po sobie jedynie rozczarowanie i niedosyt...

Film utartych schematów, ale czy to źle?

Parker jest legendą amerykańskiego półświatka. Funkcjonuje trochę jak Lord Voldemort - wszyscy się go boją i wolą nie wymawiać jego imienia. Z sukcesem przeprowadza kolejne napady i znika ze zdobyczą... aż do czasu, gdy po jednej z misji Zen, wyspecjalizowana zabójczyni, zdradza grupę i likwiduje wszystkich jej członków. Parkerowi udaje się uciec, ale poprzysięga zemstę, więc gdy tylko trafia na ślad dawnej "koleżanki", szybko udaje mu się ją namierzyć. Okazuje się, że Zen planuje kolejny rabunek. Tym razem celem są niedawno odnalezione skarby z hiszpańskiego galeonu. Parker niechętnie nawiązuje współpracę ze zdrajczynią i tworzy nowy skład, który pomoże mu zgarnąć niebotycznie cenny łup. 

Reklama

Kto składa się na wspomniany zespół z "Nieczystej gry"? Oczywiście Parker (Mark Wahlberg), który oprócz skupienia na robocie i bycia dobrym w swoim fachu nie przejawia żadnych innych cech szczególnych. Wspomniana już specjalistka Zen (Rosa Salazar), której tak naprawdę zależy tylko na tym, by w jej kraju żyło się w końcu dobrze. Niespełniony aktor Grofield (Lakeith Stanfield), lubiący poimprezować Stan (Chai Hansen) oraz do bólu zakochani w sobie Ed (Keegan-Machael Key) i Brenda (Claire Lovering). Za kamerą całego przedsiewzięcia stoi Shane Black, który niejednokrotnie udowodnił, że dobrze czuje się w sensacyjnym klimacie. Stworzył m.in. "Kiss Kiss Bang Bang", "Zabójczą broń" i "Nice Guys".

Miał być hit Prime Video, a wyszło jak zwykle

Chyba właśnie dlatego miałam dość spore oczekiwania do tego filmu. Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu, a niestety w filmie jakby tego nie było widać... Spodziewałam się czegoś pokroju jego wcześniejszych hitów, może powtórki z "Ocean's" z George'em Clooneyem czy niedawnego "Bullet Train", który niespodziewanie podbił kina. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło.

Fabuła jest do bólu oklepana, ale to nie jest największym problemem produkcji. Przecież twórcy wciąż chętnie sięgają po motyw rabusiów, którym ostatecznie udaje się przechytrzyć przeciwnika przy pomocy spektakularnego zwrotu akcji. Zawsze są dwa kroki przed innymi. Problem pojawia się na etapie realizacji tego pomysłu, bo filmu nie ratują ani aktorzy, którzy mam wrażenie robią co mogą z materiałem, ani efekty specjalne, których nie można odmówić produkcji, ani nawet co chwilę pojawiające się żarty i gagi. Jest po prostu nudno. Brakuje elementów, które z sukcesem utrzymałyby uwagę widza. Niestety podczas seansu łapałam się na myśleniu: "Dobra, może ta scena mnie zaskoczy". Nigdy się to nie wydarzyło.

"Nieczysta gra" może znajdzie swoich odbiorców

Nie zrozumcie mnie źle - "Nieczysta gra" na pewno znajdzie swoje grono odbiorców. Jest to film, który nie wymaga dużej uwagi czy skupienia i może lecieć w tle... na przykład przy gotowaniu czy składaniu lego. Nie sądzę jednak, że wielu osobom zapadnie w pamięć. Szybkie pościgi, niebezpieczne strzelaniny i riposty bohaterów to za mało, by mówić o ciekawej produkcji. Dobrze poprowadzony scenariusz to podstawa, nawet w tak sztampowej historii, a tu niestety tego zabrakło. 

4/10

Zobacz też: Zjawiskowa gwiazda miała czterech mężów. Wszyscy byli zazdrośni o jej sławę

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Prime Video | Mark Wahlberg | Lakeith Stanfield
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL