Oscary 2023
Reklama

Oscary 2023: "Wszystko wszędzie naraz" to film, który "rozgrzesza sumienia"

"Wszystko wszędzie naraz" Daniela Kwana i Daniela Scheinerta to przykład filmu, który "rozgrzesza sumienia", ale jest to kino łatwe w odbiorze. Są filmy, które są bardziej chropowate, zdecydowanie lepsze - ocenił w rozmowie z PAP Łukasz Maciejewski, dziennikarz, krytyk filmowy i teatralny.

"Wszystko wszędzie naraz" Daniela Kwana i Daniela Scheinerta to przykład filmu, który "rozgrzesza sumienia", ale jest to kino łatwe w odbiorze. Są filmy, które są bardziej chropowate, zdecydowanie lepsze - ocenił w rozmowie z PAP Łukasz Maciejewski, dziennikarz, krytyk filmowy i teatralny.
Dan Kwan i Daniel Scheinert /Rodin Eckenroth /Getty Images

W nocy z niedzieli na poniedziałek w hollywoodzkim Dolby Theatre odbyła się 95. ceremonia wręczenia Oscarów. Triumfatorem gali - zgodnie z przewidywaniami krytyków - została komedia science fiction "Wszystko wszędzie naraz" Dana Kwana i Daniela Scheinerta. Twórcy produkcji odebrali siedem statuetek - za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oryginalny, montaż (Paul Rogers), role drugoplanowe (Ke Huy Quan i Jamie Lee Curtis) oraz dla aktorki pierwszoplanowej (Michelle Yeoh).

Reklama

Oscary 2023: Łukasz Maciejewski podsumowuje tegoroczną galę

W ocenie Łukasza Maciejewskiego gala była "przewidywalna". "Powtarzamy to prawie co roku, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, że mówimy o najbardziej nagłośnionej, najszerzej opisywanej filmowej gali w roku, to tutaj te niespodzianki zdarzają się bardzo rzadko" - podkreślił.

Wskazał, że "ze wszystkich notowań bukmacherów, ale i tych, którzy obserwują Oscary szczególnie dokładnie, wynikało, że film 'Wszystko wszędzie naraz' zwycięży w większości kategorii i tak też się stało".

Przyznał, że gdyby on decydował o tym, kto otrzyma statuetkę, to jego decyzja była by inna. "Film 'Wszystko wszędzie naraz', który to film jest bardzo zręczny i błyskotliwy, który powtarza schematy kojarzące się z kinem Quentina Tarantino i innych postmodernistów kina amerykańskiego w sposób, jak mówię błyskotliwy, w formie, która wydaje się nowatorska, a tak naprawdę jest dosyć konserwatywna. Przesłanie filmu Daniela Kwana i Daniela Scheinerta jest również dosyć konserwatywne, dlatego może się podobało" - wskazał krytyk filmowy.

Jak mówił, "to jest przykład filmu, który 'rozgrzesza sumienia'". "To jest niby kino artystyczne, bo to jest film, który zdobywa Oscary, więc mamy poczucie, że oglądamy kino z najwyższej półki, natomiast jest to kino bardzo łatwe w odbiorze, bardzo komunikatywne. To nie jest zarzut oczywiście, ale są filmy, które są bardziej chropowate, zdecydowanie lepsze od 'Wszystko wszędzie naraz', czyli np. 'Duchy Inisherin' czy 'Tar', w tym roku bez nagród" - ocenił Maciejewski.

W kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy statuetki nie otrzymał "IO" Jerzego Skolimowskiego. Historia osiołka, który tułając się po świecie, obserwuje pełen okrucieństwa i pychy świat ludzi, została przyjęta w Stanach Zjednoczonych z dużym entuzjazmem. Oscar trafił do wojennej produkcji Netfliksa filmu "Na Zachodzie bez zmian" Edwarda Bergera.

"Mam poczucie, że staraliśmy się trochę zaklinać los, cieszyliśmy się samą nominacją do Oscara, bo to jest wielki sukces, ale sam reżyser mówił, że byłby najbardziej zaskoczony ze wszystkich, gdyby tego Oscara otrzymał" - powiedział krytyk filmowy.

Faworytem Maciejewskiego do Oscara w tej kategorii był film "Blisko" Lukasa Dhonta. "To mój ulubiony film w tej kategorii, wyjątkowo piękny" - zaznaczył.

"'Na Zachodzie bez zmian' jest dobrym filmem, to jest mocne, konwencjonalne kino wojenne, nakręcone według zasad gatunku, poruszające, oparte o wybitną literaturę. Jest to film, który ciężko porównywać z kameralnymi, niszowymi filmami takimi, jak polski 'IO' Skolimowskiego. Tutaj też nie ma niespodzianki, najmniejszej. Te typowania bukmacherów były jeszcze ostrzejsze, więc to by była wielka sensacja, gdyby ten tytuł niemiecki nie otrzymał tego Oscara, stało się zgodnie z przewidywaniami" - wskazał Maciejewski.

Odniósł się także do tego, że Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej po raz drugi odrzuciła prośbę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, żeby wypowiedział się podczas ceremonii wręczenia Oscarów. "Akademia jest konsekwentna. Myślę, że w zeszłym roku ta odmowa bolała nas bardziej, byliśmy świeżo po wybuchu wojny, w tym roku oni utrzymali tę decyzję, trudno się z tym spierać, tzn. to ma być impreza filmowa nie polityczna. My w Polsce mamy raczej jednoznaczny stosunek do tego, ale być może inne kraj i część Amerykanów opinii na temat wojny w Ukrainie nie ma. Według mnie, ale to czysto subiektywna opinia, Zełenski powinien przemówić i byłoby to dobrze odebrane, na pewno w Polsce, pytanie tylko, czy Oscarom zależy na tym, żeby być akurat dobrze w Polsce odebranym. Myślę, że to nie była decyzja podejmowana szybko i przeważyło myślenie globalne" - tłumaczył krytyk.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Oscary 2023 | Wszystko wszędzie naraz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy